Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ks. Boniecki: Nikomu nie mówię, że siedzi we mnie zgryźliwy staruszek

Redakcja
Ksiądz Adam Boniecki jeszcze w Krakowie, jeszcze w Tygodniku Powszechnym
Ksiądz Adam Boniecki jeszcze w Krakowie, jeszcze w Tygodniku Powszechnym Wojciech Matusik
Zostanie w Krakowie czy nie? Choć wydaję się, że sprawa powrotu do klasztoru już przesądzona, walka o ks. Adama Bonieckiego jeszcze trwa. Na walizkach przepytały go Anna Górska i Katarzyna Kachel

Widział Ksiądz już swoją celę?
Widziałem.

No i?

W porządku.

Mała?

Dwa pokoje, łazienka, coś mi tam teraz remontują, półki w ścianach robią. Ja jakoś się tam zmieszczę, gorzej z książkami. Muszę dokładnie wszystko wymierzyć.

Sam Ksiądz ją sobie wybrał, czy dostał z przydziału?
Przełożony zadecydował. W klasztorze się nie wybiera, gdy się jest szeregowcem: albo dostaje się celę po kimś, kto się przeprowadził, albo po tym, co umarł.

Jak Ksiądz chce, to my Księdza porwiemy, choć to zwykle zdarzało się w żeńskich zakonach...

Czasy się zmieniają. (śmiech)

Nie będzie już szans, na kawalerskie gotowanie?

Niestety, będę musiał jeść, tak jak współbracia, klasztorne jadło.

I świeży chleb, którego Ksiądz przecież unika?
Przyniosę im do klasztoru w posagu maszynę do grzanek, może się przyjmie?

Czego Księdzu będzie brakowało?
Nawet nie jestem sobie w stanie tego wyobrazić, choć już stary jestem. Wiem jedno, że będzie zupełnie inaczej.

Szeregowość Księdzu nie będzie przeszkadzać?
Nie. Mam dużo wad, ale nie pchanie się na stanowiska kierownicze.

Generał, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego", kierownik "L'Osservatore Romano", to mało?

No, trochę tego było, ale mnie to jakoś specjalnie władza nie uskrzydla.

Już Ksiądz wie, co będzie robił za murami?

Dość luźno zostało to określone. Mam pomagać w parafii, w duszpasterstwie, zajmować się publicystyką. Biskup Pieronek już mnie przestrzegał: nie myśl, że teraz będziesz miał dużo wolnego czasu.

Ksiądz już spakowany?
Próbuję sobie radzić z tą masą rupieci, w które przez te wszystkie lata obrosłem. Wysłałem już jeden transport - 1500 książek do biblioteki seminaryjnej, przygotowuję kolejny, ale wcześniej trzeba je przecież wszystkie przejrzeć, by czegoś potrzebnego się nie pozbyć. Szukam właśnie jednego tytułu i już sam nie wiem, czy się go przez pomyłkę pozbyłem, czy się tak skutecznie schował przede mną.

Ksiądz się przyzwyczaja do przedmiotów?

Na szczęście nigdy nie miałem zapędów do kolekcjonowania, ani obrazów, ani zabytkowych bibelotów. Meble mam stare, z czasów z PRL-u, nigdzie ich ze sobą brać nie będę. Za to masę papierów muszę przejrzeć, uporządkować. Staram się tak żyć, by w każdym momencie wziąć laskę wędrowną i ruszyć w drogę.
Z laptopem?
Chyba tak.

Z tą samą komórką?

Mam nadzieję, że tak. Że i adres mailowy, i numer zostanie.

Samochód?
W klasztorze samochody mają ci, którzy ich na co dzień potrzebują. Nie jest tak, że każdy mnich parkuje pod murami swój wóz. Więc na dobrą sprawę nie wiem.

Własnych pieniędzy też Ksiądz nie będzie miał?

Właściwie to nigdy nie miałem. Bardzo dokładnie rozliczam swoje wydatki. Jak przełożony poprosi, żebym odesłał im połowę tego, co mam na koncie, nawet nie mogę zajęczeć. Konto zachowam, ale przełożony będzie miał do niego wejście.

Ksiądz nas pociesza i przekonuje że to odejście to żaden dramat.
Bo tak jest. Przecież nie umieram, nadal będę pisał do "Tygodnika", będę tu przyjeżdżał, bo w końcu mieszkałem tu od 47 lat.

