Na razie jednak - jak zastrzegają śledczy - prowadzone jest postępowanie w sprawie, a nie przeciwko konkretnym osobom.
W trakcie akcji ratowniczej po wybuchu 5 grudnia, została wykonana przez techników kryminalistyki dokładna dokumentacja audiowizualna miejsca tragedii. Zostali powołani już biegli z zakresu instalacji, gazowniczych, którzy zbadają co było przyczyną wubuchu gazu.
Do tej pory ze względu na stan zdrowia nie zostali jeszcze przesłuchani pracownicy gazowni poszkodowani w wybuchu. Są natomiast już znane wyniki sekcji zwłok obu ofiar. Powodem ich śmierci były wielonarządowe obrażenia.
- Zgon nastąpił w sposób nagły - infomuje prokuratura. Na ciele obu kobiet wykryto też liczne silne poparzenia.
- Musimy odpowiedzieć na pytanie zasadnicze. Czy jest możliwe i dopuszczalne, aby w trakcie tego typu prac mogło dojść do takiej tragedii - wyjaśnia Zbigniew Gabryś, zastępca prokuratora rejonowego w Nowym Targu.
- W moim przekonaniu, ktoś naprawiający w tym punkcie awarię powinien zabezpieczyć dokładnie miejsce prac.
Prokuratura nowotarska wystapiła już do Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Nowym Targu o udostępnienie materiałów związanych z wykonywanymi na ul. Waksmundzkiej pracami.
Mieszkańcy domów sąsiadujących z miejscem wybuchu wciąż podnoszą, że na czas nie zostali poinformowani o zagrożeniu i nie ewaukowano ich. Zadają też pytanie czy możliwe jest, aby w miejscu, gdzie przebiegała rura z gazem, znajdował się także wodociąg.
Śledczy nie mają zastrzeżeń co do formy przeprowadzenia akcji ratowniczej. Brano bowiem pod uwagę zdrowie i bezpieczeństwo ratowników.