Prawdopodobnie w poniedziałek na lotnisku w Balicach odbędzie się ceremonia powitania trumny z ciałem starszego szeregowego Piotra Marciniaka, który w czwartek zginął w Afganistanie. W piątek w polskiej bazie w Ghazni żołnierze polskiego kontyngentu pożegnali swojego kolegę.
- To była bardzo wzruszająca uroczystość - relacjonuje mjr Marcin Gil, szef Sekcji Informacyjno-Prasowej Polskich Sił Zadaniowych w Afganistanie. Żołnierze mieli łzy w oczach, kiedy kpt. Jacek Krzyżyk, dowódca 2. kompanii, bezpośredni przełożony Piotra, mówił: - Widziałem radość w twoich oczach, kiedy wylądowaliśmy w Afganistanie. Ty tutaj chciałeś być. Byłeś jednym z najlepszych naszych żołnierzy, byłeś najlepszym z kolegów.
To drugi żołnierz, którego krakowska brygada żegna w tych dniach
Poległego żołnierza żegnał także dowódca Polskich Sił Zadaniowych płk Rajmund Andrzejczak. Mówił o znakomitym przygotowaniu i profesjonalizmie Piotra Marciniaka. Przypomniał, że zmarły służył w elitarnej krakowskiej 6. Brygadzie Desantowo-Szturmowej.
- Nic nie jest w stanie stłumić bólu, jaki pozostawia śmierć wspaniałego człowieka. Dlatego dziś nie można cię pożegnać inaczej, jak tylko ciszą. Dziękujemy. Chwała spadochroniarzom! - zakończył pułkownik.
Po śmierci Marciniaka w żałobie są jego koledzy z polskiej bazy wojskowej Four Corners.
- "Foka" to był żołnierz, który zasługiwał na szacunek. Był zawsze chętny do pomocy - wspomina szeregowy Jerzy.
Inny z komandosów opowiada: - Kiedy przyszliśmy służyć do Czerwonych Beretów i byliśmy jeszcze zieloni, on zawsze nam pomagał. Wierzył w ideały brygady i desantu. Byłem z nim na trzech misjach i zawsze mogłem na niego liczyć. Nigdy mnie nie zawiódł. Dużo razem przeszliśmy.
W piątek, podczas nabożeństwa w kaplicy polowej w bazie Ghazni ks. mjr Władysław Jasica wraz z żołnierzami modlił się w intencji poległego. Żegnając go mówił, że był zawsze pomocny, zawsze pierwszy tam, gdzie komuś działa się krzywda, gdzie potrzebny był ratunek.
- Każdego dnia zaświadczał, czym tak naprawdę dla żołnierza jest służba. Wojsko było dla niego wszystkim, stało się treścią jego życia - mówił kapelan.
Piotra Marciniaka wspomina bardzo ciepło kpt. Wojciech Ciborowski, oficer prasowy 6. Brygady Desantowo-Szturmowej. - To był prawdziwy stary wiarus - opowiada.
Starszy szeregowy Marciniak rozpoczął zawodową służbę wojskową 1 maja 2005 roku. Służył w trzech batalionach krakowskiej brygady, ostatnio w 16. Powietrzno-Desantowym. - Był urodzonym żołnierzem. Uwielbiał spadochrony, sport - opowiada Ciborowski. W kraju służył na etacie strzelca, podobnie jak w misjach zagranicznych. Miał ich na koncie trzy. Przed Afganistanem był w Bośni i Hercegowinie oraz w Iraku. Zawsze uczynny, sympatyczny, lubiany przez kolegów oraz dowódców.
- Cała brygada okryła się żałobą - dodaje kpt. Ciborowski. Flaga państwowa przed siedzibą dowództwa oraz w poszczególnych jednostkach jest opuszczona do połowy.
Przypomnijmy, że Piotr Marciniak zginął w wyniku wymiany ognia, do jakiej doszło w dystrykcie Andar. Polacy zostali wezwani, żeby pomóc Amerykanom. Po przybyciu na miejsce zostali ostrzelani przez terrorystów. Czterech kolegów poległego żołnierza zostało rannych.
Piotr Marciniak miał 30 lat. Był kawalerem. Mieszkał z rodzicami pod Krakowem.
To już drugi żołnierz krakowskiej brygady, którego będziemy żegnać w tych dniach. Również w poniedziałek odbędzie się pogrzeb kaprala Artura Pyca. Ranny w wybuchu miny pułapki w maju tego roku w Afganistanie, zmarł w poniedziałek w lubelskim szpitalu wojskowym.
Ceremonia pogrzebowa Artura Pyca odbędzie się w jego rodzinnej miejscowości koło Chełma Lubelskiego. Pogrzeb zaplanowano zgodnie z ceremoniałem wojskowym, z udziałem kompanii honorowej i przedstawicieli resortu obrony narodowej oraz dowództwa macierzystej jednostki. Rodzina żołnierza prosi o uszanowanie prywatnego charakteru uroczystości.