Księżna Kate mogłaby u Panów urodzić królewskiego potomka?
MK: Dlaczego nie? Sposób postępowania podczas porodu w Polsce jest taki sam jak w każdym innym kraju. Ponadto mamy wszystko, czego mogłaby potrzebować królewska rodzina: zaplecze wzmożonej terapii dla pacjentek i oddział intensywnej terapii dla maluszków.
Panie Doktorze, skąd taka pewność siebie?
MK: Gdybyśmy nie mieli tych oddziałów, to nie podjęlibyśmy się porodu królewskiego. Bo nie wyobrażam sobie sytuacji, że w razie potrzeby jeździmy z potomkiem Windsorów po całym Krakowie i szukamy specjalnego inkubatora.
LJ: Poza tym angielska medycyna, a zwłaszcza ginekologia, nie jest na wyjątkowo wysokim poziomie. W Wielkiej Brytanii ciąże prowadzą nie lekarze, tylko położne. U nas to nie do pomyślenia!
Nie ma co się martwić o Kate, była pod opieką najlepszych.
MK: Nie zazdroszczę tym lekarzom, a nawet im współczuję. W poniedziałek cały świat patrzył im na ręce. Nie chciałbym przeżyć takiego stresu. I proszę nie zapominać, że powikłania zawsze mogą się pojawić, bez względu na to, czy pacjentka rodzi siłami natury, czy ma cesarskie cięcie.
LJ: W XV wieku jedna z przedstawicielek brytyjskiej dynastii królewskiej rodziła trzy dni. W końcu zmarła. Lekarz, który odbierał ten feralny poród, popełnił samobójstwo.
W waszym rodzą VIP-y?
MK: Nie brakuje. Upodobali sobie nasz szpital piłkarze Wisły, żona trenera Maaskanta też zdecydowała się na poród u nas. Rodziły tutaj również żony konsulów i ambasadorów USA, Austrii, Ukrainy, no i rodzina Bachledów-Curusiów
Colin Farrell z Alicją też byli u was na porodówce?
MK: Oni akurat nie, ale inni członkowie rodziny tak.
LJ: Kiedyś dostałem telefon, że chce u nas rodzić pewna aktorka serialowa. Niska brunetka, bardzo znana. Zapomniałem nazwiska.
MK: Kasia Cichopek!
Chciało się jej jechać do nas z Warszawy?
LJ: Tylko że miała warunek: mamy wyłączyć dla niej całe skrzydło. Powiedziałem, że wykluczone. Może u nas rodzić, ale inne panie w tym czasie też będą rodziły. Menedżer aktorki oburzył się, ale byłem nieugięty. W końcu okazało się, że to kolejne oszustwo dziennikarzy. Michał Figurski z Kubą Wojewódzkim chcieli nas wrobić.
Ambasadorowie mają jakieś specjalne wymagania?
MK: I tu zaskoczę panią: żadnych. Są to przeważnie skromne osoby. Owszem, większość VIP-ów chce mieć jednoosobową salę, ale czy to jest szczególne życzenie? Rodzina pewnego ambasadora chciała też mieć własną położną i lekarza. Zespół, który poznali wcześniej, przyjechał specjalnie na ten poród.
Amerykanie są znani z tego, że dbają o swoje bezpieczeństwo.
LJ: Żony konsulów i ambasadorów nie miały żadnej obstawy. A sami dyplomaci stali grzecznie pod ścianą. Aż sam się dziwiłem ich skromności i zwykłej pokorze.
Na co VIP-y zwracają uwagę, wybierając miejsce porodu?
LJ: Wszystko jest ważne: zaczynając od uprzejmości personelu, poprzez warunki, a kończąc na wyposażeniu i sprzęcie medycznym. Najważniejsze jednak jest bezpieczeństwo noworodka, dlatego zawsze pytają, czy mamy oddział intensywnej terapii. Mamy.
Ile by Kate zapłaciła za prywatny poród w Krakowie?
MK: Na pewno mniej niż w Londynie. Zmieściłaby się w 10-14 tys. zł. Arabowie płacą trochę więcej, bo często sobie życzą też wyprawkę. Kupujemy więc pieluszki, wózek.
Czy to prawda, że pacjentki muzułmańskie może badać tylko kobieta?
MK: Zapewniamy dla nich zespoły kobiece. Ale z muzułmanami bywa ciężko.
Skąd w ogóle macie pacjentów muzułmańskich?
MK: To naukowcy czy inżynierowie pracujący w krakowskich uczelniach technicznych. Zgodnie z ich zwyczajami, to właśnie mąż decyduje, czy lekarz ma wykonać jego żonie cięcie cesarskie czy nie. Nawet jeśli jest bezpośrednie zagrożenie życia pacjentki i dziecka. Wyciąga dywanik i zaczyna się modlić. Po dziesięciominutowej rozmowie z Bogiem stwierdza, że możemy robić cięcie albo podawać znieczulenie. Powiem szczerze: podskakuje nam wtedy ciśnienie niemiłosiernie.