Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Tajemniczy pożar kamienicy na Kazimierzu. Nie chcą znaleźć winnego

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Pożar wybuchł w remontowanej kamienicy na rogu ul. Miodowej i Bożego Ciała, w której inwestor planował zrobić hotel, wcześniej rozbierając część budynku. Doszczętnie spaliło się poddasze.
Pożar wybuchł w remontowanej kamienicy na rogu ul. Miodowej i Bożego Ciała, w której inwestor planował zrobić hotel, wcześniej rozbierając część budynku. Doszczętnie spaliło się poddasze. Fot. Aneta Żurek
Radny Jacek Balcewicz apeluje o wyjaśnienie przyczyn pożaru kamienicy na rogu ul. Miodowej i Bożego Ciała.

Minęły trzy miesiące od pożaru kamienicy na Kazimierzu i wciąż nie wiadomo, jaka była tego przyczyna. Policja umorzyła dochodzenie, bo właściciel budynku nie chciał wyjaśnić, skąd wziął się ogień. Radny Jacek Balcewicz apeluje, żeby rozwiązać tę zagadkę dla dobra miasta.

Do pożaru doszło w nocy z 24 na 25 maja tego roku. Ogień pojawił się po godzinie 23 w remontowanej kamienicy na rogu ul. Miodowej i Bożego Ciała, w której inwestor planował zrobić hotel, wcześniej rozbierając część budynku. Akcja 5 zastępów straży pożarnej (22 strażaków) trwała do godziny 2.14. Doszczętnie spaliło się poddasze.

Według relacji właściciela, nie poniósł on w związku z pożarem żadnych strat. Nie był też zainteresowany prowadzeniem dochodzenia w tej sprawie, dlatego nie złożył wniosku o ściganie. W związku z tym policja umorzyła postępowanie, co zostało zatwierdzone przez prokuratora.

- Z zalegających w aktach sprawy materiałów nie wynikało, aby zachodziło uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa - wyjaśnia prok. Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Sprawą zaniepokoił się radny z Dzielnicy I Stare Miasto Jacek Balcewicz.

- Dziwię się, że wyjaśnienie zagadki powstania pożaru nie jest w tym wypadku wszczęte z urzędu. Powinno się to odbyć dla dobra Krakowa i jego mieszkańców. Wiedza o przyczynach wybuchu ognia w środku miasta z pewnością pomoże zapobiec takim wypadkom na przyszłość - dodaje Balcewicz.

Zapowiada, że spróbuje przygotować projekt uchwały, która wyegzek-wuje od policji zbadanie przyczyn pożaru kamienicy na rogu ul. Miodowej i Bożego Ciała.

Tuż po majowym pożarze mieszkańcy Kazimierza spekulowali, m.in. na Facebooku, na temat powodów wybuchu ognia. Sugerowali, że mogli go zaprószyć robotnicy lub bezdomni. Inni mówią z kolei, że to mógł być skutek głupiego wybryku wracających z wieczornej zabawy imprezowiczów. Pojawiają się jednak też głosy: „Lepiej spalić niż dostosowywać do wymogów konserwatora”.

Po ponad trzech miesiącach od pożaru kamienicy na Kazimierzu wciąż nie wiadomo, jaka była przyczyna spalenia się poddasza budynku. Właściciel nieruchomości nie złożył wniosku o wyjaśnienie tej zagadki. Dziwi to radnego Jacka Balcewicza, który uważa, że przyczynę pożaru w zabytkowej części Krakowa trzeba wyjaśnić dla dobra miasta.

To była czwartkowa noc z 24 na 25 maja tego roku. Ogień pojawił się po godzinie 23. Pożar wybuchł w remontowanej kamienicy na rogu ul. Miodowej i Bożego Ciała, w której inwestor planował zrobić hotel, wcześniej rozbierając część budynku. Akcja 5 zastępów straży pożarnej, 22 strażaków, trwała do godziny 2.14. Doszczętnie spaliło się poddasze.

Mimo że ogień szalał w centrum zabytkowej części Krakowa, policja umorzyła dochodzenie, bo właściciel budynku nie chciał poznać przyczyn powstania pożaru.

Zatwierdzone umorzenie

- Według relacji właściciela, nie poniósł on w związku z pożarem żadnych strat i nie był zainteresowany prowadzeniem postępowania w tej sprawie. Dlatego też nie złożył wniosku o ściganie. Policja zakończyła postępowanie postanowieniem o umorzeniu dochodzenia, które następnie zostało zatwierdzone przez prokuratora. Z zalegających w aktach sprawy materiałów nie wynikało, aby zachodziło uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa - wyjaśnia prok. Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Z kolei rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń zwraca uwagę, że straż pożarna nie podjęła decyzji o ewakuacji mieszkańców z sąsiedztwa. - Co świadczyć może, że takiego realnego zagrożenia nie było - dodaje Sebastian Gleń.

