Brat „Marchewy” Marek D. także dostał dwa i pół roku odsiadki. Surowszą karę po 4 lata i 6 miesięcy usłyszeli Marek B. i Dariusz J. Wyroki w zawieszeniu dostali Robert L. i Mariusz K. Muszą oddać korzyści majątkowe sięgające od 120 do 190 tys. zł. Orzeczenie nie jest prawomocne, bo oskarżeni złożyli apelacje.
Sprawa dotyczyła gangu, który w latach 2005 - 2007 w całym kraju przejmował niewypłacalne spółki, sprzedawał ich majątek i uniemożliwiał zaspokojenie roszczeń wierzycieli.
Mechanizm przestępstwa był dosyć prosty. Oskarżeni najpierw wyszukiwali zadłużone spółki. Przejmowali je na podstawione osoby, tzw. słupy, powoływali nowych prezesów i doprowadzali do kompletnej niewypłacalności i w konsekwencji do upadłości. Sprzedawali m.in. samochody, naczepy, wózki widłowe i telefony. Według prokuratury, poszkodowanych zostało w ten sposób około 600 spółek.
Co ciekawe, właściciele upadających firm często dogadywali się z oskarżonymi co do nielegalnego przejęcia działalności. „Marchewa” za 40 tys. zł od poprzedniego członka zarządu współdziałał w przejęciu spółki z Bielska udaremniając roszczenia wierzycieli. Podobnie zrobił i wziął 50 tys. za podobne działanie na szkodę spółki z Poznania i 23 tys. zł za spółkę z Zawiercia i 20 tys. zł prowizji za spółkę z Zabrza.
Zdaniem krakowskiego sądu oskarżony Jacek M. wykorzystując swoją pozycję w świecie przestępczym zapewniał pozostałym członkom grupy skuteczność działania i zabezpieczał przed nielegalną konkurencją.
W odrębnym procesie prawomocnym wyrokiem w 2016 r. zakończyła się sprawa pozostałych 11 oskarżonych, w tym szefa grupy Piotra S., który poddał się karze 5 lat więzienia w zawieszeniu na 10 lat, inni dostali niższe kary. Sprawa ”Marchewy” i pozostałych 5 mężczyzn toczyła się odrębnym torem, bo nie przyznawali się do winy, wyrok na nich zapadł w 2019 r.
„Marchewa” pochodzi z Nowej Huty i przestępczą karierę zaczynał od drobnych kradzieży aut w latach 80-tych. W 1986 r. trafił do więzienia za włamania i podrabianie dokumentów. Po przemianie ustrojowej zajął się ochranianiem agencji towarzyskich.
Na początku lat 90-tych uważany był w Krakowie za bossa niepodzielnie rządzącego lokalnym półświatkiem. Od zawsze towarzyszył mu młodszy o dwa lata, przyrodni brat Marek D. W 1996 r. został aresztowany za udział w bójce w skawińskiej restauracji Ajka. W jej wyniku zmarł jeden z ochroniarzy, a drugi został ciężko pobity.
Jacek M. miał być jednym z napastników, którzy przyczynili się do śmierci poszkodowanego. Oskarżony nie przyznawał się do winny podtrzymując, że nie było go na miejscu zdarzenia, a ponadto brzydzi się przemocą. Oskarżał on również prasę o to, że swoimi artykułami przykleja mu łatkę gangstera, której nie będzie już mógł się pozbyć. Proces w sprawie Ajki okazał się jednak parodią wymiaru sprawiedliwości. Powtarzany był czterokrotnie, aż w końcu po 10 latach uniewinniono wszystkich oskarżonych. Marchewa, który spędził w areszcie ponad cztery lata, domagał się przed trybunałem praw człowieka w Strasburgu 250 tys. dolarów odszkodowania. Otrzymał 1500 euro.
- Tak wyglądał Kraków ponad 100 lat temu z lotu ptaka. Wielu z tych miejsc już nie ma!
- Luksusy? Tak mieszka arcybiskup Marek Jędraszewski [ZDJĘCIA]
- Najśmielsze pomysły "Januszów" zakupów. Zobaczcie przykłady
- Sekrety stadionu Wisły Kraków. Nieznane zakamarki! [ZDJĘCIA]
- Studniówka 2020. Wybieramy miss podwiązki w Małopolsce
