Miejski wydział kształtowania środowiska wydał cztery tzw. decyzje o uwarunkowaniach środowiskowych dla zakładu w latach 2011-2015. Były pozytywne, co pozwala mu funkcjonować. Ale tylko dla pierwszej z nich przeprowadzono analizy oddziaływania na środowisko. Dla planowanej inwestycji, budowy instalacji do biologicznego przetwarzania odpadów, już nie. Mimo to decyzję środowiskową wydano w kwietniu br.
- To jakieś nieporozumienie. W międzyczasie powstała w okolicy nowa zabudowa mieszkaniowa, bliżej zakładu. Zmieniły się zatem warunki. Ponadto skoro firma chce się rozbudować to również wpłynie na okolicę, a urzędnicy nie chcą sprawdzić, jak - mówiła jedna z mieszkanek na wczorajszej komisji dialogu społecznego Rady Miasta, gdzie problem był poruszany.
Mieszkańcy zarzucają też, że o inwestycji niewiele wiadomo. - Administracja istnieje w celu ochrony mieszkańców przed zamożnymi firmami. Czy Urząd Miasta weźmie odpowiedzialność za wydane decyzje, gdy mieszkańcy zaczną chorować, staną się alergikami, a dzieci zmuszone będą bawić się w maskach? - pyta Martyna Kopeć, mieszkanka.
Inni obecni mieszkańcy narzekali, że zakład już utrudnia im życie. - Śmierdzi, fruwają rybitwy i zanieczyszczają okolicę, są też szczury. Dokucza nam też hałas - żaliła się na komisji pani Aleksandra, mieszkająca najbliżej zakładu.
Tymczasem firma już złożyła wniosek o pozwolenie budowlane, a urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia. - Nie było potrzeby dla przeprowadzenia nowej analizy. Inwestycja zamyka się w obszarze pierwszej decyzji. To raczej modernizacja zakładu - broniła się Krystyna Śmiłek, wicedyrektor wydziału kształtowania środowiska. Dodawała, że sanepid i Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska dały pozytywną opinię dla inwestycji.
To jednak nie wystarczyło, by przekonać radnych z komisji. - Ocena oddziaływania na środowisko jest konieczna. Należy też przeprowadzić szerokie konsultacje z mieszkańcami - grzmiała radna PO Grażyna Fijałkowska. - Osiedle Złocień się rozbudowuje, niedługo przybędzie tam co najmniej 5 tys. mieszkańców. Trzeba ich chronić - dodała.
Sytuację próbowali załagodzić obecni na spotkanie przedstawiciele Van Gansewinkel. Zapewniali, że w kwietniu Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska przeprowadzał u nich kontrole i nie stwierdził uciążliwości z powodu fetoru w zakładzie i okolicy. Zapewniali, że modernizacja polega na umieszczeniu reaktorów do przetwarzania odpadów w hali, co w sumie powinno ograniczyć wydostawanie się nieprzyjemnego zapachu.
Bronili się też tym, że w okolicy działa oczyszczalnia ścieków, która również może powodować uciążliwości. Obecnych na komisji mieszkańców jednak nie przekonali. Ci mogą rozpocząć protesty. Radni z komisji wymusili więc na firmie zorganizowanie spotkania z mieszkańcami na terenie zakładu. Może do niego dojść jeszcze w wakacje.
Zobacz najświeższe newsy wideo z kraju i ze świata
"Gazeta Krakowska" na Youtubie, Twitterze i Google+
Artykuły, za które warto zapłacić!
Sprawdź i przeczytaj
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