W maju po pożarze zadzwoniliśmy do Michaela Burowskiego, jednego ze współwłaścicieli kamienicy. Nie chciał rozmawiać z nami przez telefon, więc umówiliśmy się z nim na miejscu. Gdy dotarliśmy pod kamienicę, otrzymaliśmy wiadomość: „Chciałem poinformować, że po konsultacji z rodziną ustaliliśmy, że nie będziemy udzielać żadnych wywiadów na temat zaistniałej sytuacji”.

Decyzja właściciela kamienicy zaskoczyła radnego Jacka Balcewicza, przewodniczącego Komisji ds. Ochrony Zabytków i Środowiska.

- Dziwię się, że wyjaśnienie zagadki powstania pożaru nie jest w tym wypadku wszczęte z urzędu. Powinno się to odbyć dla dobra miasta i jego mieszkańców. Wiedza o przyczynach wybuchu ognia w środku miasta z pewnością pomoże zapobiec takim wypadkom na przyszłość - dodaje Jacek Balcewicz.

Radny zapowiada, że na najbliższym posiedzeniu Komisji ds. Ochrony Zabytków i Środowiska spróbuje przygotować projekt uchwały, która wyegzekwuje na policji zbadanie przyczyn pożaru kamienicy na rogu ul. Miodowej i Bożego Ciała.

Spekulacje na Facebooku

W zabytkowej kamienicy często przebywali bezdomni. Właściciel próbował się ich pozbyć, zabijając drzwi i okna deskami.

Wcześniej działał tam sklep meblowy. Na kamienicy widniał napis wykonany dużymi literami „salon meblowy”. Budynek powstał jednak jako dom mieszkalny w latach 1835-1840, a zaprojektował go August Pluszczyński. Później był przebudowywany. Do II wojny światowej właścicielem nieruchomości była żydowska rodzina.

Tuż po majowym pożarze mieszkańcy Kazimierza spekulowali, m.in. na Facebooku, na temat powodów wybuchu ognia. Sugerowali, że mogli go zaprószyć robotnicy lub bezdomni, którzy wrócili do budynku albo znaleźli sobie miejsce na placu budowy, np. na rusztowaniach. Inni mówią, że to mógł być skutek głupiego wybryku wracających z wieczornej zabawy imprezowiczów. Pojawiają się jednak również takie głosy: „lepiej spalić, niż dostosowywać do wymogów konserwatora”.

Warto przypomnieć, że stowarzyszenie Miasto Wspólne, które bada reprywatyzację w Krakowie, zgłosiło do prokuratury kamienicę (Bożego Ciała 4/ Miodowa 10), sugerując tym samym, że mogło dojść do nieprawidłowości przy jej przejmowaniu czy sprzedaży. Śledczy nadal zajmują się weryfikacją postępowań w sprawie krakowskich kamienic, które prowadzono w minionych latach.

Inne śledztwo

Sprawa Willi na Matecznym

W listopadzie 2012 r. policja wszczęła postępowanie w sprawie nocnego pożaru zabytkowych willi przy rondzie Matecznego. Jeden z tropów dochodzenia prowadził do bezdomnych, którzy mogli zaprószyć ogień. Jednak śledczy nie wykluczali również podpalenia. W pożarze nikt nie ucierpiał, ponieważ budynki były niezamieszkane. Drewniane wille spłonęły w ciągu kilkudziesięciu minut.

Zabytkowe budynki przy ulicy Zamoyskiego od lat niszczały, zajmując atrakcyjną działkę. Zbudowano je około 1920 roku. Kilkanaście lat później zostały przeniesione do Krakowa w rejon uzdrowiska założonego przez Antoniego Matecznego. Prace przeprowadzono po konsultacji z historykiem sztuki Karolem Estreicherem. Budynki należały do obywateli narodowości żydowskiej. Po II wojnie światowej stały się własnością miasta. W 2005 roku gmina Kraków sprzedała działkę z willami w drodze przetargu prywatnemu przedsiębiorcy. W akcie notarialnym zawarła jednak uwagę, że zabytkowych willi nie można przenieść ani wyburzyć. Teraz nie ma po nich śladu.

KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kraków. Tajemniczy pożar kamienicy na Kazimierzu. Nie chcą znaleźć winnego - Dziennik Polski

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska