Krakowscy medycy pojadą do Warszawy
Okręgowa Izba Lekarska w Krakowie zaplanowała wspólny wyjazd autokarowy do Warszawy na sobotni Marsz Milczenia Medyków. Krakowscy medycy zbiorą się 10 maja około godz. 8.00 przy Centrum Dydaktyczno-Kongresowym Wydziału Lekarskiego przy ul. Łazarza 16, by wspólnie udać się w podróż do stolicy.
Jak poinformowała nas lek. Agata Dynkiewicz, sekretarz ZK OZZL, a także lekarka z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, wielu medyków zadeklarowało, że do Warszawy wybierze się na własną rękę samochodem lub pociągiem.
- Nasz Czarny Marsz Milczenia jest organizowany jako wyraz żałoby po tragicznej śmierci naszego kolegi Tomka Soleckiego, który zginął 29 kwietnia podczas wykonywania swojej pracy w Poradni Ortopedycznej w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. Marsz, który zorganizowaliśmy, to inicjatywa wszystkich środowisk medycznych. To przede wszystkim protest wobec narastającej agresji wobec pracowników ochrony zdrowia. Ma on oczywiście charakter całkowicie apolityczny. Wszyscy uczestnicy marszu mają obowiązek ubrać się na czarno, ponieważ ma to być symbolem zarówno żałoby, jak i solidarności wszystkich medyków, wobec tego, co się w tym momencie dzieje, czyli hejtu i agresji, które narastają w społeczeństwie. Nawet teraz, po tragicznej śmierci naszego kolegi widzimy, że te ataki nie ustały, a wręcz przeciwnie. Niemal codziennie słyszymy o kolejnych aktach agresji – wyjaśnia lek. Agata Dynkiewicz.
Lekarka dodała też: - Widząc, jak wiele osób pojawiło się w dniu żałoby 6 maja o godz. 12 na minucie ciszy przed Szpitalem Uniwersyteckim w Krakowie, a także 7 maja na pogrzebie naszego kolegi, mam ogromną nadzieję, że i w sobotę w Warszawie będzie nas naprawdę wiele.
"Problem agresji słownej i fizycznej w ochronie zdrowia obecny jest od lat"
- Zbierzemy się na ulicach Warszawy, by uczcić pamięć zamordowanego dr Tomasza Soleckiego oraz by wyrazić stanowczy sprzeciw wobec narastającej fali agresji, hejtu i nienawiści, której apogeum możemy obserwować w ostatnich dniach. Dla mnie jest to także możliwość wyrażenia całkowitego braku przyzwolenia na opieszałość, a w dużej części przypadków wręcz ignorancję organów ścigania względem sprawców. Wiele bowiem zawiadomień o popełnieniu przestępstwa, jakim jest próba spowodowania uszczerbku na zdrowiu i życiu personelu medycznego udzielającego świadczeń zdrowotnych jest umarzana bez żadnych konsekwencji dla przestępców - mówi lek. Piotr Bralewski, rezydent w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie i członek regionu małopolskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.
Dalej tłumaczy: - Problem agresji słownej i fizycznej w ochronie zdrowia obecny jest od lat, jednak to między innymi brak poczucia nieuchronności kary doprowadził do tak olbrzymiej jego eskalacji. Przykład także idzie z góry, od samych polityków. Brak konsekwencji pokazuje obywatelom jasno: skoro on mógł i jest za to chwalony przez elektorat oraz nie spotyka go żadna kara, to znaczy, że robi dobrze, czyż nie? Sobotni marsz to możliwość pokazania, że nie godzimy się na to, by posługiwanie się nieprawdą i manipulacją było mylone z wolnością słowa. Politycy posługując się kłamstwem oraz mową nienawiści przerzucają odpowiedzialność za swe nieudolne decyzje na osoby będące niejako twarzą zniszczonego przez nich systemu – na personel medyczny - mówi.
- Znaczna część pacjentów uważa, że to lekarz ponosi winę za to, że pacjent nie może otrzymać przepisanego leku w jednej z pobliskich aptek. Lekarz przepisujący lek zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną, często lek powszechnie dostępnych w krajach ościennych, jest winny regularnym brakom w zaopatrzeniu polskich aptek. To tylko jeden z przykładów, które pokazują do jak absurdalnej manipulacji doszło w naszym kraju - podkreśla lek. Piotr Bralewski.
Kto powinien pojawić się na marszu?
- Odpowiadając na pytanie, kto moim zdaniem powinien pojawić się na sobotnim marszu odpowiem przytaczając słowa jednego z Pacjentów, których w piątek przyjąłem w poradni. Parafrazując powiedział on, że będąc patriotą czuje obowiązek i potrzebę stawienia się w sobotę w Warszawie, nie będąc lekarzem, pielęgniarzem, ratownikiem czy innym członkiem personelu medycznego. Sobotni marsz to wydarzenie dla każdego, komu zależy na realnych zmianach polskiej ochrony zdrowia. To wydarzenia mające na celu pokazać, że personel medyczny i pacjenci nie są wrogami, lecz partnerami, wzajemnie ceniącymi relację opartą na szacunku i współpracy oraz nieakceptującymi przemocy płynącej z którejkolwiek ze stron. Ten marsz to obowiązkowe wydarzenie dla wszystkich osób, które nie godzą się na dalszą manipulację, szukanie winnych zamiast rozwiązań oraz dalsze mydlenie oczu, by znów móc bez brania odpowiedzialności nie zmienić nic w systemie opieki zdrowotnej w Polsce - podkreśla lek. Bralewski.
Środowisko medyczne wyraża stanowczy sprzeciw wobec narastającej agresji
- W związku z tragicznymi wydarzeniami w Krakowie i śmiercią lekarza, środowisko medyczne wyraża stanowczy sprzeciw wobec narastającej agresji wobec pracowników ochrony zdrowia - napisała Naczelna Izb Lekarska, która wspólnie z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Lekarzy, Porozumieniem Rezydentów oraz innymi organizacjami zrzeszającymi przedstawicieli zawodów medycznych organizuje sobotni marsz w stolicy.
Marsz Milczenia Medyków zaplanowano na sobotę, 10 maja na godz. 13.00. Jego uczestnicy zbiorą się przy Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus ul. Lindleya 4, a następnie przejdą następującą trasą: al. Jerozolimskie – Jana Pawła – Świętokrzyska – Marszałkowska – Senatorska – Miodowa. Marsz zatrzyma się przed gmachem Ministerstwa Zdrowia.
- Lekarze po tragedii w krakowskim szpitalu: To musi się w końcu skończyć
- Szpital Uniwersytecki dzień po tragedii. Jest żałoba, nie ma wzmożonych kontroli
- Atak nożownika w Szpitalu Uniwersyteckim. "Ten szpital już nigdy nie będzie taki sam"
- Tragedia w szpitalu. Nie żyje Tomasz Solecki, lekarz zaatakowany przez nożownika
