Gdy pacjent zostaje w Krakowie, Tarnowie czy Gorlicach, krynicki lekarz wraca ambulansem tylko do Nowego Sącza, by potem do odległej o 40 km lecznicy w Krynicy-Zdroju dostać się... taksówką. Za jej kurs płaci krynicki szpital. W dzień około 100 zł, w nocy ponad 150 zł. Dzieje się to w sytuacji, gdy szpitalom na wszystko brakuje pieniędzy.
- Takich wyjazdów z pacjentami wymagającymi stałej opieki lekarskiej i transportu karetką z aparaturą do ratowania życia jest w naszym szpitalu średnio siedemnaście w miesiącu - przyznaje dyrektorka krynickiej lecznicy Alicja Jarosińska. - W każdym z tych przypadków procedura jest identyczna i niestety fatalna, bo szpital nie ma swojej karetki.
Na standardowy transport pacjentów, którym nie muszą towarzyszyć lekarze, szpital ma umowę z prywatną firmą. Dysponuje ona ambulansami bez lekarzy i specjalistycznego sprzętu. Zwykle zajmują się dowożeniem pacjentów na dializy czy badania tomograficzne. - Krynicki szpital jest placówką o najniższym stopniu referencyjności i nie ma oddziałów wysoce specjalistycznych - tłumaczy dyrektor Jarosińska. - Nawet gdy zostanie wyposażony w tomograf, to wielu pacjentów nadal trzeba będzie wozić do placówek, gdzie są oddziały neurochirurgii, kardiochirurgii czy okulistyki.
Czyli transport ze specjalistyczną opieką i sprzętem ciągle będzie potrzebny. W Krynicy- Zdroju jest podstacja Sądeckiego Pogotowia Ratunkowego, ale jej karetki nie mogą służyć do przewożenia pacjentów pomiędzy szpitalami, bo zabrakłoby ich do ratowania ofiar wypadków czy nagłych zachorowań. - Do naszych pacjentów wzywamy karetki z Nowego Sącza - wyjaśnia Jarosińska. - To zajmuje nawet 45 minut, czasem mogących mieć cenę życia. Nasz lekarz jedzie w służbowym ubiorze z oddziału. Kiedy chory zostaje w specjalistycznej lecznicy, nie ma sensu, by stacjonujący w Nowym Sączu kosztowny ambulans wiózł medyka do odległej Krynicy. Nie można też lekarza w szpitalnym ubiorze zostawić na ulicy w Sączu, by dalej jechał autobusem.
- Szpital w Krynicy jest szpitalem powiatowym i musimy wyposażyć go w karetkę - przyznaje Józef Zygmunt, członek Zarządu Powiatu Nowosądeckiego. - Niestety, to wydatek rzędu ćwierć miliona złotych. Na razie zatem szpital co miesiąc wydaje ok. 1500 zł na taksówki, co rocznie daje niemałą kwotę 18 tys. zł!