WISŁA KRAKÓW. Najbogatszy serwis w Polsce o piłkarskiej drużynie "Białej Gwiazdy"
- Za panem debiut w Wiśle Kraków. Jakie pozostawił wrażenia te boiskowe, ale też jeśli chodzi o całą otoczkę, atmosferę na stadionie przy ul. Reymonta?
- Przede wszystkim jeśli chodzi o sam mecz, to pozostał duży niedosyt. Zabrakło nam naprawdę niewiele, żeby ten mecz zremisować, a nawet wygrać. Mieliśmy swoje sytuacje. Atmosfera była wspaniała. Granie przy pełnych trybunach… Nie ma nic lepszego dla piłkarza. Jeszcze przy takich kibicach, którzy wspierają cię cały mecz. I to nie jeden sektor, a cały stadion. Niesamowite! Tym bardziej można mówić, może nie o jakimś wielkim rozczarowaniu, ale biorąc pod uwagę przebieg tego spotkania, o niedosycie.
- Miał pan dwie dobre okazje na gola. Przy pierwszej była to trudna piłka, zagrana na wysokości biodra, ciężko było się złożyć do strzału. Przy drugiej zabrakło szczęścia, bo piłka po uderzeniu głową trafiła w słupek.
- Tej pierwszej sytuacji nawet jeszcze nie miałem okazji dokładnie zobaczyć. Wiem, że ostatecznie udało mi się uderzyć, ale strzał został zablokowany. Bardziej mimo wszystko szkoda tej „główki”. Rapid strzelił nam gola, gdy piłka odbiła się od dwóch słupków i wpadła do siatki. Mnie odbiła się od słupka i wypadła…
- W futbolu decydują czasem momenty…
- Dokładnie. Dlatego jest ten duży niedosyt. Tym bardziej, że potwierdziło się to, o czym mówiłem na konferencji przed meczem. Przeciwnik nie okazał się wcale taki straszny, jak wyglądał na papierze. Przegraliśmy 1:2, ale wcale nie uważam, żebyśmy mogli powiedzieć, że przed rewanżem jest wszystko rozstrzygnięte. Dla mnie sprawa awansu wciąż jest otwarta.
- Gol na 2:1 dał wam nadzieję. Jeśli w Wiedniu uda wam się trafić Rapid np. na 1:0, to zabawa zacznie się od nowa…
- Tutaj w Krakowie przy odrobinie szczęścia mogliśmy ten mecz przynajmniej zremisować. Pojedziemy teraz do Wiednia i nie mamy nic do stracenia. Wiem, że to może zabrzmieć jak banał, ale już pokazaliśmy kibicom, że możemy z tym Rapidem grać jak równy z równym. Może nie jesteśmy drużyną z ekstraklasy, ale zagraliśmy na tyle dobrze, że Rapid mógł być zaskoczony.
- Często operował pan na linii spalonego, będąc najczęściej na nim. Czy to jest kwestia jeszcze wyczucia nowego zespołu, momentu ustawienia?
- Ze mną tak jak jest, że przez całą karierę balansuję na linii spalonego. W ekstraklasie wiele moich bramek VAR analizował po pięć minut czy był spalony czy go nie było. Taki mam styl, ale też trochę mieliśmy takie założenia na ten mecz. Chodziło o to, żeby Angel Rodado miał więcej miejsca między liniami, a ja żebym bardziej wiązał tych obrońców. Na ile to wychodziło, ciężko mi oceniać, bo od tego są trenerzy. Wiem tyle, że nasza współpraca z Angelem z meczu na mecz będzie wyglądała lepiej. Tego akurat jestem pewien!
- No właśnie, zaczynacie się już czuć na boisku? Bo jak napastnicy złapią takie wyczucie, to później grają w ciemno, na pamięć.
- Coś w tym jest. Paweł Brożek ostatnio mi mówił, że jak grał w Wiśle z Rafałem Boguskim, to mieli takie schematy, że grali po prostu w ciemno. Ale taka współpraca, takie czucie wymagało trochę czasu, żeby się zrozumieć, grać na pamięć. Ja cieszę się, że z Angelem złapaliśmy bardzo szybko kontakt w szatni. On ma super jakość. Z treningu na trening, z meczu na mecz to będzie wyglądało w naszej współpracy po prostu lepiej. Obaj będziemy na tym korzystać. Będzie korzystać na tym Wisła. Mocno w to wierzę.
- Rozmawiamy o rewanżu w Wiedniu, ale przecież w niedzielę czeka was mecz z Polonią Warszawa w I lidze. I jak to sobie ustawić w głowach, że to spotkanie jest teraz najważniejsze? W poprzednim sezonie był z tym w Wiśle duży problem, gdy w meczach Pucharu Polski widzieliśmy inną twarz „Białej Gwiazdy” niż w lidze…
- Ciężko mi się wypowiadać o tym, co było w poprzednim sezonie, bo mnie tutaj nie było. Dzisiaj wiem jednak, że początek sezonu w I lidze będzie dla nas bardzo ważny. Dlatego dzisiaj trzeba odłożyć na bok myśli o rewanżu w Wiedniu. Wiem, że to jest gorący temat, ale liga jest priorytetem. Początki są najważniejsze. Trzeba dobrze zacząć, dobrze wystartować. To wcale nie będzie łatwy mecz. Musimy się przestawić, ale z drugiej strony gramy u siebie. Nie wyobrażam sobie nawet, żebyśmy nie podeszli do tego meczu skoncentrowani w stu procentach i z chęcią zdobycia trzech punktów.
- Zaczęliśmy tę rozmowę od słów o niedosycie po porażce z Rapidem, ale może warto powiedzieć, że skoro z takim zespołem zaprezentowaliście taki poziom, walkę jak równy z równym, to w I lidze będzie łatwiej…
- To jest pytanie pułapka… Ani w ekstraklasie, ani w I lidze nie będzie łatwych meczów. Grałem w wielu drużynach i pamiętam jak w wielu meczach męczyliśmy się w ataku pozycyjnym, gdy rywale bronili się głęboko. Wisła Kraków w I lidze robi wrażenie. Każdy będzie na nas mobilizował się dodatkowo. Ja życzę sobie i chłopakom, żebyśmy zagrali tak odważnie jak w meczu z Rapidem. Jeśli będziemy tak prezentować się w I lidze, ale dorzucimy do tego skuteczność, to o wyniki jestem spokojny.
