FLESZ - Zaczęliśmy więcej czytać

Do tragedii doszło 15 lipca 2021 r. na os. Kościuszkowskim. Na sali rozpraw wysoki, dobrze zbudowany skuty kajdankami i łańcuchem 39-latek w dresowej bluzie opowiadał jak doszło do zajścia. Był wcześniej karany za rozbój i kradzieże, zakład karny opuścił w styczniu 2021 r.
Z jego relacji wynikało, że wieczorową porą w lipcu pojawił się przed blokiem Krzysztof P. i obraźliwie domagała się kontaktu z Andżeliką O., która zerwała z nim roczną znajomość około 2 miesięcy wcześniej. Związała się wtedy z oskarżonym Grzegorzem W. Zamieszkali na piątym piętrze w wynajętym lokalu na os. Kościuszkowskim. Słyszeli krzyki Krzysztofa P. i Andżelika postanowiła z nim porozmawiać.
Grzegorz W. poszedł z nią i - jak mówił na rozprawie - zabrał dla samoobrony kupiony przez internet pistolet gazowy i nieduży nożyk do obierania ziemniaków. Pistolet wsadził za pasek spodenek, nóż ukrył w ręce. Przez okno widział, że Krzysztof P. ma w ręce butelkę po piwie lub wódce. Gdy para wyszła z klatki schodowej to - jak opowiadał oskarżony - Krzysztof P. zaatakował go tą butelką.
- Doszło do szarpaniny i wtedy w samoobronie zadałem mężczyźnie dwa szybkie ciosy nożem. Nie chciałem go zabić, celowałem w okolice barku - nie krył. Jak twierdził był w amoku, więc do końca nie widział, gdzie zadaje ciosy. Pokrzywdzony odszedł, usiadł na ławce.
- Wołałem do Andżeliki, by wezwała pogotowie, poszedłem za rannym, by zobaczyć co się stało, ale partnerka kazała mi wracać do domu - relacjonował. Nóż pękł i już samą rękojeść Grzegorz W. porzucił na półpiętrze bloku, udał się na najwyższe piętro, bo pod swój adres nie mógł wrócić, bo klucze miała Andżelika O. Został zatrzymany przez funkcjonariuszy, miał wtedy zakrwawiony podkoszulek.
Ranny trafił do szpitala Rydygiera, ale jego życia nie udało się uratować, bo jeden cios uszkodził mu serce.
Grzegorz W. twierdził, że już wcześniej pokrzywdzony ich wielokrotnie nachodził, raz miał ze sobą maczetę i wypowiadał groźby. Mężczyzna z partnerką wezwali wtedy na miejsce policję, ale nie miał wiedzy, jak skończyła się ta interwencja mundurowych.
- Nie chciałem go zabić, obawiałem się Krzysztofa P.. Oceniam, że był ode mnie większy i lepiej zbudowany, miał ze dwa metry wzrostu - mówił oskarżony.
Sąd odroczył rozprawę do maja, planuje też przesłuchać jako świadka Andżelikę O. We wtorek nie zgłosiła się na proces i sąd nałożył na nią grzywnę 500 zł.
Siostra zabitego Krzysztofa P. na rozprawie złożyła wniosek, by być oskarżycielem posiłkowym i sąd na to przystał. Sprawcy za zabójstwo grozi dożywocie.
- Blok jak zamek w Krakowie! "Najoryginalniejszy" w mieście! Kto jeszcze nie widział?
- Bierzemy je na potęgę! Oto efekty uboczne popularnych leków bez recepty.
- Zatopione Skawce. Wieś na dnie Jeziora Mucharskiego
- Te znaki zodiaku to najlepsze żony
- Z aptek zniknęło kilkanaście popularnych leków. Wycofał je GIF
- "Perły Śródmieścia" usunięte. To kolejna akcja krakowskiej straży miejskiej