- Cieszę się, że znów mogłem wystąpić o pierwszej minuty, bo wiadomo, jak ta runda wyglądała w moim wykonaniu – mówi Łukasz Garguła. - Na koniec udało się zagrać prawie cały mecz. Odnieśliśmy bardzo cenne zwycięstwo, a teraz nadchodzi moment, żeby się trochę podleczyć. Miałem przez ostatnie miesiące trochę problemów zdrowotnych i mogę być tylko zadowolony, że dotrwałem do końca rundy.
Jeśli chodzi o mecz z Ruchem, to nie chcę się tłumaczyć, ale boisko było w fatalnym stanie. Było zmrożone, nierówne, przez co nie dało się normalnie rozgrywać piłki. Mimo wszystko udało nam się przeprowadzić kilka fajnych akcji. Przede wszystkim cieszy jednak to, że wygraliśmy.
Łukasz Garguła: Cieszę się, że mogłem wystąpić od pierwszej minuty
(bk)

Łukasz Garguła w Chorzowie wyszedł w podstawowym składzie Wisły Kraków i przypomniał, że potrafi asystować przy bramkach kolegów. Jego podanie do Pawła Brożka, po którym napastnik „Białej Gwiazdy” strzelił drugiego gola, było wprost idealne. Co ciekawe, gdyby nie kontuzja Alana Urygi, przez którą musiał on opuścić boisko, to Garguła nie miałby okazji podać do Pawła Brożka, to bowiem za „Gułę” miał wejść już wcześniej Mariusz Stępiński.