Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

KSW 42. Młodzi gniewni i przegrani weterani. Co dalej z Mamedem Chalidowem?

Tomasz Dębek
Tomasz Dębek
Chalidow (z prawej) chce rewanżu z Narkunem
Chalidow (z prawej) chce rewanżu z Narkunem Sebastian Rudnicki/KSW
Mieszane sztuki walki. Podczas gali KSW 42 w Łodzi porażek doznały ikony polskiego MMA: Mamed Chalidow, Michał Materla i Łukasz Jurkowski. Szykuje się zmiana warty? Młodych gniewnych nie brakuje. Pas wagi lekkiej obronił Mateusz Gamrot, a Chalidowa pokonał Tomasz Narkun. Urodzony w Groznym zawodnik chciałby rewanżu z "Żyrafą", tym razem na szali miałby się znaleźć tytuł mistrza kategorii półciężkiej.

W sobotę w Łodzi napisała się historia polskiego MMA. Wielu ekspertów uważa, że kibice w Atlas Arenie zobaczyli najlepszą galę w kilkunastoletnich dziejach mieszanych sztuk walki nad Wisłą. A pojedynek Mameda Chalidowa z Tomaszem Narkunem był najlepszą walką na polskiej ziemi.

Trudno się z nimi nie zgodzić. Dramaturgii starciu mistrzów KSW kategorii średniej i półciężkiej może pozazdrościć niejeden hollywoodzki film. Już przed pierwszym gongiem walka budziła ogromne emocje. Niepokonany od 2010 roku 37-letni weteran kontra dziewięć lat młodszy, cięższy o kilkanaście kilogramów i głodny sukcesów prospekt. Na dodatek klubowy kolega Michała Materli, którego Chalidow rozbił w 2015 roku w 31 sekund, odbierając mu pas. Luz, wszechstronność i niesamowity talent starego wygi kontra chaotyczna stójka i fenomenalny parter młodzieniaszka.

>> MAMED CHALIDOW: STĘSKNIŁEM SIĘ ZA MMA. BĘDĘ WALCZYŁ, DOPÓKI MI SIĘ CHCE [WYWIAD] <<

„Pompowane” przed media i kibiców walki często bywają nudne. Choćby pojedynek Deontaya Wildera z Luisem Ortizem o pas WBC wagi ciężkiej, który odbył się kilka godzin później, w pierwszych rundach nie porywał. Pod względem sportowych emocji Łódź na tle Nowego Jorku nie ma się czego wstydzić. Chalidow i Narkun zgotowali fanom namiastkę III wojny światowej. Przez dwie rundy pochodzący z Groznego wojownik był dla rywala niemal nieuchwytny. W pierwszym starciu dwukrotnie rzucił go na matę potężnymi prawymi. Bił mocno i precyzyjnie, a chaotycznych kontr „Żyrafy” unikał dzięki świetnemu refleksowi.

W trzeciej rundzie Narkun w końcu trafił. I to kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt razy. Chalidow słaniał się na nogach przy siatce, zdołał jednak zebrać siły na odpowiedź. I to jaką - po jego kontrze Narkun znów wylądował na plecach. Zawodnik Berkut Arrachionu Olsztyn poszedł za ciosem, chciał dobić rywala w parterze. Popełnił jednak błąd, zostawił rękę, a czarny pas w brazylijskim jiu-jitsu takich prezentów nie zwykł marnować. Ciasno zapiął trójkąt nogami, po którym Chalidow szybko odklepał na znak poddania. Prowadził wtedy 20:18 na wszystkich kartach punktowych...

- Popełniłem błąd. Chciałem go wciągnąć. Widziałem, że w poprzednich walkach wkładał całą siłę w kombinacje bite przy siatce. Plan był taki, by robić uniki, zmęczyć go i skontrować. Ale dostałem kilka ciosów i zeszliśmy do parteru. A tam... oszukał mnie! - żartował tuż po walce w rozmowie z Mateuszem Borkiem. - Nareszcie przegrałem, jak ja się cieszę! - dodał.

W okrągłej klatce stoczyli wojnę, po jej zakończeniu rywale nie szczędzili sobie uprzejmości. - Mamed jest wielkim wojownikiem, zawsze będę go szanował. Gdybym przegrał, byłoby tak samo - przyznał Narkun. - Odklepałem, taki jest sport. Nie ma co się napinać. Tomek był dziś lepszy, gratuluję mu mocno - dodał Chalidow, którego łódzka publiczność przyjęła głośnymi brawami.

Co dalej? 37-latek podkreśla, że jeśli kibicom podobała się walka, to jest gotowy na rewanż. - Nie załamuję się. Porażki uczą nas więcej niż zwycięstwa. Dostałem swoją lekcję. Nie posłuchałem się narożnika w trzeciej rundzie. Byłem też zbyt ciężki. Chciałem ważyć około 88 kilo, żeby mieć jeszcze większą szybkość. Ważyłem 92, tyle ile wynosił umowny limit. To mi przeszkodziło - przyznał Chalidow.

Mistrzowski pas kategorii średniej, którego nie bronił od maja 2016 roku, może niedługo znaleźć nowego właściciela. W najbliższej przyszłości Chalidow nie chce bronić tytułu. - Teraz widzę tylko Narkuna. Będzie śnił mi się po nocach. Jeśli zgodzą się na to właściciele KSW, to może będę chciał zmierzyć się z nim w jego wadze o jego pas. Dziś walczyliśmy w limicie umownym, który był bliżej jego kategorii niż mojej - dodał.

>> MACIEJ KAWULSKI: KSW POWRÓCI NA PGE NARODOWY. ALE NIE BĘDĄ U NAS WALCZYĆ GWIAZDY DISCO POLO [WYWIAD] <<

Przed walką na naszych łamach Chalidow zapowiadał, że zmierzy się ze zwycięzcą walki Michała Materli ze Scottem Askhamem. „Cipao”, który liczył na rewanż za bolesną porażkę, musiał jednak przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Anglik zneutralizował go kilkoma potężnymi kopnięciami na korpus. Po ostatnim, które trafiło w wątrobę, nie był w stanie kontynuować walki. Trwała ona zaledwie 69 sekund. - Spodziewałem się, że Michała czeka ciężka przeprawa, ale liczyłem na jego zwycięstwo. Na kopnięcia na wątrobę nie ma jednak mocnych. A Scott? Niech poczeka na swoją szansę na tytuł. Wygrał dopiero jedną walkę w KSW - skomentował Chalidow.

Poza nim i Materlą w Łodzi goryczy porażki doznał inny weteran polskiego MMA, pierwszy turniejowy mistrz KSW, 36-letni Łukasz Jurkowski. „Juras” walczył na własne ryzyko z pękniętym mostkiem. Miał nawet lekką przewagę nad Martinem Zawadą, któremu chciał zrewanżować się za porażkę na KSW 6 w 2008 roku. Nie udało się, narożnik poddał go przed drugą rundą. Jurkowski osunął się na matę, interweniowała pomoc medyczna. Na szczęście skończyło się na strachu. - Mostek bolał mnie od trzech tygodni. Przed walką złapałem też wirusa. To plus ciosy Martina... Od połowy rundy strasznie bolało mnie serce, nie mogłem złapać oddechu. Wyjście do tej walki to był głupi heroizm, ale cholernie chciałem tu być. Pewnie jeszcze wrócę, bo to nie była zła runda - przyznał „Juras”.

Lepiej powiodło się przedstawicielom młodszego pokolenia. Mateusz Gamrot obronił tytuł wagi lekkiej. W znakomitym stylu pokonał Grzegorza Szulakowskiego, w czwartej rundzie poddał go americaną. Pierwszą w historii KSW walkę na dystansie pięciu rund stoczyły Ariane Lipski i Silviana Gomez Juarez. Pas wagi muszej pozostał w rękach Brazylijki polskiego pochodzenia, która wygrała 49:46 na wszystkich kartach punktowych.

Ze zwycięstw w Łodzi cieszyli się też Karolina Owczarz (poddała Paulinę Raszewską), Marcin Wójcik (jego rywal Hatef Moeil nie wyszedł do trzeciej rundy), Filip Wolański (wypunktował Bartłomieja Koperę) i Krystian Kaszubowski (znokautował Christophera Henza).

Tomasz Dębek, Łódź
Obserwuj autora artykułu na Twitterze

Mamed Chalidow: Nie interesują mnie występy dla innych organizacji niż KSW i ACB

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: KSW 42. Młodzi gniewni i przegrani weterani. Co dalej z Mamedem Chalidowem? - Portal i.pl

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska