Owe judaszowe postawy są dramatem Kościoła od czasów Chrystusa. Winien być on jednak wyzwaniem do coraz głębszego osobistego nawrócenia, dawania sobie pełniejszego świadectwa wiary oraz ekspiacyjnej modlitwy. Mając świadomość zła i bolejąc z jego powodu, nie można jednak z takich pojedynczych sytuacji tworzyć w sposób nieodpowiedzialny teorii homoherezji.
To niewątpliwie chwytliwy medialnie temat, ale pozostaje pytanie o prawdziwość owych teorii.
Nie mamy prawa w imię uspokajania własnych lęków lub z powodu innych osobistych motywów straszyć wiernych nowymi herezjami w Kościele, zniekształcając w ten sposób jego obraz. Jeżeli w Kościele bolą nas pewne zjawiska, to pierwszym rozmówcą winien być własny kierownik duchowny oraz bezpośredni przełożony, którym jest proboszcz i biskup, a w strukturach zakonnych prowincjał. Zawsze pożyteczna jest przyjacielska szczera rozmowa z osobą roztropną i godną zaufania. Celowo nie cytuję tutaj wypowiedzi twórców teorii homoherezji, aby nie dawać im okazji do kolejnych pełnych osobistego zgorszenia deklaracji.
Wiernym zaś, którzy o niej słyszeli lub czytali, należy się jasne świadectwo prawdy o postawie Kościoła wobec homoseksualizmu. Gdyby w Kościele rzeczywiście istniała jakaś homoherezja, to pierwszym, który zabrałby głos w tej sprawie, byłby Benedykt XVI. Jego odważne decyzje o odwołaniu ze stanowisk kilku biskupów diecezjalnych w różnych częściach świata z powodów moralnych, jakie miały miejsce w ostatnich miesiącach, przekonują, że papież nie boi się krytyki czy też sprzeciwu jakiejś "opozycji" kościelnej, a czystość nauczania Stolicy Apostolskiej, przejrzystość moralna oraz wierność Chrystusowi jest dla niego największą troską.
Małżeńska miłość kobiety i mężczyzny była w historii Kościoła zawsze świętością, a związki i akty homoseksualne uważano za grzech ciężki. Wykluczają bowiem - jak naucza katechizm - "z aktu seksualnego dar życia i nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej, która charakteryzuje związek kobiety i mężczyzny" (KKK 2357). Małżeństwo było, jest i pozostanie jedno, ponieważ o tym decyduje biologia człowieka, stworzonego na obraz Boga jako mężczyzna i kobieta, a nie rządy i parlamenty.
Autor jest jezuitą, rekolekcjonistą, red. naczelnym "Życia Duchowego", autorem wielu książek o tematyce religijnej.