Kobieta zniknęła 16 listopada 2010 r. Pochodziła z Podkarpacia, ale przeniosła się do Krakowa i pracowała w oddziale Eurobanku przy Zakopiańskiej , mieszkała na nowym osiedlu na Kurdwanowie. Jednego dnia nie przyszła do pracy i przestała odbierać telefony, więc kierownictwo placówki wysłało do niej przyjaciółkę, która miała klucze do jej mieszkania.
Kobiety w środku nie było. W zlewie pozostał talerz z niedojedzoną zupą, na szafce nierozpakowane zakupy. Na podstawie logowań telefonu do stacji BTS odtworzono drogę, jaką młoda kobieta mogła przemierzyć. Sygnał urwał się jednak z okolicach zalewu na Zakrzówku. Nikt też - oprócz dwóch robotników, którzy nie potrafili określić, czy widzieli Małgorzatę, gdy wracała, z zakupami, czy bez - nie widział, jak młoda kobieta wychodziła z domu.
Przez długi czas śledztwo stało w miejscu. W styczniu 2012 r. ciało kobiety znaleziono w Rącznej pod Krakowem. Wykonano badania DNA, które potwierdziły, że są to zwłoki poszukiwanej 31-latki. Została zabita i jak wskazywał rozkład zwłok, stało się to w dniu zaginięcia. O ludzkiej czaszce policję powiadomił zbieracz złomu, który przy okazji wziął znaleziony w pobliżu zegarek. Potem przemyślał sprawę i go oddał, wskazał też gdzie są zwłoki.
Mimo umorzenia śledztwa policja dalej będzie prowadzić czynności operacyjne w sprawie.