WIDEO: Kto zatruwa Wątok w Tarnowie?
Autor: Paweł Chwał/Gazeta Krakowska
Tłusta plama na Wątoku od kilkunastu dni spędzała sen z powiek strażakom, strażnikom miejskim, policjantom i inspektorom ochrony środowiska. Wyciek, najprawdopodobniej substancji ropopochodnej zlokalizowano wprawdzie w miniony wtorek w rejonie ulicy Droga do Huty i unieszkodliwiono, ale niemal pewne jest, że spore jej ilości już wcześniej spłynęły do potoku zanieczyszczając przy okazji również Białą i Dunajec.
Po raz pierwszy z plamą na Wątoku strażacy zmagali się 18 czerwca w rejonie ul. Przemysłowej. Płynącą wierzchem wody substancję nieznanego pochodzenia zauważył patrol tarnowskiej policji. Strażacy zebrali ją i zneutralizowali, ale miejsca wycieku nie udało się wtedy ustalić.
Sytuacja powtórzyła się po tygodniu, tyle że sporych rozmiarów plamę zauważono na potoku nieco wyżej, bo w rejonie ul. Grunwaldzkiej. Zatrzymano ją za pomocą specjalnie ułożonych na wodzie rękawów z sorbentem.
W miniony wtorek woda w Wątoku znowu zaczęła mieć oleistą konsystencję. Idąc w górę potoku strażakom i strażnikom miejskim udało się odnaleźć przy brzegu - na zapleczu byłej Fructony sporych rozmiarów rurę, do niej wpuszczona była inna, z której cały czas sączyła się ciecz o charakterystycznym zapachu ropy.
- Pobraliśmy próbki wody do badań, ale wciąż czekamy na wyniki i dlatego nie jestem w stanie jednoznacznie powiedzieć, co to takiego konkretnie jest - mówiła w środę Krystyna Gołębiowska, szefowa Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Tarnowie. Nie ma jednak żadnych wątpliwości co do tego, że tajemnicza substancja zamiast do wody powinna była trafić do utylizacji.
Wątok stanowi dopływ Białej, która z kolei wpływa do Dunajca, a w nim wiele osób szuka obecnie ochłody podczas upałów. Kąpiel w wodzie zanieczyszczonej substancją ropopochodną może, zwłaszcza u dzieci, powodować bóle brzucha, wymioty oraz uczulenia skóry. - Nie mamy na razie informacji o tym, aby wyciek spowodował masowe padnięcia ryb, ale jest to niewykluczone w związku z tym, że wody w rzekach jest niewiele i każde zanieczyszczenie stanowi dla nich śmiertelne zagrożenie - dodaje Krystyna Gołębiowska.
W środę inspektorzy WIOŚ wraz ze strażnikami miejskimi przeprowadzili kontrolę w firmie Infoster, która obecnie mieści się w byłej fabryce Fructony. - Nie mamy z tym wyciekiem nic wspólnego i na pewno świadomie do Wątoku nic nie wpuszczaliśmy - przekonuje Dariusz Wódz, prezes zarządu spółki.
Przyznaje jednak, że w wyniku wewnętrznej, zarządzonej w firmie kontroli natrafiono na dodatkowy, ukryty w ziemi zbiornik, stanowiący jeszcze pozostałość po Fructonie, o istnieniu którego do tej pory nie wiedziano. Wypompowano z niego zgromadzoną w nim ciecz, która zanim trafi do utylizacji, zostanie dodatkowo przebadana. Niewykluczone, że to właśnie ona przedostawała się do Wątoku.
- Za zanieczyszczenie rzeki, które może zagrażać życiu człowieka lub spowodować istotne obniżenie jakości wody i zniszczenia w świecie zwierzęcym i roślinnym grozi do 5 lat więzienia. Działanie nieumyślne zagrożone jest karą 2 lat więzienia - mówi Arkadiusz Bara z Prokuratury Rejonowej w Tarnowie, która wszczęła śledztwo w sprawie skażenia wody w Wątoku.