Czuje się Ksiądz krakusem?
Inaczej bym tu przecież nie wytrzymał. Jestem bardzo krakowski, choć co prawda nie mówię "czeba"...

A idźże, idźże bajoku?
Tak kiedyś powiedział do mnie Karol Wojtyła! Zrobiliśmy w duszpasterstwie akademickim eksperyment liturgiczny, msze nie były wtedy odprawiane w języku polskim, tylko po łacinie. Papież pozwolił nam odprawiać po polsku, a potem opisaliśmy to wszystko w "Tygodniku" razem z komentarzami młodzieży. Wojtyła musiał mieć przez to jakieś przykrości, bo wezwał, popatrzył poważnie i mówi: idźże, idźże z bajokami coś robić. Po coście to wszystko opisali? Było to najsurowsze upomnienie, jakie usłyszałem z jego ust.

Proszę powiedzieć tak szczerze, po ludzku: nie żal Księdzu Krakowa,?
Na szczęście ciągle tu jestem. Ale potem, za murami, być może wpadnę w stany depresyjne, załamania, szaleństwa, ucieczki nocne. Wszystko przede mną.

Jest już termin przeprowadzki?

Na Wielkanoc muszę być w klasztorze. Ale potem znowu tu wrócę. Pozwolili mi uporządkować książki, muszę też zająć się likwidacją mieszkania.

Łatwiej teraz patrzeć Księdzu za siebie czy przed siebie?
Za, bo przed sobą to ja mam ciągle mgłę. Nawet to przeniesienie do Warszawy nie jest stuprocentowo pewne...

Jak to?
A jest taka grupa, która zaczęła walczyć, by mnie stąd nie wypuszczać. Do kardynała dotarli, ale ja przyjmuję, że decyzja zapadła i mnich wraca do klasztoru.

Gdyby jednak, to robimy imprezę?

O nie, już się na żadne benefisy nie zgadzam...

...I na spadanie z krzesła...
Prawie! A co, napisali w gazetach, że spadłem?

No.
Dobrze, że nie napisali, że byłem pijany, bo nie byłem.

Ale gdy Ksiądz zostanie, to się umówi na wywiad?
Ale musicie się lepiej przygotować, nie to co dziś. Żeby nie było takiego austriackiego gadania, bez żadnego konkretnego tematu.

My nieprzygotowane? Proszę nas przepytać, wszystko o Księdzu wiemy, o dzieciństwie, pracy, ale też o tym, że ksiądz był w 36 krajach i wiele smaków poznał, a nawet, że nie słodzi herbaty, kawy i nie chce być zgryźliwym staruszkiem...
(śmiech) Nie chcę, to prawda! Ale powiem wam, czasami, ku memu przerażeniu, się we mnie taki budzi. I nagle ogarnia mnie chęć pouczania, zrzędzenia. Wiem, wiem, że to jest okropne, że można stracić przez to przyjaciół, ale nikomu o tym nie mówię. Ale uwaga, staruszkowie, ostrzegam: zgryźliwy staruszek drzemie także w was.

Wielu rzeczy Ksiądz żałuję?

Mnóstwa. Muszę z tym żyć i mieć świadomość, że się jest mądrym i głupim, dobrym i złym. Nie da się przeżyć tak długiego życia i nie zrobić nic złego. Taki już mój ciężar.
***
Chce Ksiądz autoryzację, czy tylko machnie ręką...
(śmiech)
Ale my wiemy, jaka jest różnica między klauzurą a klauzulą...


Ks. Adam Boniecki

Urodził się w 1934 roku w Warszawie. Z dzieciństwa pamięta zapach majowych konwalii i mydła, którego używał jego ojciec. W wieku 18 lat wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów i wyzbył się wówczas poczucia wyższości. Studiował filozofię na KUL i w Paryskim Instytucie Katolickim. Od 1964 związany z Tygodnikiem Powszechnym, redaktor naczelny L'Osservatore Romano. Po śmierci Jerzego Turowicza (1999) został redaktorem naczelnym Tygodnika. W tym roku pożegnał się ze stanowiskiem i przeszedł na emeryturę, nadal jednak będzie pisał do TP. Na Wielkanoc ma przeprowadzić się do klasztoru w Warszawie.

Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska