Polska - Holandia 0:2 (0:1)
- Mecz w Rotterdamie pokazał, że byliśmy w stanie się podnieść po srogim laniu z Belgią - powiedział przed meczem Czesław Michniewicz nawiązując do poprzedniego meczu Holandii z Polską zakończonym remisem 2:2. Dzisiejszy mecz z Holandią (choć wynik nie wskazuje) również był laniem, a rywalem zdominowali Biało-Czerwonych na każdej możliwej płaszczyźnie.
Zaraz po pierwszym gwizdku arbitra nadeszła długa przerwa - do starcia doszło po niespełna minucie meczu i zderzenie Teuna Koopmeinersa z Karolem Linettym skończyło się zejściem tego drugiego. Roszada i zmiana planu na mecz pomogła reprezentacji Holandii, która po wznowieniu gry ruszyła na Polaków.
Biało-Czerwoni po obiecującym początku, w którym potrafili się utrzymać i nawet przyśpieszyć grając na raz, stracili kontrolę nad meczem a przewaga Oranje zaczęła rosnąć. Polacy zostali zepchnięci. Holendrzy zaskakiwali nas wysokim tempem, przemieszczaniem się po boisku i lekkością w konstruowaniu akcji. Biało-Czerwoni czekali na własnej połowie i mieli problem z organizacją gry i tylko czekali, aż rywale wejdą w nasze pole karne.
To stało się po niespełna kwadransie gry i akcja zapoczątkowana na prawym skrzydle między Berghuisem i Depayem (ten pierwszy pojawił się w miejsce kontuzjowanego Koopmeinersa) - piłkarz Barcelony wpuszcza w wolną strefę Dumfriesa, a ten mając zbyt dużo przestrzeni i czasu znajduje podaniem wzdłuż bramki Gakpo, a 23-letni piłkarz PSV z najbliższej odległości pokonał Wojciecha Szczęsnego.
Dalej nie wyglądało to lepiej. Polska była powolna, przewidywalna i przede wszystkim nie potrafiła zagrozić Holandii. Rywale celowo się cofali i próbowali grać z kontry, ale gdy Biało-Czerwoni byli w posiadaniu nie byli w stanie wymienić kilku podań w odpowiednim tempie.
Jedyną akcją Polaków, która zagroziła Holendrom było przyśpieszenie w środku pola i piłka zagrana przez Roberta Lewandowskiego do Nicoli Zalewskiego. Piłkarz Romy w świetnej sytuacji uderzył jednak zbyt słabo, wprost w ręce bramkarza Oranje.
Druga część meczu. Brak akcji i brak reakcji
Druga część spotkania rozpoczęła się identycznie jak pierwsza - wymuszoną zmianą w drużynie Holendrów. Z murawy musiał zejść klubowy kolega Roberta Lewandowskiego, Memphis Depay. Trzymającego się za mięsień dwugłowy uda zmienił Janssen. W drużynie Biało-Czerwonych natomiast nie wybiegł na drugą część meczu Karol Linetty, a zmienił go Arkadiusz Milik. Był to jasny sygnał dany przez Czesława Michniewicza, że zdecydował się na zmianę formacji i grę na dwóch napastników.
Milik dał o sobie znać już chwilę po wejściu. Niestety - zmarnował stuprocentową sytuację po dograniu Przemysława Frankowskiego z prawej strony. Stadion Narodowy zawył po tym, jak napastnik Juve skiksował z najbliższej odległości przenosząc piłkę nad poprzeczkę.
Kilka minut później - i znów podobnie jak w pierwszej odsłonie - po dającym nadzieje fragmencie gry Polaków, Biało-Czerwoni znów musieli wyciągać piłkę z siatki. Wystarczyły dwa podania na jeden kontakt, wymienność pozycji i uderzenie techniczne na bramkę Szczęsnego. Na 0:2 strzelił Bergwijn, a reprezentanci Polski po bramce patrzyli po sobie w niezrozumieniu.
Najgorszy był brak reakcji po straconych bramkach i przerażająca łatwość w grze Holendrów. Wystarczyło przyspieszyć, zagrać przez chwilę na odpowiednich obrotach i drużyna Biało-Czerwonych się gubiła. Gdy Polakom udało się piłkę odzyskać i wyjść z kontrą to również nie przynosiło to efektów. W rezultacie wywalczony korner albo po niecelnym zagraniu któregoś z Polaków, krzyk i frustracja Lewandowskiego na kolegów.
Kolejne fragmenty gry były chęciami Polaków na ofensywną grę i grą rzeczywistą Holendrów. Polacy wyglądali słabo, byli czytelni, schematyczni i powolni. Nie byli w stanie zagrozić Holandii.
Pozytywy? Dwa debiuty wśród Biało-Czerwonych. Dziesięć minut przed końcem na murawie zameldował się Michał Skóraś, a kilka minut później dołączył do niego na boisku Mateusz Łęgowski. Gorzki smak debiutu, jednak na pewno dla piłkarzy Lecha i Pogoni przeżycia na całe życie.
Atrakcyjność meczu: 4/10
Piłkarz meczu: Denzel Dumfries
REPREZENTACJA w GOL24
Michniewicz ma 18 pewniaków do Kataru. Kim oni są? [LISTA]
