Jak się dowiedzieliśmy, nowa siedziba WTZ będzie zlokalizowana na parterze. Z tego cieszą się pracownicy i wychowankowie warsztatu. Jak mówią, na dolnej kondygnacji będzie jaśniej, a przede wszystkim bezpieczniej.
O tym, że przeprowadzka jest konieczna, można przekonać się na pierwszy rzut oka. W znajdujących się w podziemiach kościoła salkach warsztatowych starej siedziby ciągle czuć nieprzyjemną wilgoć. - Cały czas musimy ogrzewać pomieszczenia, bo inaczej jest tutaj nie do wytrzymania. Aż boję się myśleć, jakie będą rachunki za gaz - mówi Barbara Borowiec, kierowniczka WTZ.
W czasie majowej powodzi siedziba warsztatów została zalana po sam sufit. Woda, która wdarła się do podziemi, zniszczyła wszystko - sprzęt w pracowniach, panele na ścianach i podłogach, komputery, wyposażenie salek instruktorskich oraz kuchni. - Najbardziej jednak żal nam pamiątek i zdjęć, bo tego nie da się odkupić. Z dysków zalanych komputerów nie udało się nic odzyskać, nawet specjalistom - dodaje kierowniczka.
Po powodzi uczestnicy warsztatów przenieśli się na trzy miesiące do świetlicy OSP w Łapanowie. Równocześnie trwały prace porządkowe w starej siedzibie, w które włączyli się wszyscy - pedagodzy i wychowankowie, a także prywatne firmy. Oknoplast z Krakowa przekazał 30 tysięcy złotych. Dzięki zaanagażowaniu i funduszom przekazanym także przez miejscowego proboszcza, ks. Tadeusza Jarzębaka, prezesa Katolickiego Stowarzyszenia Przyjaciół Niepełnosprawnych "Otwarte Serca", przy którym działa WTZ, udało się doprowadzić podziemia kościoła do stanu używalności. Od połowy sierpnia znowu odbywają się tam zajęcia.
Już niedługo wychowanków czeka przeprowadzka. Powiat otrzymał bowiem zapewnienie z PFRON o przekazaniu 750 tysięcy złotych. To dużo więcej, niż otrzymują zwyczajowo WTZ. - Fundusz ustalił, że na odbudowę siedzib WTZ-ów, które ucierpiały w czasie ostatnich powodzi, należy zabezpieczyć do 250 tysięcy złotych. Nam udało się uzyskać jednak trzy razy więcej - mówi Jacek Pająk, starosta bocheński.