https://gazetakrakowska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kraków: wyprawa na skróty może skończyć się tragicznie

Łukasz Grzymalski
Na  ul. Langiewicza  ludzie nie zwracają uwagi na ostrzeżenia
Na ul. Langiewicza ludzie nie zwracają uwagi na ostrzeżenia Łukasz Grzymalski
Budowa bezpiecznych przejść przez tory nie nadąża za rozwojem miasta. Wzdłuż linii PKP powstają domy i sklepy, a nie ma nowych tuneli czy nadziemnych kładek. Krakowianie korzystają więc z tzw. dzikich przejść przez torowiska. Wszystkie są niezwykle niebezpieczne.

Funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei (SOK) obliczyli, że w Małopolsce jest blisko 150 tzw. dzikich przejść przez linie PKP. W Krakowie znajduje się, według danych SOK, ok. piętnaście takich ścieżek. Na każdej grozi ludziom śmierć.

Niektóre zostały wydeptane przez ludzi, którym nie chciało się korzystać z pobliskich tuneli czy kładek nad torami. Jednak są też miejsca, gdzie po prostu brakuje przejścia podziemnego lub mostka. W takiej sytuacji nielegalne ścieżki przez tory stanowią praktyczny sposób dotarcia do pracy, szkoły, sklepu, przystanku. Ludzie się narażają na potrącenie przez pociąg, a kolej i władze miejskie nie spieszą się z budową bezpiecznych przejść.

Michał Pyclik z krakowskiego Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu informuje, że na najbliższe lata zaplanowano budowę jednej estakady nad torami kolejowymi. Konstrukcja, która posłuży głównie tramwajom, połączy ulice Lipską i Wielicką. Z budowli mają korzystać także piesi i rowerzyści. Nie ma, według Pyclika, planów tworzenia innych bezpiecznych przejść przez tory.

- Nie spływają do nas sygnały, że mieszkańcy potrzebują takich inwestycji. Potrącenia to problem psychologiczny. Ludzie z własnej woli wybierają niebezpieczną drogę, a potem zdarza się nieszczęście. Niedawna tragedia przy os. Azory też wiązała się z tym, że ktoś nie skorzystał z bezpiecznych możliwości - mówi Pyclik.

Problem czasem polega na tym, że w okolicy są tylko dzikie przejścia. Tak jest np. w rejonie ul. Langiewicza. Skrót przez tory jest praktyczny dla mieszkańców okolic Szpitala im. Narutowicza i os. Żabiniec. Ludzie ignorują więc znaki zakazu, w gimnastyczno-cyrkowy sposób przeciskają się przez ogrodzenie torów. Bezpieczne alternatywy istnieją, ale nie ma ich w pobliżu. Podobnie wygląda sytuacja na dalszym odcinku torów.

Funkcjonariusze SOK oceniają, że dzikie przejście w rejonie ul. ks. Meira jest ekstremalnie niebezpieczne. Sokiści zapowiadają, że nie będzie pobłażania dla intruzów na terenie kolejowym. Wojciech Mnich z krakowskiej Komendy Regionalnej SOK przypomina, iż patrole mogą wlepiać nawet po 500 zł kary.

- Tak, służby nadzorują ścieżki. Jednak to nie jest rozwiązanie. Powinna powstać kładka nad torami. Miasto powinno rozważyć sfinansowanie budowy bezpiecznego przejścia i wystąpienie o stosowne zgody ze strony PKP. Można też zbudować pętlę autobusową w okolicy Meiera, by mieszkańcy nie chodzili na przystanek przy Powstańców - komentuje Małgorzata Palimąka, radna dzielnicy Prądnik Biały.

W latach 2007-2010, według raportu Europejskiej Agencji Kolejowej, w Polsce pociągi zabiły tysiąc pieszych. W pierwszej połowie 2012 r. według PKP, na terenie kraju zginęło 147 osób i 45 było rannych.

Tu jest groźnie

Lista miejsc niebezpiecznych. Na szlaku stacja Kraków Główny - Płaszów dzikie przejścia są w rejonie ul. Wrzesińskiej, Halickiej i Podgórskiej. Tory z Mydlnik do centrum miasta są przekraczane obok przystanku PKP Kraków-Łobzów, w okolicach wiaduktu nad ul. Armii Krajowej i przy ul. Racławickiej. Na linii do Zastowa piesi pojawiają się przy ul. Kątowej, Langiewicza, ks. Meiera. Szlak Mydlniki-Płaszów jest nielegalnie przekraczany na ul. Lotniczej i Narzymskiego.

Przedwojenne cukiernie Krakowa [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]

Możesz wiedzieć więcej!Kliknij, zarejestruj się i korzystaj już dziś!

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

g
grzekrk
puki nasz pociągi jeżdżą 20km/h nie ma się czego bać - nawet chromy zdąży ;)
c
cichy krakus
Ejjj ale nie róbcie z ludzi totalnie ślepych, głuchych debili.... trzeba być wyjątkowo ciemną istotą żeby dać się potrącić przez pociąg.
Ja jestem za tym żeby łazić wszędzie, na własną odpowiedzialność.
Ingerencja państwa w nasze życie pod kątem bezpieczeństwa jest gigantyczna, zapinanie pasów, kaski na każdy sprzęt, chodzenie kładkami. Każdy powinien sam decydować i uważać na siebie.
b
baba jaga
ludzie to bezmyślne lenie!!! nawet jak im się postawi co 500metrów kładkę ,to i tak połowa pójdzie na skróty!!!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska