Jeżeli coś Cię denerwuje lub przeszkadza w Twoim mieście, daj nam znać! Dziennikarze "Gazety Krakowskiej" zajmą się problemem! Czekamy też na Twoje opinie, uwagi a także zdjęcia i wideo - pisz e-maila na adres [email protected], dzwoń - tel. 12 6 888 301. Do Twojej dyspozycji jest też profil "Gazety Krakowskiej" na Facebooku.
Kasia, pół-Polka, pół-Dunka wychowana w Wielkiej Brytanii, marzyła o studiach w ukochanym Krakowie. Udało się. Jeszcze nie zna dobrze polskiego, więc studiuje po angielsku.
8 czerwca jechała na rowerze ulicą Karmelicką. Jak twierdzi, nie popełniając żadnego wykroczenia, zgodnie z przepisami, zachowując ostrożność. Na ulicy jest jedno miejsce, w którym rowerzyści muszą przeciąć tory tramwajowe. Koło roweru dziewczyny zablokowało się w szynach, ona sama upadła na ulicę, uderzyła się w głowę.
Przechodnie pomogli Kasi, wezwali pogotowie, policję. Sanitariusze stwierdzili uraz głowy i przewieźli dziewczynę do szpitala. Tam pojechali i policjanci. Pan Artur twierdzi, że funkcjonariusze - nie mogąc zresztą dogadać się z Kasią, bo żaden z nich nie mówił po angielsku - nagabywali mdlejącą dziewczynę, podtykając jej pod rękę z wbitym wenflonem papier do podpisania. Półprzytomna dziewczyna złożyła tam swój podpis nie rozumiejąc, o co chodzi. Papier okazał się mandatem w wysokości 250 zł.
- Nie chodzi mi nawet o te pieniądze, a o elementarną przyzwoitość. Brak mi kulturalnych słów, aby to skomentować - kwituje pan Artur. Katarzyna Padło z biura prasowego małopolskiej policji tłumaczy funkcjonariuszy. Podkreśla, że mieli pozwolenie lekarza, aby rozmawiać z dziewczyną. Mandat wystawili, bo "stworzyła zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu drogowego".
Oburzony zachowaniem funkcjonariuszy jest prof. Jacek Hołówka, etyk. - Takie zachowanie kłóci się z racjonalną zasadą karania: dziewczyna nikogo nie skrzywdziła, mandat nie spełnia też funkcji prewencyjnej. To jakby karać osobę, która poparzyła się zapałkami. Po co? Przecież poniosła już karę, ucierpiała. Drugi raz i tak już tego nie zrobi.
Prof. Hołówka dodaje również, że takie zachowanie funkcjonariuszy to rażące nadużycie władzy, świadczące o małoduszności i chciwości.
- To odpychające. Niektórzy policjanci pastwią się nad ludźmi tylko dlatego, że mają taką możliwość. Jestem przekonany, że ten zawód często wybierają ludzie sfrustrowani i nienawidzący swojej pracy - mówi etyk.
Skandaliczna obsługa kibiców - Wisła Kraków przeprasza - przeczytaj!
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!