Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Palczewski, trener-koordynator szkolenia bramkarzy w Cracovii: Nauczyłem się dystansu do piłki

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Maciej Palczewski - trener koordynator szkolenia bramkarzy w Cracovii
Maciej Palczewski - trener koordynator szkolenia bramkarzy w Cracovii Andrzej Wisniewski
Maciej Palczewski przez 5 lat był trenerem bramkarzy Cracovii. Wyjechał na dwa sezony do Lecha Poznań, zdobył z tym klubem mistrzostwo Polski i wrócił, już w innej roli.

Wraca pan do Cracovii w innej roli, będzie pan trenerem-koordynatorem szkolenia bramkarzy w klubie. Na czym będzie polegała pana praca?

Będę koordynatorem szkolenia wszystkich wszystkich bramkarzy w klubie z wyłączeniem I drużyny. Marcin Cabaj ma swoją działkę, ja nie będę w żaden sposób w nią wkraczał. Oczywiście, jeśli zostanę poproszony przez Marcina o pomoc, to jak najbardziej jej udzielę, tym bardziej, że nasze kontakty są także pozasportowe, więc uważam, że tu nie ma żadnych problemów. W Cracovii jest grupa młodych trenerów. Jestem zaskoczony ich dużym poziomem wiedzy na temat szkolenia. Moja rola będzie polegać na koordynowaniu ich działań. Nie chcę użyć słowa kontrola, bo to jest złe słowo, ale w jakimś sensie będzie to nauka, czy podpowiedzenie czegoś z racji mojego doświadczenia i tylu lat pracy. By ich warsztat się poszerzył. Trener bramkarzy to już nie tylko trener golkiperów, ma też inne obowiązki. W kwestii organizacji gry defensywnej, czy stałych fragmentów gry. Będę chciał, by się w tym podszkolili, a druga sprawa to skauting i próba ściągnięcia jakichś fajnych chłopaków do Cracovii, no i zachowania przez naszą akademię trenerów grup młodzieżowych, którzy są na bardzo dobrym poziomie.

Najmłodszą grupą, którą będzie się pan zajmował to będę trampkarze, a najstarsza juniorzy?

Trzeba sięgać niżej, ale prawdziwa praca zaczyna się z juniorami. Kiedy możemy powiedzieć, że to będzie zawodnik rokujący? Myślę, że to w rocznikach U-13, U-15 najwcześniej można takie rzeczy próbować określać. U-19 to już jest wisienka na torcie.

Nie będzie pan „maczał palców” przy pierwszej drużynie?

Tak jak powiedział trener Zieliński, że zostanę „zagospodarowany” i jeśli będzie będzie taka potrzeba, jeśli ktoś poprosi mnie o pomoc, to jak najbardziej pomogę. Nie chcę jednak w żaden sposób wkraczać w kompetencje Marcina.

Do tej pory był pan bardzo czynnym trenerem, prowadzi pan treningi. Czy teraz, w związku z tym, że ma pan pod opieką kilka grup, wielu bramkarzy, wielu trenerów, też będzie pan prowadził zajęcia, czy raczej nie?

Będę też prowadził zajęcia, ale to kwestia mojej decyzji. Trenerzy są na takim poziomie, że po obserwacjach nie widzę, żebym jakoś bardzo musiał pomagać. Jeśli chodzi o wyróżniających się zawodników, to będę prowadził z nimi zajęcia, zobaczymy, jak to jak to będzie funkcjonować. Głównie jednak będę krążył między ośrodkami na ul. Wielickiej i Rączną. Jest sporo pracy jeśli chodzi o rzeczy analityczne, spotkania, ale zależy mi też na treningach. Nie będę tylko siedział za biurkiem, bo to nie styl.

Czy będzie wprowadzony jednolity system szkolenia we wszystkich grupach?

Przede wszystkim zasady, na jakich się będziemy opierać, dobór środków treningowych zostawiam trenerom. Natomiast ogólne zasady w zachowywaniach przy określonych fragmentach meczów, w fazie atakowania, bronienia powoli są już ustalane. To nie jest też, że to się stworzy w dwa tygodnie. Natomiast już pewne zasady mamy. Planujemy w grudniu dopiąć właśnie taką prezentację, żeby każdy wiedział dokładnie, jak to ma wyglądać. Trenerzy bramkarzy dostaną nowe obowiązki. Tak jak powiedziałem, nie będą się ograniczać tylko do treningu bramkarskiego.

Wszystkie drużyny Akademii Cracovii mają grać podobnym systemem co pierwsza drużyna. Będzie tak samo jeśli chodzi o bramkarzy?

