Uśmiech i zrozumienie
Te określenia padają najczęściej w ocenie Alberta Bartosza, wójta gminy Oświęcim i Krzysztofa Klęczara, szefa gminy Kęty. Obaj rządzą dopiero od roku. W tym czasie gminy przeszły rewolucyjne zmiany.
– Od pierwszego dnia postawił na oszczędności i już widać, że w gminie nie brakuje pieniędzy trzeba tylko umieć jej wydawać – mówi Konrad Kudeń z Kęt dodając, że w ciągu jednego roku wiele szkół przeszło remonty, przedszkola są doposażone i co najważniejsze – mieszkańcy mogą sami decydować jakie inwestycje będą realizowane w ramach budżetu obywatelskiego.
Burmistrz twierdzi, że nie jest święty i zdarza się, że mieszkańcy na niego narzekają.
– Twierdzą, że nie powinienem być tak otwarty, bo to nie zawsze przystoi szefowi gminy – mówi Klęczar. – Ja jednak nie potrafię udawać, że kogoś nie znam i zwracać się do niego per „pan, pani”, skoro wcześniej byliśmy na „ty” – tłumaczy.
Albert Bartosz też postawił na otwarte rządy i współpracę z mieszkańcami. W internecie prowadzi stronę, na której każdy może zadać pytanie i osobiście na nie odpowiada. Urząd stał się też bardziej przyjazny i otwarty, a budżet gminy jawny.
Przeciwników takich rządów ciężko znaleźć, pojawiają się w pojedynczych sprawach, jak np. podział Grojca na dwa sołectwa.
– Wójt nie wyrażał swojej opinii przed głosowaniem radnych, a powinien wziąć pod uwagę dobro gminy i zaapelować, aby wsi nie dzielić – uważa Krzysztof Wolak, sołtys Grojca. – Stwierdził, że stawia na demokracje, ale w tej sytuacji mógł się odezwać, tym bardziej, że wieś podzielono na podstawie głosowania 19 proc. uprawnionych – dodaje.
Zapytany o swoje wady, wójt bez problemu potrafi je wyliczyć.
– Brzydko piszę i mam sklerozę – przyznaje z uśmiechem. – Z tego powodu otaczam się ludźmi, którzy skazani są na pełnienie roli „przypominajek” i co chwilę alarmują, że jeszcze to, jeszcze tamto mam zrobić – tłumaczy.
Twardą ręką i do przodu
Opinię dobrego gospodarza wyrobiła sobie także Małgorzata Chrapek z gminy Wieprz. Nazywana „Żelazną Damą” rządzi twardą ręką. Co najważniejsze kończą się kłopoty mieszkańców z odprowadzeniem ścieków. W gminie powstało już 450 przydomowych oczyszczalni, budowana jest kanalizacja, a samorząd wymienia piece na ekologiczne.
Są, ale nie zawsze dla ludzi
Najczęściej na kontakt z włodarzami narzekają mieszkańcy Lanckorony, Brzeszcz i Oświęcimia. Wskazują na główne grzechy włodarzy: brak dostępności, gwiazdorstwo i nie reagowanie na potrzeby mieszkańców.
– Oświęcim to miasto korków i ciągłych objazdów, a prezydent zamiast robić wszystko, by wreszcie powstała obwodnica i most woli budować jakieś kładki dla turystów – mówi Marek Potaczek z Oświęcimia. Wtóruje mu Yelyzaveta Ryczko z Dworów Drugich. – Mam dramatyczną sytuację i muszę jak najszybciej wyprowadzić się z domu byłego męża. Liczyłam na urząd, ale usłyszałam tam, że nie ma lokali socjalnych i nic nie mogą zrobić. Potraktowali mnie jak śmiecia, a prezydent nawet nie znalazł czasu na rozmowę – mówi kobieta.
Cecylia Ślusarczyk z Brzeszcz też „nagrabiła” sobie głównie brakiem dostępności. Kiedy obejmowała rządy gmina była w kiepskiej sytuacji finansowej, przez co inwestycji jest tu jak na lekarstwo.
– Zlikwidowała straż miejską, ciągle mówi, że na nic nie ma pieniędzy, a na nowe auto służbowe to się znalazły dziesiątki tysięcy – mówi Miłosz Matysik z Brzeszcz. – Jak przyszła do urzędu pierwsze co to zrobiła remont gabinetu, chociaż był niedawno malowany – wylicza.
Tadeusz Łopata kandydując na wójta Lanckorony wiele obiecywał, ale sukcesów ma niewiele. Co prawda, przy Zespole Szkół w Izdebniku oddano do użytku społeczności lokalnej: plac zabaw, parking i boisko, ale równocześnie wójt skłócił się ze strażakami i to nie tylko Izdebnika. Ponadto w rok od wyboru nawójta wyrosła mu opozycja polityczna, która coraz głośniej domaga się jego odwołania. Przyczyną jego niskich notowań są też nieprzemyślane decyzje, jak ta o wycince drzew na miejscowym zabytkowym cmentarzu, na co nie było zgody konserwatora.
Doświadczenie naszych dziennikarzy potwierdza to o czym mówią mieszkańcy. Nie udało nam się skontaktować z Januszem Chwierutem i Cecylią Ślusarczyk przez urząd ani na telefon komórkowy. Nasz kontakt z nimi zwykle odbywa się drogą mail lub osobiście „z łapanki”.
Wciąż mają szansę
Pośród pozostałych szefów gmin najwięcej jest takich, którzy mają porównywalną liczbę „plusów” i „minusów” w opinii mieszkańców i ocenie działań.
Wójt Tomic nie miał szansy się jeszcze wykazać, bo dopiero w poniedziałek złożył ślubowanie. Z kolei w Zatorze szykują się wybory, bo dotychczasowy burmistrz Zbigniew Biernat otrzymał niedawno mandat poselski.
– Znam wiele osób, którzy poparli go w wyborach parlamentarnych tylko po to, aby przestał rządzić w naszej gminie – mówi jeden z mieszkańców Zatora, który od dawna uchodzi za przeciwnika Biernata. – Szefował tu nieustannie przez 17 lat, a w ostatnich wyborach wygrał tylko 40 głosami – podkreśla.
Wiele kontrowersji budzi też styl rządzenia Mateusza Klinowskiego, burmistrza Wadowic. Obiecywał jawność i rozbicie wcześniejszych „układów”, a mieszkańcy często zarzucają mu, że zatrudnia swoich znajomych.