Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Kryjak (Kalwarianka): Zegarmistrzowskie podania do kolegów, ale wciąż lubi też „zatańczyć” z przeciwnikiem

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Łukasz Kryjak lubi oszukać obrońcę rywali i popędzić na samotne spotkanie z bramkarzem.
Łukasz Kryjak lubi oszukać obrońcę rywali i popędzić na samotne spotkanie z bramkarzem. Jerzy Zaborski
Rozmowa z 37-letnim ŁUKASZEM KRYJAKIEM, pomocnikiem Kalwarianki, lidera wadowickiej piłkarskiej okręgówki i zarazem czołowym jej strzelcem.

Liga powoli finiszuje, ale pan wciąż ma szansę zakończenia sezonu na podium klasyfikacji snajperów. To wyzwala podwójną mobilizację?
Powiem szczerze, że nie przywiązuję wagi do klasyfikacji ligowych strzelców. Dla mnie liczy się przede wszystkim interes drużyny, bo - naszym dodatkowym atutem - jest właśnie kolektyw. Eksponowana pozycja w gronie snajperów niech będzie dodatkowym splendorem dla klubu.

Ma pan na koncie już 18 goli. Czy to strzelecki rekord w przygodzie z futbolem?
Jeśli dobrze sięgam pamięcią, to tak. Jednak trudno wszystko ogarnąć, skoro w seniorskiej piłce bawię się już 15 lat. Pamiętam, że bardzo dobry sezon miałem po przeprowadzce do Kleczy. Iskra była beniaminkiem w czwartoligowym towarzystwie. Zdobyłem w nim 10 goli i miałem mnóstwo podań otwierających kolegom drogę do bramki.

W tym sezonie też pan dużo asystuje?
Dokładnie tak. Jednak nie prowadzę dokładnych statystyk odnośnie asyst. Jestem etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry. Nie jest tajemnicą, że mamy je dobrze dopracowane. Potrafię zagrać piłkę koledze na koniec buta, tak, że pozostaje mu dopełnienie formalności. Takie podania smakują tak samo jak gole. Nic nie bierze się z przypadku. Po prostu zegarmistrzowskie podania są kwestią treningu.

Jak rozkłada się pana dorobek bramkowy?
Rozumiem podtekst pytania. Tylko dwa gole zdobyłem po rzutach karnych. Zresztą w ich wykonywaniu dzielę się z Hubertem Paździorko. Lubię strzelać gole po akcji. Piłka potrafi mnie odszukać w polu karnym. Lubię też „zatańczyć” z przeciwnikiem. Mam swoją „nawijkę”, którą wciąż potrafię oszukać obrońcę, a potem pozostaje już tylko wygrać z bramkarzem.

Zawsze występował pan na boku pomocy?
Można tak powiedzieć, bo tylko w okresie mojej gry w rodzinnym Makowie Podhalańskim byłem przez trenerów ustawiany w środku pomocy. Mam świadomość tego, że do gry na skrzydle trzeba mieć mocne płuca. Mimo „podeszłego” piłkarsko wieku, niczego mi nie brakuje. To kwestia nie tylko treningu, ale i solidnego prowadzenia poza boiskiem.

Można śmiało powiedzieć, że młodemu pokoleniu często brakuje takiej determinacji w futbolu, jaką pan prezentuje...
Teraz jest inaczej niż wtedy, kiedy sam wchodziłem w dorosłe granie. Ponad 20 lat temu zawodnicy w moim wieku wybierali się na piłkarską emeryturę. Też miałem takie myśli, ale dlatego, że w poprzednim sezonie długo trapiła mnie kontuzja. Teraz, jak zdrowie dopisuje, a młodzi nie wchodzą mi na plecy, mogę się jeszcze trochę pobawić futbolem, póki wciąż sprawia mi radość.

Pamięta pan wszystkie kluby, w których występował?
Jak już powiedziałem, jestem wychowankiem Halniaka Maków Podhalański. Kontynuuję tradycję makowskich piłkarzy w Kalwariance. To właśnie z tego klubu wywodzą się Janusz Zajda, czy Maciej Melzer, broniący barw Kalwarianki w czasach jej występów na trzecioligowych boiskach. Grałem przy ich boku w Makowie Podhalańskim, jak wchodziłem w dorosłe granie, a oni wrócili do macierzy. Było się od kogo uczyć. Na czwartoligowych boiskach występowałem nie tylko w rodzinnym Makowie, ale też Iskrze Klecza, przez sześć lat. Wtedy jej trenerem był także Krzysztof Wądrzyk, obecny trener Kalwarianki. Mam za sobą także występy w Cedronie Brody, Sosnowiance Stanisław Dolny, Tempie Białka, czy Bartoszycach. W tym ostatnim klubie występowałem w sezonie 2006/07, podczas odbywania zasadniczej służby wojskowej, która obecnemu pokoleniu jest obca. Jak widać, od debiutu w seniorach nieprzerwanie gram w piłkę.

Kiedy pan dokładnie debiutował w seniorach?
Miałem 16-lat, kiedy Halniak Maków Podhalański występował w klasie A, która wówczas była znacznie mocniejsza od obecnej. Wiem, że strzeliłem gola w debiucie, ale nie potrafię odkurzyć w pamięci, kto był wtedy naszym rywalem.

A gol, który najbardziej utkwił w pamięci?
W pierwszym sezonie w Iskrze Klecza, która – będąc beniaminkiem w czwartej lidze - w pierwszym meczu sezonu podejmowała Hutnika Kraków, a mecz oglądało prawie tysiąc widzów. Hutnik to przecież piłkarska marka. Wygraliśmy 3:1, a mnie przypadło w udziale postawienie pieczęci na wygranej.

Kalwarianka jest liderem i nikt jej tego miejsca nie odbierze.
Chcielibyśmy, żeby ostatni mecz w Nowej Wsi, na boisku wicelidera, o niczym nie decydował. Pamiętajmy, że po wgraniu grupy wadowickiej okręgówki czekają nas baraże o prawo gry w zreformowanej czwartej lidze. Jeśli nie wygramy, trafimy do nowej piątej ligi, która będzie pośrednim szczeblem między czwartą ligą, a okręgówką. Tak czy inaczej, czeka nas awans, który będzie moim drugim w przygodzie z futbolem. Wcześniej awansowałem z Halniakiem do okręgówki. Tegoroczny awans będzie ukoronowaniem jubileuszu 100-lecia Kalwarianki. Chcielibyśmy zagrać w czwartej lidze, bo w obecnym składzie mamy kilku zawodników, którzy występowali już na szczeblu wojewódzkim.

Czy kibice mogą mieć nadzieję, że pana śladem pójdzie następne pokolenie piłkarzy?
Mój 11-letni syn Wiktor kopie ze mną w piłkę przy domu, ale na trening w klubie się nie zdecydował. Nie zamierzam go do niczego zmuszać. Ze swojej strony, grę w piłkę łączę z prowadzeniem firmy meblarskiej. Wciąż udaje mi się godzić biznes z futbolem.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska