https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Prokocimiu zlikwidował 41 łóżek dla małych pacjentów

Iwona Krzywda
Szpital Dziecięcy w Prokocimiu
Szpital Dziecięcy w Prokocimiu Andrzej Banas / Polskapresse
Wraz z nowym rokiem w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu zlikwidowano 41 miejsc dla małych chorych. Ograniczenia to efekt wejścia w życie nowych, wyższych norm zatrudnienia pielęgniarek na poszczególnych oddziałach. W lecznicy brakuje personelu, więc część łóżek musiała trafić do magazynu.

WIDEO: Barometr Bartusia

Początkowo dyrekcja Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego zapowiadała, że z poszczególnych oddziałów lecznicy zniknie łącznie 56 łóżek, ostatecznie udało się jednak wypracować mniej drastyczne rozwiązanie i liczbę miejsc pomniejszono o 41.

- Uniwersytecki Szpital Dziecięcy jest jedynym specjalistycznym szpitalem dziecięcym w naszym makroregionie, trafiają do nas dzieci również z całej Polski, dlatego likwidacji uległy przede wszystkim łóżka na pediatrii ogólnej. Przejmowanych tam pacjentów mogą bowiem przejąć inne szpitale oraz przychodnie regionalne. Na oddziałach ściśle specjalistycznych likwidacje są możliwie najmniejsze - informuje Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzecznik prasowy Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie-Prokocimiu.

Cięcia, do których był zmuszony prokocimski szpital to efekt wejścia w życie nowych, wyższych normy dotyczących liczby pielęgniarek dbających o zdrowie małych pacjentów leczonych w szpitalach. Zgodnie z nimi na pediatrycznych oddziałach zachowawczych np. pulmonologii czy neurologii na każde łóżko przygotowane dla malucha ma przypadać 0,8 pielęgniarki. Do tej pory liczba ta wynosiła 0,6. W praktyce oznacza to, że szpital, który na 10-osobowym oddziale zatrudniał 6 członków tej grupy białego personelu, od stycznia musiał znaleźć do opieki nad maluchami dodatkowych dwóch pracowników. Jeszcze bardziej wyśrubowane normy przygotowano dla oddziałów, gdzie przebywają dzieci po operacjach np. kardiochirurgii. Tam na każde 10-łóżek od stycznia trzeba zapewnić dziewięciu pracowników zamiast siedmiu.

W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu do spełniania minimalnych norm brakuje 43. pielęgniarek. Placówka nieustannie rekrutuje wprawdzie kolejnych pracowników, wszystkich luk nie udało się jednak zapełnić.

- Nadal chętnie zatrudnimy nowe pielęgniarki - mówi Katarzyna Pokorna-Hryniszyn.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zdrowie

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Anka

Przynajmniej będzie luźniej w salach bo ścisk był i duchota straszna.

G
Gość

Zapłacie dobre pensje to beda pielegnirki

G
Gość

Tylko, że w opiece nad dorosłymi te brakuje pielęgniarek...

G
Gość
2 stycznia, 18:06, Gość:

Uważam, że powinno się przywrócić dawne standardy z lat 50-tych do 80-tych, kiedy to pediatrzy leczyli dosłownie dzieci, a młodzież była leczona przez internistów. Nonsensem jest to, by pediatra leczył pacjenta aż do 18-go roku życia, czyli kogoś, kto od kilku już lat nie jest - pod względem biologicznym - dzieckiem. Wielkim nonsensem jest przyjmowanie (w razie konieczności hospitalizacji) pacjentów 15, 16 czy 17-letnich (często o wzroście 180 a nawet 190 cm.) na oddziały dziecięce, gdzie nieraz dochodzi do takich sytuacji, że … łóżko jest za krótkie dla takiego pacjenta (gdyż są to łóżka dla dzieci). Pediatra powinien leczyć wyłącznie dzieci a młodzież przekazać internistom lub lekarzom rodzinnym. Może inaczej powinno być w przypadku psychiatrii - tak powinno się wyróżnić psychiatrię dzieci (do 14. r.ż. włącznie), psychiatrię młodzieży (14-18 lat) i psychiatrię dorosłych.

Tylko opiece nad dorosłymi też brakuje pielęgniarek...

G
Gość
2 stycznia, 18:06, Gość:

Uważam, że powinno się przywrócić dawne standardy z lat 50-tych do 80-tych, kiedy to pediatrzy leczyli dosłownie dzieci, a młodzież była leczona przez internistów. Nonsensem jest to, by pediatra leczył pacjenta aż do 18-go roku życia, czyli kogoś, kto od kilku już lat nie jest - pod względem biologicznym - dzieckiem. Wielkim nonsensem jest przyjmowanie (w razie konieczności hospitalizacji) pacjentów 15, 16 czy 17-letnich (często o wzroście 180 a nawet 190 cm.) na oddziały dziecięce, gdzie nieraz dochodzi do takich sytuacji, że … łóżko jest za krótkie dla takiego pacjenta (gdyż są to łóżka dla dzieci). Pediatra powinien leczyć wyłącznie dzieci a młodzież przekazać internistom lub lekarzom rodzinnym. Może inaczej powinno być w przypadku psychiatrii - tak powinno się wyróżnić psychiatrię dzieci (do 14. r.ż. włącznie), psychiatrię młodzieży (14-18 lat) i psychiatrię dorosłych.

Słusznie.

G
Gość

Uważam, że powinno się przywrócić dawne standardy z lat 50-tych do 80-tych, kiedy to pediatrzy leczyli dosłownie dzieci, a młodzież była leczona przez internistów. Nonsensem jest to, by pediatra leczył pacjenta aż do 18-go roku życia, czyli kogoś, kto od kilku już lat nie jest - pod względem biologicznym - dzieckiem. Wielkim nonsensem jest przyjmowanie (w razie konieczności hospitalizacji) pacjentów 15, 16 czy 17-letnich (często o wzroście 180 a nawet 190 cm.) na oddziały dziecięce, gdzie nieraz dochodzi do takich sytuacji, że … łóżko jest za krótkie dla takiego pacjenta (gdyż są to łóżka dla dzieci). Pediatra powinien leczyć wyłącznie dzieci a młodzież przekazać internistom lub lekarzom rodzinnym. Może inaczej powinno być w przypadku psychiatrii - tak powinno się wyróżnić psychiatrię dzieci (do 14. r.ż. włącznie), psychiatrię młodzieży (14-18 lat) i psychiatrię dorosłych.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska