- Trudno się z nią współpracuje. Nie chcemy, by naraziła kolejnego pacjenta - zaalarmował nas jeden z pracowników chorzowskiego pogotowia. - Niedawno zaś dowiedzieliśmy, że doktor J. ma wyrok za sprawę pacjenta, który zmarł, bo nie udzieliła mu pomocy. Niepokoimy się - powiedział nam proszący o anonimowość pracownik pogotowia w Chorzowie.
Faktycznie, wyrok jest, choć nieprawomocny. W sierpniu tego roku krakowski Sąd Rejonowy (I instancja) skazał lekarkę na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata.
Sprawa dotyczyła nieudzielenia pomocy Wojciechowi B. w maju 2009 r. Mężczyzna był podpity, został pobity. Przyjechała po niego karetka z dr J. Zawieziono go do szpitala, by wykonać kolejne badania, ale mężczyzna stamtąd odszedł. Kilka godzin później pobito go drugi raz. Nieprzytomny leżał na ulicy, wezwano do niego karetkę - przypadkiem była w niej także doktor J. Mimo że - jak orzekł sąd na podstawie zeznań świadków i oceny biegłych - mężczyzna był nieprzytomny, nie było z nim kontaktu i istniało bezpośrednie zagrożenie życia, lekarka nie zabrała go do szpitala. Stwierdziła, że jego stan wynika z nietrzeźwości.
Mężczyzna następnego dnia już nie żył - miał krwiaka w wyniku pobicia. Jak stwierdzili biegli, krwiak rozwijał się podczas drugiej wizyty dr J., a ponadto "już studenci medycyny są uczeni, że stan po spożyciu alkoholu często maskuje objawy krwiaka mózgu".
Ponadto, według biegłych, wybełkotanie paru przekleństw w stronę lekarza nie oznacza jeszcze, że jest on świadomy i odmawia udzielenia mu pomocy.
W trakcie procesu, krakowskie pogotowie w trybie natychmiastowym rozwiązało umowę z dr J. w związku z "wielokrotnym naruszeniem zasad". Do sądu trafiły dowody w postaci 12 skarg pacjentów w ciągu niecałych czterech lat pracy (od 1 marca 2006 r. do 27 lipca 2010 roku).
7 z tych spraw skończyło się na rozmowie dyscyplinującej z lekarką (jak mówiła dyrektorka pogotowia, nie dały one rezultatu), kolejna trafiła do Okręgowego Sądu Lekarskiego z wnioskiem o ukaranie. Lekarka dostała od niego naganę. Chodziło o dwukrotną odmowę zabrania do szpitala pacjenta chorego na padaczkę oraz lekceważące zachowanie się lekarki wobec niego. Komentując te sprawy w sądzie lekarka - zdaniem sądu - zbagatelizowała je. Mówiła bowiem, że już nie pamięta czego dotyczyły...
W sprawie Wojciecha B. lekarka nie przyznała się do winy. Zamierza złożyć apelację od wyroku. Spytaliśmy ją o tę i inne sprawy. - Odmawiam komentarza - powiedziała.
Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!