Tuż koło jego gospodarstwa płynie rzeka Łososinka. Na co dzień niepozorna z godziny na godzinę przybierała coraz groźniejsze rozmiary. - Około godziny trzeciej nad ranem usłyszałem niesamowity szum wody i zobaczyłem, jak po osiedlu płynie rwący potok - opowiada gospodarz.
POWÓDŹ NA SADECCZYŹNIE. ZDJĘCIA
Ziemia nasiąknięta wodą osunęła się do przydrożnego potoku powyżej zabudowań Wilczka. Zatamowała wezbrane strumienie spływające z pagórków. Woda szukając ujścia pokonała szybko drogę i wtargnęła na pobliską posesję. Podwórko zamieniło się w rwącą, brunatną rzekę. Wartki nurt próbował wedrzeć się do budynków.
- Żona z dzieckiem została ewakuowana przez strażaków, ja ratowałem dobytek - relacjonuje właściciel. Zmęczony pokazuje stary budynek, który zalał szlam z wodą. W nowym domu zalało ławice. - Zniszczenia podobne jak podczas powodzi w 1997 roku.
Wtedy musiałem naprawiać wszystko na własny koszt. Szkoda, że jak robili tutaj asfalt w ubiegłym roku, to nikt nie pomyślał, by zabezpieczyć ziemię przed osunięciem - narzeka Wilczek. - Niczego ich nie nauczyła poprzednia katastrofa - ocenia lokalne władze. Józef Wilczek chce interweniować w gminie, żeby uregulowała potok. Na razie jednak nie rusza się z domu. Zbliża się kolejna noc i znów ze strachem spogląda na niebo ciemne od chmur.