Krasne Potockie. Cała wieś czeka na autobus [ZDJĘCIA]

W czerwcu z końcem roku szkolnego dwie firmy przewozowe przestały zabierać pasażerów z Krasnego Potockiego w gminie Chełmiec.
Kursy miały wrócić po wakacjach, ale tak się nie stało. Przez wieś nie kursuje teraz żaden autobus. Kto nie ma samochodu, musi chodzić na przystanek do sąsiedniej wsi.
Ponad 200 mieszkańców Krasnego podpisało petycję do wójta Bernarda Stawiarskiego, by pomógł przywrócić transport zbiorowy do wsi. To obowiązek gminy, ale wójt rozkłada ręce.
- Nie zmuszę prywatnego przedsiębiorcy do jazdy, skoro linia jest dla niego niedochodowa- nie kryje.

Chodzą trzy kilometry
- To się w głowie nie mieści, żeby nie dało się stąd wyjechać - ubolewa Anna Korta, mieszkanka Krasnego Potockiego. Do przystanku ma 3 km pod górkę. To utrapienie dla starszych osób. Brak autobusu to też problem dla matek z małymi dziećmi i uczniów.
- Wielu mężczyzn wyjechało ze wsi i pracuje za granicą. Zostały młode żony, które pchają wózki z dziećmi do Trzetrzewiny czy do Chomranic, żeby się dostać na autobus i dojechać do lekarza - zwraca uwagę Urszula Król. -
Krasne Potockie położone jest wzdłuż prawie 6-km odcinka drogi. Ulica nie ma chodnika, a pobocze jest niewielkie. Rodzice boją się, że ich dzieci wracające ze szkół w Chełmcu i Nowym Sączu może potrącić samochód. Na niebezpieczeństwo narażone są szczególnie po zmroku.
- Mieliśmy nadzieję, że wraz z rokiem szkolnym busy do nas wrócą. Dlatego czekaliśmy cierpliwie - zaznacza Danuta Korna- szewska. - Gdy tak się nie stało, zaczęliśmy interweniować u wójta.
W Urzędzie Gminy Chełmiec złożyli petycję o przywrócenie komunikacji publicznej do Krasnego Potockiego. Podpisało ją już 200 osób.
- Kolejni mieszkańcy chcą podpisać się pod apelem. Za nami stoi też rada gminy - zapewnia Józef Włodarczyk, radny z Krasnego.
Uważa, że powinno się odbyć spotkanie reprezentacji wsi z wójtem, który chwali się budową krytej pływalni, a powinien się wstydzić, że ludzie nie mają autobusu.

Nie będą wozić powietrza
Przewoźnicy, którzy jeszcze w czerwcu kursowali przez Krasne Potockie, uważają, że linia jest nierentowna.
- Dopłacałem do niej 30 zł dziennie, a nie o to chodzi w interesie. Gdyby ludzie jeździli, to bym nie zawiesił kursu - przekonuje Bogumił Pietrucha, właściciel firmy MaxBus. Wylicza, że najczęściej dwóch - trzech pasażerów. - Przecież nie będę transportował powietrza - dodaje. Władysław Mordarski twierdzi, że zawiesił swoje kursy z winy mieszkańców. - Nie chcieli się zgodzić na zmianę trasy. Chciałem przedłużyć kurs, żeby ta linia była dla mnie opłacalna. Nie podobało im się, więc się wycofałem - twierdzi Mordarski. - Owszem dojazd do Sącza trwałby wtedy dłużej, bo chciałem jeździć z Trzetrzewiny przez Brzezną, ale nie musiałbym dokładać 100 zł dziennie do interesu - argumentuje przewoźnik.
Po namyśle Mordarski zamierza jednak wrócić ze swoją firmą przewozową na teren Krasnego Potockiego. Otrzymał już zgodę na korzystanie z przystanków od zarządców dróg. Czeka jeszcze na kompletną dokumentację, którą złoży w Starostwie Powiatowym w Nowym Sączu, które wydaje pozwolenie na jazdę po danej trasie. Na razie nie potrafi powiedzieć, kiedy zacznie kursować.Bernard Stawiarski nie ukrywa, że cieszy się z zapowiedzi przewoźnika.
- Myślałem nawet, żeby dofinansować przejazdy wszystkich pasażerów z Krasnego, ale to rodziłoby problem - zaznacza wójt Chełmca. - Gdybym zrobił wyjątek dla jednej wsi, to inne też chciałby takiej dopłaty. A na to nas nie stać.
Gminy mogą, ale nie muszą dopłacać do przejazdu mieszkańców. To rada gminy reguluje uchwałą. Zazwyczaj samorząd decyduje się dofinansować transport, gdy z przewozu korzysta wiele osób.