Mieszkańcy ul. Dąbrowskiego w Libiążu od wakacji tego roku z niepokojem spoglądają narosnącą hałdę kopalnianych odpadów.
- Pnie się w górę w zastraszającym tempie. Jeszcze wiosną był tutaj las. Wszystko wycięli i zaczęli pracować pełną parą także w nocy - żali się Iwona Toporek z ul. Dąbrowskiego. Mieszka tylko kilkadziesiąt metrów od hałdy. Wraz z mężem Andrzejem boi się, że wkrótce zacznie ich zalewać woda. - Napór nowych odpadów jest tak duży, że ziemia przesuwa się coraz bliżej naszych działek - podkreśla libiążanka. Rzeczka, która płynie kilka metrów od ich posesji, zaczyna wylewać na ogródek.
- Po trawniku chodzi się jak po mokrym dywanie. Po większych opadach będzie tutaj powódź - mówi rodzina Toporków. Jak dodają, u sąsiada jest jeszcze gorzej.
- Tam niedawno zawaliło się całe ogrodzenie. Ogród już przypomina bagno, a woda zbliża się niebezpiecznie do garażu i domu - pokazuje Andrzej Toporek.
Dodaje, że jego sąsiad chce sprzedać dom, bo boi się, że za kilka miesięcy będzie zniszczony.
- Kto jednak kupi nieruchomość w takim miejscu? Już teraz straciła znacznie na wartości - dodaje. Pokazuje też słupy z prądem, które stoją wzdłuż hałdy. - Ten naprzeciwko naszego domu jest mocno pochylony, niedługo runie - mówi.
Mieszkańcy narzekają także na pył i huk pracujących na hałdzie maszyn.
- Wiosną o świeżej jarzynie czy owocach można zapomnieć. Drzewa są całe czarne od pyłu - pokazuje iglaki przed posesją pan Marek, inny z mieszkańców.
Iwona Toporek zwraca uwagę na ogromny hałas pojawiający się w nocy podczas rozładunku ciężarówek.
- Budzę się przez to często w środku nocy - skarży się kobieta. Kilkakrotnie interweniowała w tej sprawie, dzwoniąc na kopalnię. - Uspokajają, że już kończą, a mija kilka godzin, a oni wciąż się tłuką - dodaje.
W miniony poniedziałek w libiąskim magistracie na prośbę mieszkańców miało się odbyć spotkanie z przedstawicielami kopalni Janina przy udziale burmistrza. Przesunięto je jednak na najbliższy wtorek, 29 listopada, na godz. 9. - Może i dobrze, bo informacja o spotkaniu została umieszczona tylko w biuletynie informacji publicznej urzędu i na słupie przed magistratem. Kto tam zagląda? - żalą się miejscowi. - Jak wycinałam drzewo w ogrodzie, to trzy pisma wcześniej dostałam z urzędu. A teraz w tak ważnej sprawie bagatelizują nas - dodają mieszkańcy.
Jacek Latko, burmistrz Libiąża, zaznacza, że o przesunięcie terminu spotkania prosiły władze kopalni. - Chcieli się lepiej przygotować - informuje burmistrz. Dodaje, że problem jest poważny, ale do rozwiązania. - Kilka lat temu hałda przysparzała miejscowym podobnych problemów. Wówczas kopalnia zgodnie z obietnicami zrekultywowała górę - przypomina. - Teraz widocznie znów musiała poprowadzić tam prace, ale na pewno zabezpieczą teren tak, by ludziom i ich domom nie zagrażało żadne niebezpieczeństwo - twierdzi Jacek Latko, zapewniając, że jako gospodarz gminy dopilnuje, by sprawa zakończyła się pomyślnie dla mieszkańców.
A ci liczą, że kopalnia zaprezentuje we wtorek w urzędzie konkretny plan zabezpieczenia ich terenu. Jeśli nie, zaczną batalię o odszkodowania.