Ciężko mi powiedzieć, skupiamy się na naszych działaniach, czyli np. fazie przejściowej do obrony, działaniach na przedpolu, ustawieniu przy stałych fragmentach gry. Trenerzy będą mieć swoje zadania.

Jaki jest najlepszy wiek dla chłopaka na decyzję, czy rzeczywiście chce być bramkarzem? W jakim wieku trzeba decydować?

Ciężko zabierać dzieciom marzenia. Myślę, że 12 - 15 lat to wiek, w którym widać, czy zawodnik będzie rokować, chociaż, to nie jest takie pewne. Dużo jest innych aspektów, choćby kwestia mentalna. Musimy zrozumieć, jaki wpływ na grę danego piłkarza mają media społecznościowe. Przykładowo inaczej się gra w Mielcu, inaczej w Krakowie, a zupełnie inaczej w Legii, czy Lechu, to zupełnie inne światy.

No właśnie, pan miał okazję dotknąć tego świata poznańskiego przez dwa sezony. Odniósł pan sukces, wywalczył mistrzostwo. Czy wraca pan z takim przeświadczeniem, że jest bardziej doświadczony?

Zdecydowanie tak. Współpraca z takimi trenerami jak Maciej Skorża czy John van den Brom wiele mi dała. Nie było możliwości, by czegoś się nie nauczyć. Była możliwość przeżycia pięknej przygody. W Lechu nie mogłem się nudzić, bo to było jak jazda kolejką górską. Zrobiliśmy mistrzostwo w takich okolicznościach może nie gramatycznych, ale walczyliśmy prawie do przedostatniej kolejki. Cracovia pomogła nam remisując z Rakowem. Wtedy myśmy wygrali w Gliwicach z Piastem. Potem było odejście trenera Skorży, słaby początek w eliminacjach Ligi Mistrzów. Nagle wejście do grupy Ligi Konferencji Europy, potem sukces w grupie, wyjście z niej i ćwierćfinał. Przegraliśmy u siebie zdecydowanie z Fiorentiną, a potem na wyjeździe stan meczu się wyrównał. W końcu odpadnięcie. No naprawdę rollercoaster, zebrany bagaż doświadczeń, wiedzy, poznanie wielu przyjaciół, przeżycie pięknych chwil. Ten klub stwarza naprawdę wielkie możliwości, zebrałem też wiele doświadczeń w sensie znoszenia presji. Wracając do Krakowa wiedziałem, że muszę sobie zrobić przerwę, bo po prostu dalej będzie ciężko to pociągnąć.

A po zmianie trenera nie było zagrożenia, że też sztab „poleci” i nie zostanie pan na drugi sezon?

Myśmy wiedzieli w miarę wcześnie, że trener Skorża odejdzie. Został zrealizowany cel na stulecie klubu. Zrobiliśmy swoje. Trener odchodził mając na uwadze swoje powody. Każdy to rozumiał. Była nutka niepewności, ale nie denerwowałem się, bo nie miałem na to wpływu. Gorzej pewnie by było, gdyby tego mistrzostwa nie było, wtedy człowiek nie czułby się spełniony. Do Poznania wyjeżdżałem po mistrzostwo.

W takim razie to rozstanie z Lechem było przewidziane, określone przez nowego trenera, który wam zakomunikował, że pracujecie do końca sezonu?

Nie to wyszło dopiero później, to były sprawy między mną, a klubem. Trener van den Brom w żaden sposób za tym nie optował.

Chciał pan odejść?

Tak. Powiedzmy, że nie porozumieliśmy się w sprawie nowej umowy. Do nikogo nie mam pretensji. Dzięki Lechowi osiągnąłem wielkiej rzeczy – zawsze pierwsze mistrzostwo, pierwszy Puchar Polski, czy pierwszy Superpuchar są najważniejsze. Dzięki Lechowi mogłem osiągnąć i zobaczyć to, co zobaczyłem w Europie, więc nigdy w życiu nie powiem, że mam do jakieś pretensje.

Śledził pan rozgrywki ekstraklasy, a pewnie szczególnie Cracovię z sentymentu. Wydawało się, że po odejściu Karola Niemczyckiego Cracovia będzie mieć kłopot na pozycji bramkarza. Tymczasem tego kłopotu nie ma. Jest pan zdziwiony?

