Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mądry krakowianin po szkodzie

Przemek Franczak
Andrzej Banaś
Roku pańskiego 2003 padła z ust prezydenta Jacka Majchrowskiego propozycja budowy jednego miejskiego stadionu. Nie na Cracovii, nie na Wiśle, jeno - o ile dobrze pamiętam proponowaną lokalizację - w Cichym Kąciku. Był nawet, utrzymywał prezydent, zagraniczny inwestor gotowy wyłożyć pieniądze na budowę, a potem pełnić rolę operatora obiektu. Fatamorgana czy nie, nikt tego nawet nie sprawdził.

Pomysł został bowiem błyskawicznie storpedowany przez przedstawicieli obu klubów oraz radnych z legitymacjami kibicowskich stowarzyszeń, żądających stadionów tam, gdzie nakazuje tradycja, bo tradycja rzecz święta. Prezydent uległ. Trudno mu się zresztą dziwić, twarde obstawanie przy swoim mogłoby go kosztować kolejną kadencję.

Miasto wybudowało więc Cracovii i Wiśle dwa stadiony. Nie będę przypominał za ile, żeby was przy weekendzie nie denerwować, ale za prawie dwa razy więcej niż w 2003 miał kosztować ten jeden (a miał być naprawdę duży i naprawdę miejski). Ot, taka mała, niewinna niegospodarność, na którą wszyscy się zgodzili. Dziś więc możemy tylko pluć sobie w brodę, patrząc jak kluby szukając oszczędności chcą ponosić jak najmniejsze koszty utrzymywania wyłudzonych ongiś emocjonalnym szantażem obiektów. Wisła już ze swojego, pardon, już nie ze swojego, stadionu się wyprowadziła, Cracovia wyprowadzką grozi. Po mojemu to kpina. Dochodzi przecież do złamania zawartego wtedy pewnego społecznego konsensusu, zresztą już nawet na samym początku bardzo niekorzystnego dla miasta (dwa obiekty, dwa problemy, większe straty). Wymusiliście stadiony, to wypadałoby teraz za nie płacić, a nie znowu szantażować miasto. Kluby, co zrozumiałe, kierują się swoim interesem.

A że ten PRYWATNY interes jest niedochodowy, że się nie bilansuje? A co mnie to i budżet miasta obchodzi? Dotowanie zawodowych klubów w jakiejkolwiek formie z pieniędzy podatników to aberracja. Bo promocja? Hm, jaka? Gdzie? Zresztą w obecnej sytuacji kibicowsko-osiedlowej promocję mielibyśmy lepszą bez Cracovii i Wisły.

Ponieważ oba kluby chcą mieć ciastko i zjeść ciastko, czyli płacić jak najmniej, ale wciąż stadiony uznawać za własne, to na miejscu Majchrowskiego zrobiłbym tak: pozasłaniałbym na obiektach klubowe symbole, pozmieniał kolorystykę lub przekomponował układ krzesełek na trybunach, żeby zaczęły kojarzyć się z utrzymującym stadiony Krakowem. A potem spróbował niwelować straty, wynajmując je po preferencyjnych cenach na różne, najdziwniejsze nawet imprezy. Od festiwali zupy po występy uzdrowicieli z Tajlandii. Aha, no i może czasem na piłkarskie mecze. Ale tylko jak dobrze zapłacą.

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
"Gazeta Krakowska" na Twitterze i Google+

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska