W jednym z gospodarstw w Łącku w sobotę po południu zapalił się samochód osobowy audi stojący w garażu. Sytuacja była bardzo groźna, bo w pojeździe trawionym przez ogień był nie tylko zbiornik z benzyną, ale także butla z gazem propan/butan.
Właściciel auta wykazał się spora determinacją i odwagą, bo zdecydował się na wyciągniecie gorejącego auta na sporą odległość od budynków. Użył do tego liny holowniczej i ciągnika rolniczego - relacjonuje starszy brygadier Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu.
Alarm o zapaleniu się samochodu w jednym z gospodarstw w Łącku dotarł do oficera dyżurnego Stanowiska Koordynacji Ratownictwa PSP w Nowym Sączu o godz. 14.47 w sobotę, 13 lutego 2021 r. On zadysponował do akcji zastępy z Jednostki Ratowniczo Gaśniczej nr 2 PSP w Nowym Sączu. Alarmem poderwał także druhów z ochotniczych straży pożarnych w Łącku oraz w sąsiedniej wsi Zagorzyn, mających najkrótszą drogę dojazdu do pożaru.
W zaśnieżonym górskim terenie strażakom niełatwo było dotrzeć do gospodarstwa, w którym płonął samochód, a ogień mógł doprowadzić do wybuchu butli gazowej i rozprzestrzenienia się ognia na pobliskie budynki.
Strażacka akcja była na tyle skuteczna, że ogień unicestwił tylko samochód. Gospodarstwo ocalało.
Dlaczego samochód zaczął płonął płonąć jeszcze nie ustalono.
FLESZ - Polskie autobusy najlepsze w UE