Byłem w kontakcie z Marcinem Cabajem, więc wiedziałem, jak to mniej więcej wygląda. Po drugie jeszcze bym nie przesadzał, że nastąpiło zastąpienie na ten moment 1 do 1 bo Madejski gra dopiero 5 miesięcy w ekstraklasie. Karol był trochę dłużej. Spokojnie więc na razie z ocenami. Na pewno można odpowiedzieć, że Madejski godnie zastępuje Niemczyckiego. Widać, że Marcin Cabaj świetnie pracuje. Dobrze, że przygotował go do poziomu ekstraklasy na tyle dobrze, że ten chłopak daje sobie radę. Z długoterminowymi ocenami to bym się jednak wstrzymał, bo jednak Karol grał 3 lata. Trzeba mieć odwagę jak Marcin, trener Zieliński, żeby postawić na debiutanta.

Może być w trudniejszej sytuacji niż Niemczycki, bo też Cracovia jest w trudniejszym położeniu niż była za kadencji Niemczyckiego. Przynajmniej w ostatnim sezonie.

Nie do końca, bo w pewnym momencie broniliśmy się przed spadkiem. Było ciężko, bo zaczynaliśmy sezon mając -5 punktów. Karol zaczynał jako młodzieżowiec, debiutant w bramce, dużo ludzi zapomina, co było wcześniej. Myślę, że mają podobnie i podobnie w tym pierwszym półroczu się spisywali. Na tyle dobrze, że nie można mieć do nich żadnych zastrzeżeń.

Futbol ewoluuje. Jakie są teraz trendy bramkarskie? Czy wprowadza pan je, czy trudno coś wymyślić?

To zależy od zespołu, od organizacji gry. Wiedza analityczna niesamowicie się rozwija. Bramkarz już nie jest tylko bramkarzem, ale też jest jednym z elementów gry zespołu, więc rozumienie gry jest bardzo ważnym elementem. Bardzo ważnym jeśli chodzi o działania ofensywne. Jeśli chodzi o aspekty defensywne, też dużo się zmienia. Oczywiście każdy z tych bramkarzy i każdy z trenerów ma swoją filozofię. Jest tyle szczegółów, że to nie temat na naszą rozmowę.

Wprowadza pan te szczegóły?

Ja mam swoją filozofię pracy. Nazywam to mapą działania - jak bramkarza dostosować do tego. Sprawdza mi się to, jeśli chodzi o moją przygodę trenerską, więc idę w tym kierunku. Nie jest to coś innego niż na przykład robią trenerzy w Niemczech, czy Hiszpanii. Czy te treningi się różnią? Myślę, że nie. Nie zobaczymy teraz innych zajęć za granica i u nas, one będą podobne, natomiast diabeł tkwi w szczegółach, w przekazie. Istotne jest to, jak przekazać wiedzę bramkarzowi tak, żeby potem przeniósł ją na boisko. Przy dzisiejszych mediach społecznościowych, każdy może zobaczyć jak się trenuje w Bayernie Monachium, jak się trenuje w Realu Madryt. Tylko trzeba sobie zdać pytanie - dlaczego i po co?

Trudno, żeby wprowadzał pan elementy treningu np. z Realu do zespołu juniorów Cracovii…

Dlaczego nie? Jeśli widzę tam pomysły, które które mi się podobają, dlaczego mam ich nie wprowadzić? Nie ma problemu z tym. Wiadomo, że jakość tego treningu będzie gorsza niż z zawodnikami z Realu Madryt. Natomiast myśl przewodnia jest taka sama, pozostaje tylko kwestia dobrania jej pod swoją filozofię, a nie mieszania – wybrania jednego elementu z tego treningu, drugiego z innego, bo to okazuje się czasem sprzeczne.

Wspomniał pan, że nie chce się ograniczać tylko do samego szkolenia, ale też skoncentrować na pozyskiwaniu zawodników. Czy Cracovia ma szansę, żeby stać się jedną z czołowych szkółek w Polsce?

Ciężko powiedzieć. Na razie spokojnie. Nie, nie lubię takich górnolotnych słów. Jest taka sieć skautów, że bardzo dużo osób wyjeżdża za granicę. Jest namawiana przez tych skautów, przez trenerów. Ma takiego zawodnika w reprezentacji Polski do lat 20 – Oliwiera Zycha, który jest zawodnikiem Aston Villi wypożyczonym do Puszczy Niepołomice. Zachodnie kluby zawsze będą ściągać najlepszych zawodników, z potencjałem. My możemy próbować przede wszystkim zachęcić do treningu. Oferujemy obiekty i zobaczymy, co z tego wyniknie. Chcę się skoncentrować na czynach, nie na słowach.

Wspomniał pan o reprezentacji, będzie dzielił pan pracę w niej i w Cracovii?

Tak. To był mój główny warunek pracy. Prezes Majewski, czy trener Zieliński bardzo dobrze to rozumieją.

Jak długo jest pan przy tej kadrze?

A to ciekawe, bo odchodząc z Lecha pierwszy telefon dostałem od trenera Stępińskiego z pytaniem, czy chciałbym pracować w kadrze. Jest to troszkę inna charakterystyka pracy niż w klubie. Biorąc pod uwagę profesjonalizm trenera, całego sztabu szkoleniowego, to sama przyjemność pracy. Były propozycje z ekstraklasy, ale nie byłem na nie przygotowany. Chciałem odpocząć i oddać mojej rodzinie to co przez dwa lata mi dała. Sport jest bardzo ważny, piłka nożna jest bardzo ważna w moim życiu, ale są też momenty, kiedy trzeba odpocząć. Zaciągnąłem, jak ja to mówię kredyt u mojej żony i córki. Teraz muszę go spłacić. Udało się spełnić marzenia jako trener.

Kto teraz jest najlepszym bramkarzem w polskiej lidze?

Ha!, ciężko stwierdzić. Ogólnie nie lubię takich stwierdzeń. Użyłbym raczej stwierdzenia, kto najbardziej pasuje do stylu danej drużyny i daje największe efekty. Dla mnie w tym roku jest to Vladan Kovacević. Naprawdę wszedł o jeden poziom wyżej. Było to widać w meczu z Cracovią, gdzie obronił w sytuacji sam na sam z Kallmanem. Jeszcze 1,5 roku temu inaczej by się zachowywał. Uważam dobór tego zawodnika do tej drużyny za idealny. W tym momencie jest to jeden z czołowych bramkarzy, ale nie jest tak, że ktoś wybija się ponad innych, choć były takie sezony.

A z młodych Polaków, kto rokuje najbardziej?

Mamy Mrozka w Lechu, Tobiasza w Legii. Nie jest łatwo grać w wielkim klubie. Oni rokują. Jest Oliwier w Puszczy, który łapie teraz bardzo dobrą dyspozycję. Miał ciężki początek, zderzenie z piłką seniorską. Z młodymi bramkarzami jest tak, że nie wolno za wcześniej chwalić. Powinno się poczekać, co się będzie działo w dłuższej perspektywie.

W Lechu miał pan wyrównanych bramkarzy.

Tak, Bednarek wykręcił bardzo dobry wynik w tamtym sezonie, jeśli chodzi o ilość czystych kont - 23. Mieliśmy drugą defensywę w lidze, po Rakowie. W czterech ostatnich meczach zagraliśmy na zero z tyłu, co dało nam trzecie miejsce. Miałem bardzo cenne doświadczenie, uczyłem się, jak zarządzać bramkarzami. W sezonie mistrzowskim miałem Mickiey’a van der Harta. Miał inne atuty niż Bednarek. Miałem Mrozka, było widać, że będzie będzie dobrym bramkarzem.

Cracovia ma przed sobą ważny mecz z Ruchem, musi wygrać.

Trzymam kciuki za Marcina i cały sztab, żeby zespół zrobił punkty. Przed meczem z Rakowem powiedziałem, że brałbym remis w ciemno.

Była szansa na wygraną, ale to była „kolejka cudów”, zespoły z dołu tabeli wygrywały.

W Poznaniu to się teraz dzieje!

Miał pan okazję przez dwa lata zmierzyć się z presją.

Mówi się, że w Krakowie jest presja, ale to nie to, w porównaniu z Lechem, to jej nie ma.

Czym się ona objawiała?

Trzeba zrozumieć, że w Krakowie są dwa kluby, a w Poznaniu powiedzmy, że jeden jeden. W Wielkopolsce Lech jest największy. To więcej niż klub, to wizytówka miasta. Odczułem to w drugim sezonie, te ciągłe podróże, przemieszczanie się pomiędzy Krakowem, a Poznaniem. Uważam, że są dwa największe kluby w Polsce. Z całym szacunkiem dla innych, ale to Lech i Legia i musisz się z tym liczyć. Mimo tej presji mam fantastyczne wspomnienia, poznałem wielu ludzi, fantastycznych ludzi. Do dzisiaj mamy kontakt. Były lepsze i gorsze momenty, to jest normalne, jak to w sporcie. Po to się poszło do do Lecha żeby wygrać mistrzostwo. Powiedziałem, że już nigdy nie pojadę na Stadion Narodowy, chyba, że do pracy. Bo na nim przegrałem Puchar Polski. I pamiętam ten powrót do Poznania...To było wielkie oświadczenie. Nauczyłem się dystansu. Musisz wracać do domu i nie możesz tego przerzucać na swoją rodzinę. Bo przecież przyszłoby zwariować. Nauczyłem się więc dystansu do piłki. I to mi posłużyło.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska