Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kraków. W mieście co roku wycina się tysiące drzew. Mieszkańcy muszą stawać w obronie terenów zielonych

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
W rejonie Dolnych Młynów wycięto szpaler ogromnych topoli
W rejonie Dolnych Młynów wycięto szpaler ogromnych topoli Joanna Urbaniec
W ubiegłym roku krakowski magistrat zezwolił na wycinkę 6670 drzew i ponad 3,9 tys. m kwadratowych krzewów. O ich usunięcie wnioskowali deweloperzy, spółdzielnie mieszkaniowe, parafie, ale też miejskie jednostki. Za usuwane drzewa sadzone są nowe, jednak potrzeba wielu lat, aby gabarytami dorównały tym wyciętym. Zarząd Zieleni Miejskiej - ten sam, pod którego nową siedzibę trzeba będzie usunąć ponad 40 drzew - chwali się, że w ubiegłym roku posadził ich ponad 50 tys. Większość to jednak sadzonki drzew leśnych na obrzeżach miasta, spośród których niektóre mogą nie przetrwać nawet kilku lat. W centrum Krakowa drzew przybywa znacznie mniej.

[b]FLESZ - Premier o obowiązku szczepień i V fali pandemii

od 16 lat

W Nowej Hucie wycięto posadzone w ostatnich latach młode drzewka (choć można było je przesadzić), ponieważ przeszkadzały w przebudowie ulicy Kocmyrzowskiej. Ten sam los może spotkać ponad 80 drzew w rejonie ulicy Kurczaba, gdzie Zarząd Zieleni Miejskiej planuje urządzić park. To projekt zgłoszony przez mieszkańców do Budżetu Obywatelskiego.

- Dobrze się zastanówcie, zanim złożycie do BO wniosek o utworzenie parku - przestrzega w kontekście planowanej wycinki prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody Mariusz Waszkiewicz. Z kolei pod nową siedzibę Zarządu Zieleni Miejskiej w kamieniołomie Libana trzeba będzie wyciąć ponad 40 drzew. Siedzibę tego samego Zarządu, który chwali się, że w ubiegłym roku posadził ich na terenie Krakowa ponad 56 tysięcy. Szkopuł w tym, że znaczna część to sadzonki drzew leśnych, głównie na obrzeżach miasta, a nie w jego centrum, gdzie co chwilę jakieś drzewo idzie pod topór.

Wycinka młodych drzewek przy ulicy Kocmyrzowskiej
Wycinka młodych drzewek przy ulicy Kocmyrzowskiej Czytelnik

Ponadto wiele sadzonek drzew leśnych może nie przetrwać nawet kilku lat. - Zalesianie polega na tym, że sadzi się małe sadzonki w dużym zagęszczeniu. Z biegiem czasu znaczna część z nich usycha, czego przyczyną jest właśnie to, że rosną jedna obok drugiej. To nie jest zarzut natury merytorycznej, bo takie są realia zalesiania, niemniej z czasem może okazać się, że przetrwa o wiele mniej drzew niż zostało posadzonych. Wtedy statystyki nie będą wyglądały już tak korzystnie, jak przedstawia je ZZM - przekonuje nas Mariusz Waszkiewicz.

Piotr Kempf, dyrektor ZZM, chwali się, że jego pracownicy sadzą drzewa nie tylko na obrzeżach miasta w ramach programu zalesiania, ale też w centrum. - Pojawiły się np. w rejonie ulic Konopnickiej i Wita Stwosza. Mówimy o 4 tys. takich drzew. Tymczasem dla porównania w ubiegłym roku ZZM wyciął w całym mieście ok. 960 drzew, z czego ok. 90 proc. było chorych bądź uschniętych. Bilans jest zatem dla nas korzystny. Wiadomo, że na naszą korzyść działa program zwiększania lesistości, ale kilka tysięcy posadzonych drzew w centrum też robi wrażenie. Chcemy utrzymać taki trend - mówi.

Problem w tym, że wśród wyciętych drzew zdarzają się dorodne okazy, które pochłaniają zdecydowanie więcej dwutlenku węgla niż sadzonki, które czasami wyglądają jak patyki.

- Zgadzam się z tym zastrzeżeniem, niemniej jednak każde drzewo kiedyś było małe. Faktem jest też, że oczywiście nie wszystkie rośliny są wycinane z powodu złego stanu fitosanitarnego. Niektóre są usuwane np. w związku z budową linii tramwajowych. Trzeba jednak zauważyć, że żyjemy w mieście, gdzie muszą być realizowane takie inwestycje. Dzięki nim coraz więcej osób przesiądzie się z samochodu do tramwaju, a to też na swój sposób dbanie o ekologię. Kluczowy jest bilans. Jeżeli wciąż będziemy sadzić więcej drzew niż wycinać, to będzie dobrze - mówi dyrektor Zarządu Zieleni.

Zauważa, że przy okazji wszystkich miejskich inwestycji przewidziane są nasadzenia zastępcze. Problem w tym, że sadzonki w wielu przypadkach nie pojawiają się nawet w sąsiedztwie miejsc, z których zniknęły duże drzewa. - Dobrym przykładem jest wycinka drzew przy ulicy Lubostroń. Ludzie mieli zielono, po czym drzewa zniknęły, a nasadzenia zastępcze zostały wykonane na terenie pokopalnianym na Baryczy. To dla tych mieszkańców, którzy stracili zieleń pod oknami, żadna rekompensata - komentuje dla nas Mariusz Waszkiewicz.

