Sędzia Marek Długosz nie krył, że wina oskarżonego nie budzi wątpliwości. Za kluczowe uznał zezania świadka Krystyny W., która na własne oczy widziała moment ukrywania zwłok przez zabójcę, ale ze strachu milczała 20 lat. Prawdę wyznała dopiero przed śmiercią, gdy była ciężko chora na raka. Sąd zdołał ją jeszcze przesłuchać na sali rozpraw. Tożsamość wspólnika skazanego, zabrała już jednak ze sobą do grobu.
Ciało ciężarnej Miszczyńskiej znaleziono w 1991 r. w studzience kanalizacyjnej w Kluczach, gdzie mieszkała. Wówczas śledztwo umorzono z uwagi na niewykrycie sprawcy. Sprawa wróciła w 2009 roku, kiedy to mężczyźnie zostało udowodnione inne morderstwo, którego dopuścił się na byłej żonie Alicji Cesarz. Za tę zbrodnię Adam Ł. ma już prawomocny wyrok 25 lat więzienia wydany przez Sąd Apelacyjny w Katowicach.
- Teraz oskarżonego czeka wyrok łączny za oba zabójstwa. Może otrzymać karę dożywocia, albo 25 lat pozbawienia wolności - nie krył sędzia Długosz.