Przy ul. Granicznej w Krynicy stoi barak, w którym mieściły się biura, a w latach 90. gmina urządziła tam mieszkania komunalne. Budynek od lat nie był remontowany. Dach przecieka, w lokalach panuje wilgoć, na ścianach wychodzi pleśń i grzyb. Są też problemy z ogrzewaniem.
Jest jednak nadzieja dla lokatorów, bo rada gminy uzdrowiskowej zdecydowała się teraz przeznaczyć na mieszkania komunalne i socjalne stary ośrodek zdrowia przy ul. Kraszewskiego.
Adaptacja przedwojennego budynku, który ma parter, trzy piętra oraz poddasze mieszkalne, to koszt 2,3 mln zł. Gmina ma na to fundusze.
- Remont potrwa do końca roku - mówi burmistrz. Dzięki temu przybędzie mieszkań. Część zajmą lokatorzy, którzy przed remontem tutaj mieszkali.
Do nich dołączą rodziny z ul. Granicznej, których barak praktycznie nadaje się do rozbiórki. Zostanie jeszcze pięć lokali do podziału.
- Wszystkim nie pomożemy od razu, ale za rok przybędzie nam mieszkań - obiecuje Dariusz Reśko, burmistrz Krynicy.
Czekają już dwie dekady
Ewa Pichurska na ul. Graniczną wprowadziła się z babcią w 1993 r. Później żyła ze swoją rodziną. Jeszcze rok temu niewielkie mieszkanie dzieliła z szóstką dzieci. Starsze opuściły już rodzinny dom. Pani Ewa zajmuje się jeszcze trojgiem, w tym niepełnosprawnym synem.
- Straciłam zdrowie w tym mieszkaniu. I od ponad 20 lat czekam na lepsze warunki - mówi pani Ewa.
- W listopadzie 2015 roku odgrzybiłam mieszkanie i wymalowałam. Nie minęły dwa miesiące, gdy pleśń zaczęła przebijać się przez ściany. Nic dziwnego, bo ogrzewanie działa, kiedy chce.
Mieszkanka Krynicy ma nadzieję, że w przyszłym roku wprowadzi się do nowego mieszkania. Z uwagą przygląda się pracom remontowym w budynku po starym ośrodku zdrowia przy ul. Kraszewskiego.
- Tutaj mają być nowe lokale komunalne, do których przeprowadzą się wszyscy mieszkańcy naszego baraku - zauważa. O mieszkanie komunalne będzie wnioskować też Barbara Piwowar, która wynajmuje mieszkanie przy ul. Źródlanej.
- Do tej pory nie złożyłam wniosku, bo nie było wolnych mieszkań. Ale jest nam coraz ciężej. Ja nie pracuję, bo zajmuję się chorymi dziećmi. Mój partner nie ma stałej roboty - zwierza się kryniczanka.
Miesięczny budżet Barbary Piwowar i jej pięcioosobowej rodziny to 3 tys. zł. Z tego 1300 zł wydają na wynajem mieszkania i opłaty za media.
- Z reszty żyjemy skromnie. Czasami jest nam ciężko, zwłaszcza wtedy, gdy musimy jechać z dziećmi do Prokocimia - zaznacza kryniczanka.
- Czteroletnia Angelika jest wcześniakiem. Jej wzrok się pogarsza. Rehabilitacja oczu to spory wydatek. Rodzina musi odkładać pieniądze na badania Norberta.
17-latek uczy się na mechanika samochodowego. Lekarze podejrzewają u niego padaczkę. Nie rozwijał się jak jego rówieśnicy, dlatego od siedmiu lat przyjmuje hormony wzrostu. Natomiast 21-letnia Dominika do niedawna pracowała w sklepie. Po jego zamknięciu jest bezrobotna.
- Wierzę, że w naszej sytuacji gmina przyzna nam mieszkanie komunalne - liczy pani Barbara.
Chcą budować blok
Burmistrz Krynicy przyznaje, że jednym z największych problemów jego gminy od wielu lat jest brak mieszkań komunalnych i socjalnych.
Aktualnie ma ich 309 i wszystkie są zajęte.
- Na liście oczekujących i to czasami od kilku lat, jest około 60 rodzin, wśród nich też osoby samotne.
- Próbujemy jakoś ten problem rozwiązać, ale barierą są fundusze. Nie ma programów rządowych czy unijnych, które dofinansowałyby budowę mieszkań komunalnych - rozkłada ręce burmistrz.
Nowy lokal komunalny przy ul. Kraszewskiego to jednak kropla w morzu potrzeb gminy uzdrowiskowej.
Jak przyznaje burmistrz łatwiej gminie zapewnić mieszkanie osobie samotnej niż małżeństwu z co najmniej dwójką dzieci. W sześcioletnim bloku komunalnym przy ul. Wiejskiej jest 14 kawalerek.
- Chcemy wybudować tam drugi blok. Wtedy mielibyśmy o 24 mieszkania więcej i to nie jedno-, a dwu- i więcej pokojowe. Mamy już plany i nawet pozwolenie na budowę - chwali się burmistrz Reśko.
Szacunkowy koszt inwestycji to 4 mln zł. Miasto szuka dofinansowania.
Autor: Damian Radziak
