Żołnierze 11.MBOT wezwani zostali do akcji w trybie natychmiastowym w środę, 22 maja po południu. Po półtorej godziny od alarmu w jednostce w Rząsce było ich już ponad 200.
Wśród nich znaleźli się: adwokat, który po otrzymaniu wezwania opuścił salę sądową; pszczelarz, który przyjechał ze świeżo zakupioną... rodziną pszczelą (odwiózł pszczoły do domu i wrócił) i lekarz, który za kilka godzin rozpoczynał dyżur na SOR (nie znalazł zastępstwa i musiał jechać do szpitala).
Przed północą „terytorialsi” dojechali na Powiśle Dąbrowskie, by w miejscowości Suchy Grunt (gmina Szczucin) bronić przed przerwaniem wały rzeki Upust. Od tego czasu rotacyjnie – także m.in. w Słupcu i Woli Szczucińskiej – służbę pełniło około 250 żołnierzy OT. Zajmowali się także m.in. likwidacją skutków wylania rzeki Breń.
Łącznie, w całej południowo-wschodniej Polsce w akcji było wczoraj w południe około pół tysiąca żołnierzy WOT. Dwa razy tylu gotowych było dowspierania ludności cywilnej w walce z zagrożenie powodziowym.
Pod telefonami czuwało kolejne kilkanaście tysięcy „terytorialsów”, z których niektórzy w razie alarmu mieliby zaledwie 12 godzin na stawienie się w jednostkach. A przypomnijmy, że to ludzie, którzy na co dzień prowadzą normalne życie, mają rodziny i pracują.
– Obecna sytuacja jest dla żołnierzy WOT pierwszym tak poważnym sprawdzianem umiejętności – nie ukrywa ppłk Marek Pietrzak z Dowództwa WOT.
– Na uwagę zasługuje bardzo wysoki odsetek stawiennictwa w trybie natychmiastowym żołnierzy OT, który wynosi 95 proc. – podkreśla ppłk Marek Pietrzak. Dodaje, że wielu samych z siebie zgłasza dyspozycyjność do natychmiastowego stawiennictwa.
Z powołania w trybie natychmiastowym zwolnieni są strażacy OSP, maturzyści i żołnierze bezpośrednio dotknięci skutkami powodzi.
Eksperci podkreślają, że to właśnie usuwanie skutków klęsk żywiołowych powinno być jednym z głównych zadań stawianych przez Wojskami Obrony Terytorialnej.
– Formacja ta była krytykowana początkowo głównie ze względu na absurdalne rzeczy, które opowiadał o niej Antoni Macierewicz. Obrona Terytorialna nie ma walczyć z rosyjskim Specnazem czy „zielonymi ludzikami”. Jeśli ma walczyć z czymkolwiek, to właśnie z powodzią – mówi wprost Marcin Ogdowski, autor bloga Bezkamuflażu.pl.
11. Małopolska Brygada Obrony Terytorialnej utrzymuje obecnie także kilkudziesięcioosobowy odwód, który ma być zadysponowany w razie potrzeby na terenie Krakowa.
