Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kruk z Kataru. Lwy Atlasu powodem łez Cristiano Ronaldo. Futbol jest okrutny, ale pisze też piękne historie. A Maroko wzięło rewanż. I tyle!

Jaromir Kruk, Doha
Cristiano Ronaldo doprowadzony do łez przez reprezentację Maroka
Cristiano Ronaldo doprowadzony do łez przez reprezentację Maroka EPA/PAP
20 czerwca 2018 roku na Łużnikach w Moskwie w fazie grupowej finałów piłkarskich mistrzostw świata Portugalia pokonała Maroko 1:0 po golu Cristiano Ronaldo. Na kolejnym mundialu obie drużyny zmierzyły się w ćwierćfinale i starcie z rewelacyjnymi „Lwami Atlasu” CR7 zaczął na ławce rezerwowych. Pospieszył kolegom z pomocą w drugiej połowie, gdy jego drużyna narodowa przegrywała 0:1.

Na poprzednim mundialu trenerem Maroko był Renard

Na poprzednim czempionacie Maroko prowadził Herve Renard, obecny selekcjoner Arabii Saudyjskiej. Jeden punkt w grupie nie zadowolił piłkarzy z Północnej Afryki, tak jak nie pocieszały ich pozytywne opinie po starciach z Iranem (0:1), Portugalią (0:1), Hiszpanią (2:2).

– Powinniśmy awansować do 1/8 finału

– rzucił Hakim Ziyech, jeden z liderów Marokańczyków, który nie mógł się dogadać z Vahidem Halichodziciem, następcą Renarda i nie wziął udziału w Pucharze Narodów Afryki 2021 (odbył się w tym roku).

Bośniacki trener zarzucał Ziyechowi, piłkarzowi Chelsea Londyn, wcześniej Ajaksu Amsterdam wymigiwanie się od reprezentacyjnych obowiązków między innymi poprzez symulowanie kontuzji. To go bardzo bolało, a kibice wiedzieli, że nigdy nie brał premii od federacji za grę w kadrze.

– Kocham Maroko z całego serca i jestem gotowy do poświęceń

– zapewniał, ale mediacje z Halihodziciem nie dały efektów.

Regragui to zaprzeczenie Halihodzicia

Bez asa Chelsea Maroko dotarło w Pucharze Narodów Afryki tylko do ćwierćfinału, gdzie uległo Egiptowi 1:2. Kilka miesięcy później Halihodzić poróżnił się z szefami marokańskiego związku i podziękowano mu za współpracę. Konfliktowemu szkoleniowcowi nie było dane poprowadzić Lwów Atlasu na mundialu w Katarze, a zastąpił go Walid Regragui, 45-krotny reprezentant Maroka, jako piłkarz wicemistrz Afryki 2004. Człowiek, który 30 maja świętował z Wydad Casablanca triumf w afrykańskiej Lidze Mistrzów potraktował pracę z kadrą jako wyzwanie życia i wielki zaszczyt.

Regragui, kiedyś zawodnik francuskich Racingu Paris, Toulouse, Ajaccio, Dijon, Grenoble, hiszpańskiego Racingu Santander to zaprzeczenie Halihodzicia. Dużo rozmawia z piłkarzami, jest spokojny, opanowany, a konflikty tłumi w zarodku. Wydad Casablanca pod jego wodzą traciło mało goli, to samo dzieje się z Marokiem. Regragui na każdym kroku daje piłkarzom sygnały, że w nich wierzy. U niego nawet największe gwiazdy z Ziyechem i Hakimim nie mają problemów z bieganiem.

– Najważniejszy jest zespół, nie jednostki

– to wiele razy powtarzał Ziyech.

Maroko czarnym koniem katarskiego mundialu

Debiut Regraguiego w roli selekcjonera pokazał w jakim kierunku idą Lwy Atlasu. Ograniem Chile 2:0 z Arturo Vidalem, Alexisem Sanchezem, Garym Medelem Marokańczycy dali sygnał grupowym przeciwnikom z Kataru. Trafili na Chorwację, Belgię i Kanadę i dawano im szanse na… trzecie miejsce.

