- Mieszkam z dziewczyną w Bielsku-Białej. Droga do klubu zabiera mi 30 minut - mówi Maciej Termanowski. Wychowanek krakowskiej Wisły, były zawodnik I-ligowego Okocimskiego, który teraz też gra na tym poziomie. Tyle że w Czechach - w MFK Frydek-Mistek.
Z „Białą Gwiazdą” rozstał się pod koniec 2012 roku, jako 18-latek. Po roku spędzonym w Brzesku trafił do Siarki Tarnobrzeg. Będąc tam, doznał kontuzji kolana.
- Miałem zerwane więzadła, poza tym łąkotkę mam zszytą w dwóch miejscach - opowiada. - Kiedy świeżo po rehabilitacji pojechałem do Holandii, te problemy cały czas się odzywały, bo praktycznie wszystkie treningi mieliśmy na sztucznej murawie.
W Fortunie Sittard Termanowski nie zdołał wystąpić w żadnym ligowym meczu. A po Holandii przyszedł czas na Czechy.
- We Frydku-Mistku znalazłem się dzięki mojemu menedżerowi Zdzisławowi Rośkowi - nie ukrywa. - Do drużyny dołączyłem, kiedy rozgrywki trwały już dwa miesiące. Tylko trenowałem, nie mogłem grać, bo był problem z papierami, nie przychodziły z Holandii. W końcu Czesi mnie zarejestrowali, na początku na amatorskim kontrakcie, chcieli, żebym zaczął grać. No i tak się stało - na cztery ostatnie mecze rundy jesiennej dołączyłem do zespołu. W dwóch pierwszych wszedłem z ławki, w następnych grałem już w pierwszym składzie - relacjonuje 22-letni krakowianin.
Z trenerem Miroslavem Nemcem łatwo było mu znaleźć wspólny język. Słowacki szkoleniowiec ma w swoim CV polski epizod: w 2015 roku był asystentem Dariusza Kubickiego w Podbeskidziu Bielsko-Biała.
- Trener rozumie nasz język, mówi po polsku. I jeśli chodzi o cały klub, to problemów z komunikacją raczej nie mam. Czeski jest podobny, na dodatek sporo tutaj Słowaków. A żarty w szatni? Jak czegoś nie złapię, to koledzy tłumaczą na angielski. W ogóle klimat w drużynie bardzo mi odpowiada - uśmiecha się Maciej.
W Polsce długo grał jako napastnik, we Frydku-Mistku ma inną rolę. - W systemie, którym gramy, jestem jednym z dwóch ofensywnych pomocników - wyjaśnia. - Lepiej mi się tak gra, mam generalnie większą swodobę, mogę biegać tam, gdzie chcę.
W środowym sparingu z MFK Vitkovice Termanowski grał 90 minut. Wiadomo już, że w klubie pozostanie. - Lada dzień mam podpisać nowy kontrakt, wszystko już jest ustalone.
Zespół z liczącego ok. 55 tysięcy mieszkańców Frydka-Mistka występuje na stadionie, który ma pojemność ponad 12 tys. miejsc - z czego jednak ok. 10 tys. jest stojących. Na meczach wypełnia się kryta trybuna, mająca 2400 krzesełek. Drużyna zimuje na 9. miejscu, w środku tabeli. Ale, jak twierdzi Maciej, MFK ma ekstraklasowe aspiracje.
- O awans będzie ciężko, jednak postaramy się powalczyć. Najlepsze drużyny w lidze to Sigma Ołomuniec, Banik Ostrawa i Znojmo - wylicza jedyny Polak grający w czeskiej I lidze (w ekstraklasie nie ma żadnego). Jak ocenia ją, porównując z polską I ligą? - Poziom jest podobny. Natomiast w czeskiej gra jest mniej „fizyczna”. Kiedy byłem w Okocimskim, graliśmy „długą” piłką, i to nie za bardzo mi pasowało. Tutaj mamy niewysoką drużynę i trener naciska na to, żeby grać dołem, rozgrywać piłkę.
Walka o miejsce w składzie prowadzi m.in. przez dzisiejszy sparing ze słowackim Popradem i mecz z Podbeskidziem w przyszłym tygodniu. Czeska I liga wznowi rozgrywki 4 marca.
- Jakie mam cele na te pół roku? Jak najwięcej asyst, bramek i minut spędzonych na boisku. Bez kontuzji, to najważniejsze - podkreśla Termanowski.
Follow https://twitter.com/sportmalopolska