- Liczył Pan na to, że tak szybko zdobędzie Pan koszulkę lidera?
- Każdy wyścig jest inny, każdy rok jest inny. Jak na razie jest dobrze. Mogę powiedzieć, że finisz pierwszego etapu był pode mnie. Od samego startu postawiliśmy na to, by powalczyć o zwycięstwo etapowe. Cała drużyna się temu podporządkowała, chłopcy super pojechali. Skasowaliśmy ucieczkę, a w finale mogłem rozpocząć z przodu podjazd. Był on bardzo ciężki, wymagający, choć krótki. Ale ja takie właśnie lubię.
- To jednak tylko rozgrzewa przed tym, co was czeka w sobotę i niedzielę. Podjazd pod Przehybę przeraża?
- Tak, w sobotę i niedzielę będą decydujące etapy. Na pewno w tym roku Małopolski Wyścig Górski jest trudniejszy w po równaniu do ubiegłego roku. Ale mamy w ekipie dobrych górali, jest Marek Rutkiewicz, Adrian Honkisz, Bartosz Warchoł, wszyscy mają szansę tu powalczyć.
- Po tym I etapie to Pan jest liderem grupy?
- Tak, jestem liderem.
- Wytrzymaliście nerwowo w peletonie, bo uciekinierzy mieli w pewnym momencie ponad 4 minuty przewagi nad wami.
- Na początku etapu duże grupy odrywały się od peletonu, ale nie mogły odjechać, w końcu udało się to dwóm trójkom. Zdecydowaliśmy się podjąć pogoń. Etap był krótki, więc trzeba było działać. Nie czekaliśmy, aż ta przewaga urośnie do 5-6 minut, bo wtedy mogło być już ciężko. A tak, to pogoń była skuteczna.
- Wracając do pojazdu na Przehybę, to ma on 11 kilometrów, pasuje Panu taki profil?
- Nie jestem typowym góralem, lubię ciężki teren, ale takie podjazdy już mi nie leżą. Będę walczył, ale mamy w ekipie typowych górali. Będę się starał i zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska#TOPSportowy24
- SPORTOWY PRZEGLĄD INTERNETU
