MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ludwiku, do rondla!

Spod Giewontu Maciej Pinkwart
Renata Piżanowska
Nie można Lechowi Kaczyńskiemu zarzucać, że całą tę brukselską siurpryzę zrobił dla własnego interesu.

Przeciwnie, jego interes byłby w tym, żeby siedzieć w domu, zajadać budyń czekoladowy i słuchać wiadomości z trasy wyścigu. Samoloty rządowe są w fatalnym stanie i w zasadzie jest kwestią czasu, kiedy podzielą los Ikara. No a wtedy nie jest obojętne, kto na pokładzie...

Prezydent postępuje tak jak postępuje tylko i jedynie dla dobra państwa, przy czym dobro
to pojmuje szeroko, na miarę największego z Burbonów - Ludwika XIV, który mawiał "Państwo
to ja".

Nasz prezydent jest nieco skromniejszy i nie używa słowa "ja", zastępując je demokratycznym "my". Dokładniej "my z bratem... Ludwik XIV, wg legendy, też miał brata, i też był to bliźniak.

Jednakże swój etatyzm Ludwik pojmował bardzo indywidualistycznie i w stanowisku "Państwo to ja" nie było miejsca na bliźniaka. Wiemy, jak się skończyło: oddaniem niewygodnego brata na wychowywanie u chłopa na podwórku, a potem żelazną maską na twarzy i celą w Bastylii.

Ale - znów wg legendy - w ostatecznym rozrachunku to nie bliźniak trafił na bezterminową odsiadkę, ale Ludwik, bo bliźniak miał lepszy charakter i zło zostało zwyciężone dobrem.
Z jak najfatalniejszym dla Burbonów skutkiem zresztą, bo po trzech pokoleniach, w których następstwo tronu było nieco pogmatwane (po Ludwiku XIV królem został jego prawnuk jako Ludwik XV, po którym panował jego z kolei wnuk Ludwik XVI) przyszła Wielka Rewolucja i było po zawodach.

W tej sytuacji, by ustrzec się zgubnych dla państwa skutków rewolucji, trzeba zawczasu odsunąć Ludwika od wszelkiej władzy - i tę lekcję bracia Kaczyńscy odrobili dokładnie. Ludwik Dorn uniknął Bastylii, lecz na tron może już tylko popatrzeć z daleka.

Ale, jak to mówią, chcącemu krzywda się nie dzieje. Widziały gały, co brały. Taki wykształciuch
- żeby zacytować klasyka - powinien mieć umiejętność przewidywania własnych poczynań. Siedzi góral na drzewie i piłuje gałąź, na której siedzi.

Przechodzi turysta i ostrzega:"Nie piłujcie góralu gałęzi, bo spadniecie". Góral macha ręką i piłuje dalej, turysta wzrusza ramionami i odchodzi. Góral spada, wstaje, rozciera bolący tyłek
i z podziwem patrzy za turystą: "Prorok jakiś, cy co?".

Od lat jednak Ludwik jest symbolem męskiej sprawności działania w kuchni (politycznej) i choć należy wątpić, czy kot Alik i suka Saba będą jeszcze kiedykolwiek jadły z jednej miski, to należy
z uwagą przyglądać się wnukom i prawnukom byłego Marszałka, bo w jego dawnej partii tylko on mógłby w zasadzie zapewnić ciągłość dynastyczną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska