Jedenaście kur zapakowanych w foliowe worki nieznany sprawca porzucił pod koniec ubiegłego tygodnia przy jednej z gruntowych dróg dojazdowych do pól w Łęgowie. Gdy ptactwo znalazł strażnik gminny, część kur była martwa, inne jeszcze, choć ledwo, żyły.
- Zwierzęta, były osłabione, pozbawione części opierzenia, a jedna z kur także oczu - mówi Arkadiusz Kloskowski ze Straży Gminnej Gminy Pruszcz Gdański.
Na miejsce wezwano lekarza weterynarii. Ptaki zostały przewiezione do lecznicy w Trąbkach Wielkich, gdzie poddano je badaniom. Jak ustaliliśmy, część ptaków padła w wyniku podduszenia. Nie dość, że zwierzęta zapakowano w worek, to jeszcze w tym czasie panowały wysokie temperatury powietrza.
- Pozostałe kury były w złym stanie, niestety trzeba było je uśpić - mówi lek. wet. Piotr Jeliński, powiatowy lekarza weterynarii. - Sekcja wykazała, że w stu procentach można wykluczyć chorobę zakaźną.
Piotr Jeliński, który pełni funkcję powiatowego lekarza weterynarii od 2004 r. przyznaje, że to pierwszy taki przypadek. - Zdarzały się już porzucane padłe świnie, ale było to dawno temu. Takiego przypadku jeszcze nie odnotowaliśmy. Mamy tu do czynienia z brakiem poczucia etyki osoby, która te ptaki w ten sposób porzuciła - podkreśla.
- Tego rodzaju czyn to przestępstwo zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności - dodaje strażnik Kloskowski.
Kury mogły zostać porzucone np. z transportu lub z kurnika.
Agata Cymanowska
