"Dzień dobry. Miłego szperania"
Wchodzimy po schodkach na dół, a po wejściu do środka na powitanie słyszymy; "Dzień dobry. Miłego szperania". Pani Ela w taki sposób zwraca się do każdego klienta.
- W moim małym sklepiku można poszperać i w ten sposób znaleźć coś dla siebie. Mamy tu odzież na wagę i odzież już wycenioną. Oprócz tego są różne inne bibeloty i ozdoby. Dziś z samej odzieży używanej ciężko się utrzymać, dlatego próbujemy poszerzać asortyment - mówi właścicielka.
Pani Ela przygodę z handlem zaczęła po odchowaniu dzieci.
- Chciałam wrócić do pracy, ale wtedy z pracą było ciężko. Kolega zaproponował mi wyjazdy na targowiska, gdzie sprzedawało się na takich rozkładanych leżankach. Wtedy handlowałam innym towarem. Później była spółka, ale to nie wyszło. Ja lubię pracować sama na siebie i sama organizować sobie zajęcie. W końcu udało się wynająć budynek po gminne spółdzielni pod Krakowem i tam otworzyłam swój pierwszy lumpex - wspomina właścicielka lokalu.
Codziennie coś nowego
Interes szedł tak dobrze, że pani Ela otworzyła kilka punktów z odzieżą używaną.
- A potem okazało się, że peselu nie da się oszukać. Przyszły problemy zdrowotne i trzeba było zamknąć interes. Punkt, w którym jestem teraz zostawiłam sobie, bo nie wyobrażam sobie życia bez tego zajęcia - mówi.
W sklepie u pani Eli codziennie można znaleźć coś nowego. Manekiny na zewnątrz sklepu każdego dnia mają inną stylizację.
- Lubię wymyślać różne kreacje. To pobudza moją kreatywność i daje mi chęć do życia.
Wszędzie znajdzie "ciucholand"
Ciucholand przy ul. Lea to jeden z ostatnich sklepów tego typu, gdzie odzież wciąż można kupić na wagę. Większość lumpexów z odzieżą na wagę przekształciła się w sklepy gdzie każdy produkt ma swoją określoną cenę.
- U mnie wciąż jest waga. Wyceniam tylko to co jest lepszej jakości i na swój sposób jest wyjątkowe. Kocham ciuchy, sama ubieram się w ciuchach a mój mąż się śmieje że jak alkoholik w każdym mieście znajdzie bar tak ja ciucholand - wyjaśnia właścicielka lokalu.
Szperanie w ubraniach to nie wstyd
Jak wspomina pani Ela, kiedyś ludzie wstydzili się kupowania odzieży w sklepie z używaną odzieżą.
- Część ludzi wolała mieć ubrania słabej jakości ale ze sieciówki. Mogli wtedy powiedzieć, że są nowe. Dziś szperanie w ciuchach nie jest już wstydem. Ludzie szperają, żeby znaleźć coś wyjątkowego i żeby nie zaśmiecać naszej planety kolejnym nowym ubraniem z sieciówki - mówi.
Moje miejsce w Krakowie
