To była największa niespodzianka w wyjściowych składach na Emirates Stadium, bo nikt nie spodziewał się, że Krychowiak może wskoczyć do drużyny po tym, jak trener notorycznie sadzał go na ławce rezerwowych i nie dawał żadnej szansy na zmianę. Reprezentant Polski obserwował z boku cztery ostatnie mecze ligowe, a w poprzednim spotkaniu Ligi Mistrzów, przed trzema tygodniami, wszedł na boisko na 45 minut, ale... na środek obrony i tylko dlatego, że Thiago Silva doznał kontuzji.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Polacy w Ligue1. Krychowiak ma trzy tygodnie, żeby przekonać trenera PSG
Nawałka będzie miał coraz większy problem z Krychowiakiem. Stracony cały sezon w PSG?
Tymczasem Unai Emery ustawił w środę zespół tak samo jak w pierwszym meczu z Arsenalem, czyli przesunął Blaise'a Matuidiego na lewe skrzydło, stawiając bardziej na Krychowiaka niż na anonsowanego w mediach Ben Arfę.
Taką decyzję wobec Polaka można interpretować dwojako. Z jednej strony dobrze, że w ogóle zagrał, bo rytmu meczowego potrzebuje najbardziej i każda minuta się liczy, ale z drugiej - to jasny sygnał, że znajduje miejsce tylko dzięki mało zrozumiałym "kombinacjom" trenera, który i tak niezmiennie widzi w pierwszej jedenastce trio Verratti - Motta - Matuidi, choć na innych niż zwykle pozycjach.
Krychowiak nie wykorzystał szansy. Nie odstawał może drastycznie od kolegów, ale od początku widać było, że brakuje mu pewności w grze, że woli zagrywać krótkie piłki do najbliższego partnera, często do tyłu, bez wielkiego ryzyka.
Dramat zdarzył się w ostatniej akcji pierwszej połowy, którą PSG kontrolował i prowadził 1:0 po ładnej akcji rozprowadzonej przez Mottę i Matuidiego, a zakończonej strzałem Cavaniego. Polak najpierw lekkomyślnie stracił piłkę tuż przed polem karnym, a za chwilę pomylił się ze wślizgiem, powodując karnego, który - co okazało się na początku II połowy - dodał skrzydeł gospodarzom i zmienił całkowicie fizjonomię gry.
Krychowiak bezradnie - i samotnie - leżący na murawie tuż po faulu na Alexisie Sanchezie, zdający sobie sprawę z popełnionego błędu, to być może najlepsza symboliczna ilustracja jego problemów w PSG od początku sezonu.
Trener zdjął go 20 minut po przerwie, już przy stanie 2:1, wprowadzając dopiero wtedy Ben Arfę jako trzeciego nominalnego napastnika.
W czwartkowej prasie oceny są dla Polaka bezlitosne. "Le Parisien" przyznał mu notę 3, najsłabszą w drużynie, gorszą nawet od Verrattiego, który również zawiódł na całej linii. "Początek miał obiecujący, ale jego podwójny błąd, który doprowadził do wyrównania jest odzwierciedleniem trudności, które teraz przeżywa, a przede wszystkim braku zaufania". Tytuł też wskazuje na winnego: "Krychowiak im nie pomógł".
W "L'Equipe" (również najsłabsza nota 3) jest jeszcze mocniejsze uderzenie pod znamiennym tytułem: "Prawdziwy Krychokrach". Ważniejsze jest jednak coś innego - dziennik po raz pierwszy zadaje wprost pytanie o przyszłość Krychowiaka w Paryżu i jego zdolność do integracji w drużynie PSG. Trudności Polaka były nieraz wskazywane, ale jego transfer jeszcze nie był tak jasno poddany w wątpliwość. Bez zbytniej nadziei na zmianę.
- Podstawowy zarzut do Emery'ego jest taki, że w żaden sposób nie przygotował Krychowiaka na grę od pierwszej minuty w meczu Ligi Mistrzów. Najpierw trzeba było dać mu trochę pograć w lidze - mówił w pomeczowym podsumowaniu w telewizji La chaine "L'Equipe" Vincent Duluc, lider działu piłkarskiego we francuskim dzienniku sportowym.
Sam Krychowiak uderzył się w pierś na Twitterze. "Popełniłem błąd, który nas kosztował gola. Biorę za to pełną odpowiedzialność. Co cię nie zabije, to cię wzmocni..." - napisał krótko po meczu.
Nigdy o tym nie wspominał, ale koszulka z numerem 4 zaczyna mu ciążyć. Wcześniej jej "ciężaru" nie udźwignęli w Paryżu ani Yohan Cabaye, ani Benjamin Stambouli. Przypomnijmy, grający na tej samej pozycji.
J'ai commis une erreur qui nous a coûté le but.
Je suis le responsable, j'assume a 100%...ce qui ne tue pas nous rend plus fort