– Naszym celem jest awans do fazy pucharowej, ale my pragniemy dojść na mundialu jak najdalej. Mamy świetny zespół

– zapewniał Romain Saiss, od niedawna piłkarz Besiktasu Stambuł, wcześniej przez 6 lat filar defensywy Wolves, wyróżniająca się postać w Premier League.

Przed katarskim czempionatem w towarzyskich meczach Marokańczycy nie tracili goli, po 2:0 z Chile zremisowali w Sewilli z Paragwajem 0:0 i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich rozbili Gruzję 3:0 po trafieniach En-Nesyri z Sevilli, Ziyecha z Chelsea, Boufala z Angers (wcześniej Southampton, Celta Vigo).

Lwy Atlasu same w sobie widziały kandydata do roli czarnego konia turnieju, a na premierowy bój z Chorwatami Regragui desygnował w wyjściowej jedenastce zawodników takich oto klubów: Sevilla, Paris SG, West Ham, Besiktas, Bayern, Angers, Fiorentina, Standard Liege, Chelsea, Sevilla, Angers. Remis 0:0 z wicemistrzami świata był przestrogą dla kolejnych przeciwników Maroka, ale Belgowie chyba nie do końca docenili kolektyw Regraguiego i polegli z nim 0:2.

Nikt nie skruszył marokańskiego muru

Minęło 2 tygodnie i Maroko dalej trzyma się w finałach mistrzostw świata. Nie ma już w nich Belgii, Hiszpanii, której gwiazdeczki jęczały z powodu defensywnej taktyki Lwów Atlasu i w dodatkowym konkursie nie wykorzystały żadnej z jedenastek. Z Portugalczykami Hakimi i spółka bronili przewagi wywalczonej przed przerwą. Swoje znów zrobił En-Nesyri i głową wykorzystał błąd golkipera Selecao, a potem klasę pokazywał niesamowity Bono.

Po zmianie stron w ćwierćfinale Fernando Santos rzucił w bój to co mógł - włącznie z Cristiano Ronaldo - ale nie skruszył marokańskiego muru. Bono, którego chcą z Sevilli wyciągnąć kluby angielskie, w Katarze pokonał tylko… Nayef Aguerd, kolega z reprezentacji aplikując mu swojaka w potyczce z Kanadą. Z meczu z Belgami za Bono, którego dopadły zawroty głowy wskoczył Munir Mohamedi i także zachował czyste konto!

Maroko odpłaciło się Cristiano Ronaldo

Regragui nie narzeka, gdy mu ktoś wypada ze składu, jak podczas turnieju Aguerd (West Ham) i Mazraoui (Bayern) tylko reaguje. A heroizm w ćwierćfinale z Portugalią docenił cały piłkarski świat.

– Marokańczycy potrafią się bronić, są bardzo zdyscyplinowani i wybiegani. Z Portugalczykami starali się momentami wychodzić wyżej i przeprowadzili kilka znakomitych kontr

– mówi Joan Capdevilla, 60-krotny reprezentant Hiszpanii, mistrz Europy 2008 i świata 2010.

Zasłużonemu zawodnikowi Deportivo La Coruna, obecnie komentatorowi telewizyjnemu zrobiło się żal Cristiano Ronaldo, który po swoim ostatnim - w życiu - występie na mundialu zalał się łzami, ale…

– Piłka nożna jest brutalna. Marokańczycy płakali w Rosji po porażce z Portugalią 0:1, a gola zdobył wtedy CR7. Dziś on płacze, Maroko się raduje i pisze nową piękną historię

– skonkludował Capdevilla.

Lwy Atlasu jako pierwszy zespół z Afryki wyszły na mundialu z grupy w 1986 roku, pokonując m.in. Portugalię 3:1, a 36 lat później też jako pierwszy przedstawiciel Afryki zameldowały się w najlepszej czwórce najważniejszego turnieju. O przypadku mowy nie ma, skoro odprawia się z kwitkiem tylu europejskich gigantów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska