Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łukasz Surma: Wątpię w awans Ruchu Chorzów i Lechii Gdańsk [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polskapresse
Łukasz Surma, były kapitan Lechii Gdańsk, a obecnie piłkarz Ruchu Chorzów, mówi o rywalizacji z biało-zielonymi o grupę mistrzowską.

Mało kto się spodziewał po rundzie jesiennej, że Ruch będzie walczył o miejsce w grupie mistrzowskiej do końca rundy zasadniczej.
Nie do końca się z tym zgadzam. Przed sezonem odeszła połowa drużyny, mieliśmy walczyć o utrzymanie. Stworzyliśmy nowy zespół, zagraliśmy jeden, drugi dobry mecz i kibice nie spodziewali się, że Ruch może nie być w „ósemce”. Przechodziliśmy jednak różne perturbacje i byłem przygotowany na walkę do ostatniego meczu. Wtedy będzie można podsumować sezon. Teraz jesteśmy w takim miejscu i trzeba grać dalej.

Co się stało z drużyną wiosną, że jest dopiero 14 zespołem ekstraklasy?
Kluczowe były dwa mecze u siebie z Cracovią i Lechem. Graliśmy nieźle, mieliśmy sytuacje bramkowe, ale ich nie wykorzystaliśmy. Może wkradła się niepewność, obawa, że możemy wypaść z „ósemki”. Z Cracovią prowadziliśmy 2:1, mieliśmy sytuację aby mecz rozstrzygnąć i nagle wszystko się odwróciło. Pojawiła się nerwowość. Za często prowadziliśmy, mieliśmy inicjatywę i przegrywaliśmy.

W meczu z Wisłą mogliście zapewnić sobie spokój, ale tego nie zrobiliście, a do tego przywróciliście szanse drużynie z Krakowa.
Mecz był dość dziwny. Weszliśmy w niego zaspani, ale się obudziliśmy. Straciliśmy dwie bramki ze stałych fragmentów gry i nie wykorzystaliśmy rzutu karnego na 3:3. Mecze przy Cichej są pełne dramaturgii, ale bez efektu końcowego. Z Wisłą drużyna pokazała, że w trudnych chwilach - nie zawsze w super dyspozycji - potrafi się podnieść. Mimo porażki momentami pokazaliśmy charakter.

Patryk Lipski, który zmarnował karnego, był załamany po meczu?
Nie był szczęśliwy. To nie jest typ gracza, który rozmyśla, tylko idzie do przodu. I dobrze. Widzę po nim, że nie rozpamiętuje. Zresztą w tym meczu zagrał dwie bardzo fajne piłki, które nasi zawodnicy skończyli golami i nie można jego zasług zmniejszać.

Spędziłeś ponad cztery lata w Lechii, więc bezpośrednie starcie w Gdańsku z biało-zielonymi o grupę mistrzowską, to chyba nie jest dla Ciebie wymarzona sytuacja?
No, nie jest. Wolałbym, żeby Ruch i Lechia były w grupie mistrzowskiej. Liga jest wyrównana i co roku ostatnie mecze o wszystkim decydują. Tak się zdarzyło teraz, że Lechia i Ruch walczą ze sobą o „ósemkę”. Cieszę się, że mogę znowu pojawić się i zagrać w Gdańsku. To miasto i Lechia są dla mnie bardzo ważne.

Przyjedziecie bez pauzujących za kartki Mariusza Stępińskiego i Michała Koja. To duży problem?
Z pewnością. Mariusz strzelił 15 bramek i jest w bardzo dobrej dyspozycji. Michał to podpora defensywy. Takie sytuacje są wkalkulowane i musimy sobie z nimi radzić.

Wierzysz w to, że Lechia i Ruch mogą zagrać razem w grupie mistrzowskiej?
Może się tak zdarzyć. Wątpię w to jednak.

Lechia w tym roku strzeliła najwięcej goli spośród drużyn ekstraklasy. Jak Ci się podoba ofensywne nastawienie biało-zielonych przez trenera Piotra Nowaka?
Szanuję to, że drużyna gra bezkompromisowo, odważnie. Lepiej wygrać raz na dwa mecze niż dwa zremisować. Na dłuższą metę to się opłaci.

Skoro Lechia potrafiła zagrać odważnie, tylko z trzema piłkarzami defensywnymi, z Legią w Warszawie, to na pewno nie wystraszy się takiego wariantu z Ruchem.
Trzeba pamiętać, że Lechia odbiera piłkę bardzo wysoko i wtedy wcale nie potrzebuje aż tak dużo obrońców na boisku. Czasami najlepszą obroną jest atak. Posiadanie piłki to też forma obrony.

Przyjedziecie do Gdańska bronić remisu korzystnego dla Ruchu?
Jeszcze nie było odprawy odnośnie meczu z Lechią. Różnie gramy na wyjazdach i zależy to też od tego, co zrobi przeciwnik. Mogą być momenty, że trzeba będzie się bronić, to będziemy to robić.

System rozgrywek chyba nie jest taki zły skoro cała Polska emocjonuje się 29. czy 30. kolejką ligową?
Patrząc na emocje, to jest dobrze. Zamiar, żeby wykluczyć środek tabeli, został zrealizowany. Po kilku latach trzeba jednak usiąść i porozmawiać czy podniósł się poziom ligi. Nie ma za dużo takich meczów jak chociażby Legia - Lechia, w których jest fajny poziom. Wszystkie drużyny grają pod presją i czasami kultura gry jest bardziej poświęcona na osiągnięcie wyniku. Tu widzę minusy.

Kto zajmie dwa ostatnie miejsca w grupie mistrzowskiej?
Skupiamy się na sobie. Chciałbym, żeby to był Ruch, a czy tak będzie, to czas pokaże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Łukasz Surma: Wątpię w awans Ruchu Chorzów i Lechii Gdańsk [ROZMOWA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska