Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krościenko. Pięć lat budowali dom, już mieli się tam przeprowadzić. Nagle wybuchł pożar

Aurelia Lupa
Rodzina pani Bożeny straciła nowo wybudowany dom. Ten spłonął, gdy rodzina miała się do niego przeprowadzić
Rodzina pani Bożeny straciła nowo wybudowany dom. Ten spłonął, gdy rodzina miała się do niego przeprowadzić Archiwum rodziny
Rodzina z Krościenka nad Dunajcem potrzebuje pomocy. 11 października ogień strawił ich dom. Budowali go pięć lat. I już było niemal gotowy, mieli się tam wprowadzić. Pożar zaprzepaścił szansę. Teraz muszą wszystko zaczynać od początku. Cała wieś ruszyła im z pomocą. W internecie rozpoczęła się zbiórką datków na pogorzelców.

Do pożaru doszło 11 października. Gdy strażacy dojechali na miejsce, cały budynek stał w ogniu. Nie udało się go uratować.

- Na szczęście my jesteśmy cali i zdrowi, a to jest najważniejsze. Chciałam bardzo serdecznie wszystkim podziękować za już otrzymaną pomoc. Wszystkim strażakom za akcję gaszenia i innym osobom za pomoc w ratowaniu dobytku i sprzątaniu po pożarze. Udało nam się większość rzeczy uratować. Nie potrzebujemy zbiórek rzeczy. Dziękuje za wielkie serca, za wszystkie telefony, wiadomości i słowa wsparcia. Naprawdę to wiele dla nas znaczy i doceniamy każdy gest - napisała na swoim profilu na Facebooku Bożena Pełczak Bańkosz, której dom spłonął.

Rodzina z Krośnicy to Bożena, jej mąż Krzysztof i ich dwie córeczki - Alicja i Milenka. Do tej pory cała czwórka mieszka w jednym pokoju u rodziców Krzysztofa. Lada chwila mieli się przeprowadzić pod swój dach. Nie udało się. Ogień zniszczył owoce pięcioletniej pracy Krzysztofa.

- To kosztowało ich wiele wyrzeczeń. Krzysztof niemal wszystkie prace wykonywał sam, bo nie było ich stać na wynajęcie profesjonalnej ekipy. W wyposażeniu domu pomagali przyjaciele i znajomi, którzy podarowali im używane meble i sprzęty. Wszystko po to, aby mogli jak najszybciej zamieszkać w domu. Nowy dom miał zapewnić obu córkom odpowiednie warunki do życia i nauki - opisuje trudną sytuacje rodziny szwagierka Krzysztofa, Joanna Bańkosz.

Budynek, który spłonął, był ubezpieczony. Jednak rodzina nie spodziewa się dużego odszkodowania. Ochrona dotyczyła bowiem stanu surowego, czyli konstrukcji.

- Chcemy się jednak odbudować. Nie liczymy, że wprowadzimy się na święta. Bo teraz chcemy zbudować murowany dom, a to wymaga czasu. Jeśli się uda zamknąć to wszystko na zimę, to będzie sukces - podsumowuje Bożena.

Po tragedii siostra pani Bożeny zorganizowała zbiórkę w internecie - na portalu zrzutka.pl. Chcą zebrać 250 tys. zł. Na razie na koncie mają 47 tys. zł. O wsparcie zbiórki i pomoc pogorzelcom zaapelował także wójt gminy Krościenko nad Dunajcem.

Rodzina z Krościenka od dłuższego czasu nie ma lekko. Boryka się z chorobą młodszej córeczki Mileny. Dziewczynka urodziła się z zespołem Downa oraz wadą serca. Dodatkowo rok temu zdiagnozowano u niej ostrą białaczkę limfoblastyczną. To nowotwór szpiku kostnego - tkanki wypełniającej kości, której zadaniem jest produkcja komórek krwi. W trakcie choroby krwinki białe zmienione przez nowotwór namnażają się w sposób niekontrolowany i wypierają komórki zdrowe zamieniając je w złośliwych „mutantów komórkowych”. To prowadzi do upośledzenia funkcji szpiku. Choroba szybko postępuje paraliżując układ krwiotwórczy. To prowadzi m.in. do niedokrwistości, małopłytkowości i zaburzeń odporności.

Z tego powodu Milenka wraz z mama spędziła ostatnie 8 miesięcy w szpitalu. To jednak nie koniec leczenia. Dziewczynka wymaga regularnej kontroli, cotygodniowych badań krwi oraz codziennej chemioterapii, co jest kosztowne. Ze względu na chorobę córki Bożena nie mogła podjąć pracy. Rodzinę utrzymywał wcześniej tylko Krzysztof. Kiedy młodsza córka przebywała na długiej hospitalizacja, został zmuszony do rezygnacji z pracy, by zając się straszą córka Alicją.

Mimo tak wielu trudnych doświadczeń Bożena i Krzysztof nie załamali się. Wierzą, że dzięki wsparciu rodziny i mieszkańców gminy uda się im odbudować zniszczony w pożarze dom.

- Naprawdę czuje duże wsparcie od wszystkich mieszkańców, a także od władz gminy. Zaraz po pożarze zebrali się ludzie z Krośnicy i okolic. Rozebrali to co zostało z naszego domu. Teraz zostały same fundamenty. Bo to była drewniana konstrukcja tzw. kanadyjka. Mąż pracował w Norwegii przy budowie takich i wymarzył sobie właśnie taki domek dla nas - mówi Bożena Pełczak Bańkosz. - To niesamowite, jaką pomoc dostajemy od wszystkich. I to kolejny raz. Kiedy nasza Milenka potrzebował pomocy, w gminie zorganizowano zbiórkę i kiermasz ciast na jej leczenie. Bez tej pomocy nie dalibyśmy rady, a tu znowu coś takiego. Znowu ludzie nam pomagają. To wsparcie jest nieocenione - podsumowuje Bożena.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska