Ucierpią na nim przede wszystkim najsłabsi: dzieci i młodzież. One potrzebują dla swojego wzrostu jasnego przekazu społecznego: czym jest małżeństwo i rodzina. Udawanie, że homoseksualiści mogą tworzyć związek analogiczny do związku małżeńskiego jest zakłamywaniem prawa naturalnego. Definicja małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny nie odwołuje się najpierw do religii, ale do "ratio recta", prawego rozumu, do prostej refleksji biologicznej i psychologicznej o człowieku.
W projekcie PO nie ma mowy o adopcji dzieci. Ale projekt ten to tylko wstęp do pełnego procesu uznania homoseksualizmu jako alternatywy dla małżeństwa heteroseksualnego. Doświadczenia krajów zachodnich pokazują (a Polska idzie dokładnie ścieżką wytyczoną przez nie), że środowiska gejowskie swoje roszczenia rozkładają w czasie. Ludzie "ratio recta" winni głośno pytać, dlaczego prawa homoseksualistów do "satysfakcji" bycia rodzicem, choć nimi nie są, są ważniejsze od prawa dziecka do posiadania ojca i matki? Ponieważ papier wszystko przyjmie, można uchwalić wszystko, jeżeli zgromadzi się większość w parlamencie. Ale to nie parlamenty decydują o tym, kto rodzi dzieci oraz jakiej płci ma być matka, a jakiej ojciec.
Dla rozwoju dziecka, dla jego tożsamości psychoseksualnej, ważne jest odniesienie do matki jako kobiety i do ojca jako mężczyzny. Tego nie zastąpi dwóch "ojców", ani dwie "matki". Nie może być przecież tak, że jeden homoseksualista będzie udawał mamę. Przypominał o tym bł. Jan Paweł II, który w reakcji na wezwania Parlamentu Europejskiego, by kraje Unii tworzyły prawo "przyjazne" homoseksualistom (1994), powiedział najprościej jak mógł, że "dziecko potrzebuje mamy i taty, nie dwóch mam lub dwóch tatusiów".
Małżeństwo było, jest i pozostanie jedno, ponieważ o tym decyduje biologia człowieka stworzonego na obraz Boga jako mężczyzna i kobieta, a nie parlamenty. A gdyby rządy totalitarne w nowoczesnym stylu chciały stosować przemoc, by zmusić nas do "wiary w homoseksualizm", będziemy ją znosić z pokorą, pójdziemy do więzień - a w razie potrzeby i na śmierć, jak od tysiącleci czynili to chrześcijanie, ale prawego myślenia o człowieku się nie wyrzekniemy.
Osoby homoseksualne mają pełne prawo do swojego życia prywatnego, poszanowania dla ich personalnych wyborów oraz społecznego szacunku, ale nie mają prawa tworzyć iluzji społecznej i narzucać całemu społeczeństwu, że związek homoseksualny jest małżeństwem i może zająć się "rodzeniem" dzieci i wychowaniem ich.
Autor jest jezuitą, rekolekcjonistą, red. naczelnym "Życia Duchowego", autorem wielu książek o tematyce religijnej.
Zbuntowany jezuita. Przed Natankiem był ksiądz Kiersztyn
Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!