https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: szefowie znanego dewelopera zastrzeleni

Katarzyna Janiszewska, Marian Satała, Arkadiusz Maciejowski
Aleja główna cmentarza przy ul. Orlej na krakowskich Bielanach, miejsce prawdopodobnego samobójstwa Marka K.
Aleja główna cmentarza przy ul. Orlej na krakowskich Bielanach, miejsce prawdopodobnego samobójstwa Marka K. Wojciech Matusik
Przyjaźń, nienawiść, wielkie pieniądze, kłamstwa, a na końcu okrutna zbrodnia - wszystko miesza się tu jak w sensacyjnym filmie. Ale to zdarzyło się naprawdę.

Jest wtorek rano. 61-letni Marek K., prezes firmy Luka-Pol, bierze pistolet i wychodzi z domu. Jedzie na osiedle Klinek w Krakowie, gdzie razem ze wspólnikiem Leopoldem J. wybudowali bloki.
Leopold J. jak co dzień wychodzi na spacer ze swoim wilczurem. Spotykają się na ul. Hoborskiego.

Nikt nie wie, jak dokładnie przebiegło ich spotkanie. Wiadomo, że zakończyło się tragicznie. Dokładnie o godz. 9.30 policja znajduje 59-letniego Leopolda J., wiceprezesa Luka-Polu, z dwiema kulami w głowie. Został zamordowany kilkadziesiąt metrów od swojego domu. Trzy godziny później, na cmentarzu na Bielanach, Marek K. odbiera sobie życie. Mężczyzna prawdopodobnie popełnił samobójstwo na środku głównej alejki. Jego ciało leżało w centralnej części nekropolii.

Kraków: szefowie znanego dewelopera zastrzeleni (VIDEO)

Na początku K. i J. byli najlepszymi przyjaciółmi. Razem wyjeżdżali na wakacje, pływali jachtem na Karaibach. Świetnie dogadywali się w interesach. Poznali się przez Lucynę S. - partnerkę Leopolda J. Kobieta ma połowę udziałów w firmie. Zapewne za jej wstawiennictwem Marek K. mianował J. wiceprezesem zarządu. Ufał mu, powierzał prowadzenie interesów.

W mediach już od 2008 r. huczało o nierzetelności firmy. Przez wiele miesięcy Luka-Pol zwodził swoich klientów, którzy kupili mieszkania na osiedlu Klinek w krakowskich Kosocicach. W umowach przedwstępnych, które klienci zawierali u notariusza, deweloper zobowiązał się, że do 31 marca 2008 r. zbuduje mieszkania i podpisze umowy kupna-sprzedaży. Nie zrobił tego. Mimo iż do budynków nie były doprowadzone media, nie było też odbioru technicznego, deweloper wpuścił do nich ludzi. Ci, którzy nie zgodzili się odebrać kluczy do niedokończonych mieszkań, otrzymali wypowiedzenie umów.

- W 2009 r. dostałem akt własności mieszkania i wprowadziłem się - opowiada Grzegorz Dmytrzak, który zasiadał w zarządzie wspólnoty mieszkaniowej. - Niedługo potem okazało się, że deweloper nie uzyskał pozwolenia na użytkowanie budynków. W praktyce więc wszyscy mieszkamy na placu budowy.

Na co dzień Leopold J., który również mieszkał na tym osiedlu, żył jednak w zgodzie z większością okolicznych mieszkańców. - Nigdy nie spotkało mnie z jego strony nic złego, był uśmiechnięty, uprzejmy - zaznacza Patryk Głowa, sąsiad J.

Kolejne osiedle Luka-Polu - Gryf - miało powstać w Staniątkach, niewielkiej wsi w pow. wielickim. W 2008 r. deweloper kupił tam działkę pod nową inwestycję, a w internecie pojawiła się wizualizacja eleganckich domów. - Mieli już wszystkie pozwolenia na budowę - opowiada Leszek Łach, sołtys Staniątek. - Ale coś się musiało stać, bo nawet łopata nie została tam wbita. Dwóch wspólników było. Podobno nie mogli się dogadać i zaczęli popadać w długi.