W rejonie Dolnych Młynów wycięto szpaler ogromnych topoli
W rejonie Dolnych Młynów wycięto szpaler ogromnych topoli Joanna Urbaniec

Kempf potwierdza, że niejednokrotnie nasadzenia zastępcze są robione z dala od miejsca, skąd drzewa zostały wycięte. - Ale choćby w przypadku budowy linii tramwajowej do Górki Narodowej Zarząd Inwestycji Miejskich zadbał o to, aby jednak nasadzenia zastępcze wykonano w sąsiedztwie realizowanej inwestycji. Miejscy urzędnicy mają takie rzeczy na uwadze - zapewnia dyrektor Kempf. Może i tak, jednak przy okazji budowy nowych linii tramwajowych w Krakowie pojawiają się za to inne wątpliwości, choćby taka, czy ZZM odpowiednio pielęgnuje rosnące w mieście drzewa.

Przyjrzyjmy się choćby wynikom inwentaryzacji drzew, którą wykonano przy okazji planów budowy torowiska dla tramwajów do Mistrzejowic. Okazało się, że aż 60 proc. ze zbadanych roślin posiada defekty, dlatego pójdą pod topór. - Są takie inwestycje, pod które tereny są wyznaczone od lat, jak np. budowa Trasy Balickiej. Rosnące tam drzewa nie są przez nas pielęgnowane, dlatego wiele z nich jest w złym stanie. Dbamy jedynie o rośliny na terenach, które w jakiś sposób są udostępnione mieszkańcom. Mówię tutaj o parkach, ale pielęgnujemy też drzewa w pasach drogowych. Nie możemy zajmować się każdym drzewem w mieście. Nie tylko dlatego, że zabrakłoby nam pracowników, ale też pieniędzy - mówi Piotr Kempf.

Dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej uważa ponadto, że ze stanem zdrowotnym drzew w Krakowie nie jest źle. - Pokazały to ostatnie wichury. Na terenach gminnych wiatr połamał pojedyncze drzewa. Gdy nasza jednostka dopiero zaczynała działać - w 2015 roku - bywały burze, podczas których wichura przewracała nawet kilkaset drzew. To pokazuje, że teraz dba się o zieleń w Krakowie lepiej niż kilka lat temu - kwituje Kempf.

Kraków. Wytną 275 drzew pod inwestycję Muzeum KL Plaszow. I ...

Nie zmienia to faktu, że w Krakowie niemal codziennie słyszymy o kolejnym proteście mieszkańców przeciwko wycince drzew. Przeszkadzają w budowie m.in. nowych dróg oraz bloków. W całym ubiegłym roku magistrat zezwolił na wycinkę 6670 drzew oraz ponad 3,9 tys. metrów kwadratowych krzewów. O ich usunięcie wnioskowali deweloperzy, spółdzielnie mieszkaniowe, parafie, ale też miejskie jednostki (w tym ostatnim przypadku chodzi o drzewa na gruntach Skarbu Państwa). - Wydanie zezwolenia nie oznacza, iż w ubiegłym roku zostały wszystkie te drzewa usunięte. Np. przy pozwoleniach związanych z inwestycjami decyzja zezwalająca może być wykonana dopiero po uzyskaniu pozwolenia na budowę - zaznacza Emilia Król z biura prasowego UMK. Jednocześnie urzędnicy nakazali tzw. nasadzenia zastępcze: mowa o konieczności posadzenia przez inwestorów 8024 drzew i 6730 krzewów.

Drzewa znikały również z gminnych działek. Dla miejskich terenów zgody na wycinki wydaje marszałek województwa małopolskiego. Za ubiegły rok mowa o 440 decyzjach, zgodnie z którymi pod topór zostało przeznaczonych blisko 1100 drzew. O ich usunięcie wnioskował m.in. Szpital Narutowicza, Zarząd Dróg Miasta Krakowa czy Zarząd Cmentarzy Komunalnych. Często chodziło o kolizję drzewa z inwestycją, np. rozbudową cmentarza. W przypadku miejskich terenów również nakazano nasadzenia zastępcze: chodzi o 1677 drzew oraz 1196 krzewów. Wychodzi na to, że bilans jest dodatni: wydano zgody na wycinkę wielu drzew, ale jeszcze więcej nakazano posadzić. Niemniej jednak trzeba mieć na uwadze, że sadzonki potrzebują wielu lat, aby osiągnąć tak duże rozmiary jak wycinane, dorodne drzewa.

Zdaniem niektórych miejskich radnych skala wycinek może być jednak znacznie większa od tej, jaka wyłania się z podawanych przez magistrat liczb. - Niestety w Krakowie nie prowadzi się dokładnych statystyk drzew wycinanych przy inwestycjach miejskich, a choćby pod budowę tramwaju na Górkę Narodową wycięto ich 3 477 - komentuje radny Łukasz Maślona z klubu "Kraków dla Mieszkańców". Zauważa, że oczywiście niektóre inwestycje są konieczne, ale tę stratę dla przyrody należy koniecznie zrekompensować. - Nie stanie się to przez sadzenie w miejsce dużych drzew małych sadzonek, które drzewami staną się za kilkanaście lat - dodaje Maślona.

Jego zdaniem liczba wyciętych drzew demaskuje zieloną propagandę urzędu miasta i być może to właśnie leży u podstaw fiaska starań władz miasta o tytuł Zielonej Stolicy Europy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska