To on jako pierwszy w zespole "Żubrów" był bliski zdobycia gola - w 7 min jego strzał głową świetnie obronił jednak Marcin Michalak.
- Szkoda, że piłka nie wpadła do siatki, bo może łatwiej by nam się grało. Ale po to jest bramkarz, żeby od czasu do czasu obronić. Dobrze się spisał, brawa dla niego - komentował "Orzeł".
W sobotę upolował jednak swoje piąte trafienie w tym sezonie. Właśnie główkując, po centrze Macieja Domańskiego z rzutu wolnego. - Cieszę się z tego, napastnika cieszy każda zdobyta bramka. Poprzednio strzeliłem w meczu z Błękitnymi - przypomniał 28-latek.
Autor: Tomasz Bochenek
W niepołomickim klubie gra od lata ubiegłego roku. Z pomocą Orłowskiego Puszcza doszła do ćwierćfinału Pucharu Polski (a on sam strzelił gola Pogoni Szczecin), teraz idzie po awans do I ligi. Ten weekend ją do tego przybliżył, bo Radomiak, będący za plecami "Żubrów", na 4. miejscu, przegrał swój mecz. Niepołomiczanie znów mają nad nim trzy punkty przewagi - tak jak dwa tygodnie temu.
- Wróciliśmy do punktu wyjścia? Przed początkiem rundy punktem wyjścia była strata 8 punktów, którą my mieliśmy do strefy awansu - przypomina Orłowski. - Patrzymy na siebie. Musimy wygrywać. Jeśli będziemy, nikt nam nie zagrozi w osiągnięciu celu.