Zdaniem Grzegorza Dmytrzaka, to Leopold J. doprowadził firmę do bankructwa, choć na początku wspólnikom nie wiodło się źle. Dodaje, że prezes K. był przedsiębiorcą "pełną gębą", człowiekiem eleganckim, słownym, dotrzymującym obietnic. Gdy lokatorzy zgłaszali mu usterki na osiedlu, starał się je naprawiać na własny koszt. Według Dmytrzaka nie był do końca świadomy tego, że źle się dzieje w firmie. - Nie dopilnował interesu, ale według mnie to nieuczciwy wspólnik go oszukał - mówi pan Grzegorz. - Leopold J. odpowiadał za osiedle Klinek i doprowadził do tego, że mieszkańcy wystąpili na drogę sądową. Jako wiceprezes zarządu nie ponosił odpowiedzialności finansowej. W efekcie to K. stracił majątek. Widocznie nie wytrzymał psychicznie - zgaduje mieszkaniec.

1 lipca 2009 r. J. zrzekł się funkcji wiceprezesa, a K. zrezygnował ze stanowiska prezesa. Pozbawiona zarządu spółka stała się niezdolna do czynności prawnych. Nie miał kto zapłacić faktur, zatwierdzić umów. Lokatorzy wnieśli do sądu pozew o ustanowienie kuratora. Obecnie firma jest w stanie likwidacji.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie nie wypowiada się w sprawie zbrodni. - We wtorekj prokuratorzy byli na miejscu zdarzenia - informuje Bogusława Marcinkowska, rzeczniczka prokuratury. - Jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek wnioski. Zlecone zostały ekspertyzy. Marcinkowska potwierdza, że prokuratura w przeszłości zajmowała się działalnością firmy Luka-Pol. Sprawy zostały jednak umorzone.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kibole z sąsiedniego osiedla polowali na mojego syna
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

k
krb
Pracowałem kiedys dawno u Marka Koguta - to był bardzo porządny człowiek.
z
zc
Ich nie ma i z jednej strony jest ok bo już nikogo nie wyrobią ale co teraz z ludżmi którym wiszą pieniądze kto to będzie spłacał? Kogut kiedyś był panem i nigdy nie zalegał, nie mam pojęcia co się wydarzyło i co spowodowało że tak się stoczył. nikt nie wie jak to naprawdę było między nimi i kto był bardziej winny
j
jack
Oni się wystrzelali,i mają tzw.święty spokój!A co z pozostawionymi
biednymi ludżmi,bez mieszkań i z kredytami.Teraz prokuratura będzie sie
zajmować śledztwem związanym z zabójstwami a ludzkie dramaty i tragedie
wcześnie nikogo nie obchodziły.
P.s.Porównaj sytuacje z tzw.Developerem UNIVERS przy ul.Lubostroń!!
Co wyrabia z ludżmi i wszystko ma w d...e.A może przyjdzie i na niego
sprawiedliwość.
W
Whatever
Pomijając bałaganiarski bełkot artykułu (mylone imiona i inicjały: Leopold/Ludwik J./K./L.) - to pytam: gdzie tu jest okrucieństwo???

Jeżeli - jak z tego wszystkiego wynika - wiceprezes Leopold robił w wała prezesa Marka a ten w końcu po kilku latach ciuciubabki postanowił zakończyć temat, wymierzyć sprawiedliwość, rozliczyć się z oszustem, to co w tym niby jest okrutnego??? To się nazywa HONOROWE załatwienie sprawy. Jedyny problem to że społeczeństwo nie doceniłoby jego szlachetnej postawy (ukarania winowajcy) i wsadziłoby go dożywotnio do pierdla, dlatego sam sobie również musiał palnąć w łeb. To jest być może okrutne - postawa społeczeństwa. A nie tego gościa.

Koleś powinien pośmiertnie dostać odznaczenie państwowe za krzewienie i promocję uczciwości, sprawiedliwości i honoru - własnym przykładem.
h
hooter
dobrze, że te żydy wzajemnie się wystrzelają, będzie mniej śmierdziało czosnkiem i cebulą !!!
-
Może i był uśmiechnięty i uprzejmy. Pan Patryk Głowa zapewne nie ma pojęcia, ilu ludzi Leopold J. wych... i na jak wielkie sumy, łącznie z Markiem K., który również był jego ofiarą, nie wiem czy nie największą. Choć jego elegancja, słowność i dotrzymywanie obietnic stoją pod wielkim znakiem zapytania. Zresztą podobnie jak to, by był skłonny do morderstwa.
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska