Plakaty o referendum na ulicach Tarnowa
Miasto w ostatnich dniach zalane zostało czarno-białymi plakatami, z przekreślonym wizerunkiem Romana Ciepieli. Zawisły na ogrodzeniach, słupach ogłoszeniowych, wielu kierowców znalazło je za szybami swoich samochodów. Do przechodniów krzyczą hasła: „Odwołać Ciepielę”, „Referendum!”.
- Liczyłem na to, że radni podejmą taką inicjatywę. Skoro trzy lata z rzędu prezydent nie uzyskał od radnych wotum zaufania, to znaczy, że stracił ich poparcie i kolejnym krokiem powinna być uchwała o ogłoszeniu referendum w sprawie jego odwołania. Niestety mój pomysł na razie nie wzbudził entuzjazmu w radzie, również wśród radnych PiS-u – mówi Marek Ciesielczyk, niezależny radny miejski, przewodniczący Antypartii.
Do Rady Miejskiej w 2018 roku wszedł wprawdzie z list Koalicji Obywatelskiej, ale po wyborach szybko okazało się, że nie po drodze mu z tym ugrupowaniem, ani z samym prezydentem. O odwołaniu Romana Ciepieli mówi już od jakiegoś czasu, teraz przystępuje do działania. - Czas ucieka, a miasto zamiast się rozwijać wpada w coraz większy regres. To w dużej mierze efekt złych decyzji prezydenta, który nie liczy się ze zdaniem innych, również swoich współpracowników, nie podejmuje dialogu z radnymi – przekonuje.
- Badania Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie wykazały, że Tarnów znajduje się dopiero na 60. miejscu na liście 66 polskich miast na prawach powiatu, biorąc pod uwagę różne wskaźniki ekonomiczno-społeczne. To jasny sygnał do alarmu. Nie czekajmy na to, aż będzie na ostatnim – argumentuje Marek Ciesielczyk.
Tłumaczy, że ze względu na widmo czwartej fali koronawirusa i możliwe ograniczenia oraz przewidziane terminy, referendum mogłoby się odbyć w maju lub czerwcu przyszłego roku. Warunkiem, jest zebranie ponad 9 tysięcy głosów poparcia wśród mieszkańców. Z kolei by referendum było ważne muszą wziąć w nim udział ok. 23 tysiące tarnowian.
Kto w zamian?
- Roman Ciepiela nie jest prezydentem moich marzeń i chciałbym, aby nastąpiła zmiana na tym stanowisku, ale metody Marka Ciesielczyka mi nie odpowiadają – komentuje Piotr Górnikiewicz, radny koalicyjnego w radzie miejskiej ugrupowania Nasze Miasto Tarnów. Mimo takiej deklaracji kilka dni temu udostępnił na swoim koncie na Facebooku wpis o przygotowaniach do referendum. - Nie można ukryć i przemilczeć tego, że jest taka inicjatywa. Chciałem wysondować moich znajomych i poznać ich zdanie na ten temat – tłumaczy.
Jak dodaje, nawet gdyby udałoby się odwołać prezydenta w referendum to pozostaje pytanie, kto miałby go zastąpić. Sam takiego kandydata nie widzi. - Referendum byłoby zbędne, gdyby padła ze strony Romana Ciepieli deklaracja, że to jego ostatnia kadencja i w kolejnych wyborach nie wystartuje. Wówczas żadna hucpa polityczna nie byłaby nam potrzebna, bo wiąże się to z niepotrzebnymi kosztami i destabilizacją miasta – dodaje Górnikiewicz.
Do pomysłu referendum z dystansem podchodzi PiS, który dysponuje 11 głosami w 25-osobowje Radzie Miasta.
- Pandemia to nie jest dobry czas na tego typu głosowania. Rozmawialiśmy o tym, ale nie ma naszej decyzji w tej sprawie. Temat pozostaje otwarty - mówi Mirosław Biedroń, szef klubu PiS w RM.
Czy Roman Ciepiela obawia się referendum?
Sam prezydent Tarnowa twierdzi, że nie podjął jeszcze decyzji o starcie w kolejnych wyborach, a inicjatywą w sprawie jego odwołania ze stanowiska niespecjalnie się przejmuje.
- Pan Marek Ciesielczyk odwoływał już Mieczysława Bienia, Józefa Rojka, Ryszarda Ściagałę, no i mnie. Od 25 lat chce zwalniać kolejnych prezydentów. Jak na razie żadnego referendum nie ma, jest tylko retoryka Marka Ciesielczyka. Nawet jeśli do głosowania dojdzie, to o wszystkim ostatecznie zdecydują mieszkańcy, a nie ci, którzy rozklejają plakaty na mieście. To jakieś tchórzliwe osoby muszą być, bo nikt się pod nimi nie podpisał – komentuje Roman Ciepiela.
Bądź na bieżąco i obserwuj
FLESZ - Nowe mandaty od straży miejskiej
