Był to dla was bardzo udany rok?
Tak, jak najbardziej. Utrzymaliśmy się w ekstraklasie, teraz jesteśmy nad kreską i gramy nadal w Pucharze Polski. Gdyby ktoś 12 miesięcy temu powiedział, że będziemy w takim miejscu, to uznano by to za huraoptymistyczny scenariusz, a przypomnę, że cały czas graliśmy poza Niepołomicami. Trzeba mieć więc satysfakcję z tego, co się udało zrobić.
I zważywszy na kryzys, jaki przechodził zespół jesienią, co uwidoczniło się szczególnie w meczu z GKS-em Katowice, przegranym aż 0:6.
Była seria pięciu przegranych meczów z rzędu. Wyszliśmy z dołka, ale trochę to trwało. Było to spowodowane tym, że mieliśmy trochę kontuzji, siedmiu zawodników nie mogło grać. Spodziewaliśmy się, że to tak może wyglądać. Ale mamy takiego trenera, który potrafi zarządzać szatnią, gdy nie idzie. To jest jego siła, że potrafi wychodzić z takich kryzysów. Jak zaczęli zawodnicy wracać, to poprawiła się intensywność biegania i wyniki się poprawiły, czym daliśmy sobie asumpt do tego, by się utrzymać.
Przychodziły czarne myśli do głowy po takim meczu jak ten z Katowicami? Bo to było znaczące spotkanie – grała drużyna z ekstraklasy z taką, która nie pasuje do niej.
Tak, ale to tylko mecz w którym można zdobyć tylko trzy punkty. Może to będzie mocne, co teraz powiem, ale gdybyśmy spokojnie rozegrali drugą połowę meczu z Lechem, to wynik też mógłby być wysoki. Czy to oddawałoby potencjał Puszczy i Lecha? Pewnie nie. Wychodzę z takiego założenia, że czasem lepiej mieć zimny prysznic i zareagować, niż gdybyśmy przegrali np. po 0:1 jeszcze dwa mecze więcej. Bardzo dużo ludzi było niezadowolonych po meczu ze Stalą, ale gdybyśmy zremisowali z Lechem i w Mielcu, to nastroje wśród kibiców byłyby lepsze, mimo że punktów byłoby mniej. Dwa najsłabsze mecze to były właśnie porażki z GKS-em i Stalą. Potem już dobrze punktowaliśmy. Czasem trzeba mocniej dostać, by się otrząsnąć.
Zakończyliście grę i czekaliście na wyniki spotkań Korony i Radomiaka. Gdyby rezultaty nie ułożyły się po waszej myśli, to moglibyście być w strefie spadkowej, wystarczyłoby, by kielczanie wygrali…
Tak, ale liczba punktów jest ta sama. Czy jest to 14, 15, czy 16 miejsce, biorąc pod uwagę jak jest ciasno w tabeli, to jest de facto to samo. Gdy byliśmy w kryzysie kluczowe było dla nas to, by zbliżyć się do pozostałych drużyn na odległość co najmniej 3 punktów. I to się udało, wyszło nawet lepiej, bo to my jesteśmy wyżej. Fajnie jest, że nie jesteśmy w strefie spadkowej, ale mamy tyle samo punktów, tylko bilans bramkowy jest na naszą korzyść, bo w meczu bezpośrednim z Koroną był remis. Łatwiej się pracuje, będąc nad kreską, ale wiadomo, że z 18-ma punktami się nie utrzymamy, musimy dalej solidnie punktować.
Wiosną będziecie grać w Niepołomicach więc powinno być łatwiej.
Tak, poza tym, jak popatrzy się na terminarz, to u siebie gramy głównie z drużynami, które walczą o utrzymanie. I to może być kluczowe.
Czy wrócicie do siebie na pierwszy domowy wiosenny mecz, czyli na spotkanie z Zagłębiem Lubin (8- 9 lutego)?
Na dzisiaj szanse oceniam 50 do 50 procent, że to się uda.
To jednak duża niepewność.
Na pewno bardzo nam pomaga pogoda, bo jest dobra. Harmonogram prac jest realizowany i roboty mają być zakończone do końca stycznia. Powstaje pytanie, czy nam się uda w tydzień uzyskać odbiory i pozwolenia na organizację imprezy masowej? Musimy być gotowi na alternatywny scenariusz, a kolejny mecz domowy, już w marcu raczej nie jest zagrożony.
Co zrobiliście, by dostosować obiekt do wymogów ekstraklasy.
Fundamenty pod wieże dla potrzeb telewizji są wylane, elementy mają być skręcane na miejscu. Staną trzy wieżyczki i dwa podesty. Musimy zrobić jeszcze kilka rzeczy – mamy za mały sektor dla VIP-ów, muszą być jeszcze pociągnięte światłowody. Droga dojazdowa do stadionu została poszerzona, parking jest zrobiony, sporo jest spraw kosmetycznych, których nie widać, a są potrzebne.
A co z sektorem gości, zostanie w obecnym kształcie?
Nie odpowiem na razie na to pytanie, jesteśmy przed rozmowami z PZPN-em, ale uważam, że zostanie on dla gości, bo raczej nie pozwolą nam powiedzieć, że mamy ten sektor wyłączony dla gości i wpuścić tam naszych kibiców. Ale zastrzegam, nie chcę na razie mówić, jak będzie.
Gdyby się nie udało zdążyć, to gdzie zagracie ten pierwszy wiosenny mecz w roli gospodarza?
Nie mamy jeszcze podpisanej umowy na organizację tego meczu z żadnym klubem, czekamy jeszcze na raport dotyczący harmonogramu prac. Dla wszystkich, włącznie z ekstraklasą wygodniej byłoby, by mecz odbył się na stadionie, na którym w tym sezonie odbywają się mecze ekstraklasy, to byłoby ułatwienie dla Canal +.
Drugi sezon, co się potwierdza, dla beniaminka z poprzedniego jest trudniejszy i dla was też tak jest.
Sytuację mamy podobną do tej sprzed roku. Mówiono, że ekstraklasa się nas nauczyła, ale myślę, że będzie się jeszcze musiała nauczyć grać w Niepołomicach, bo to będzie duża różnica i mam nadzieję duży handicap dla nas. Choć wiadomo, że nikt nam nie da punktów w meczach domowych za darmo. Cieszy mnie, że mamy określony styl grania. Wiadomo, czego się po nas można spodziewać, jesteśmy solidni.
Czy w zimie szykują się u was zmiany kadrowe?
Kilku zawodników ma kontrakty do czerwca i są sygnały, że nie będą przedłużać umów. Na przykład Artur Craciun ma kontrakt do czerwca, ale nie jest jeszcze podjęta decyzja. Kontrakt kończy się też Jin-huyn Lee. Jeden z nich może odejść w zimie, ale raczej nie obaj. Kończą się umowy też np. Łukaszowi Sołowiejowi, Mateuszowi Cholewiakowi, Arturowi Siemaszce, Rokowi Kidriciowi, ale sytuacja jest inna w ich przypadku. Przyjścia do klubu będą uzależnione od odejść, ale dużej rewolucji w składzie nie będzie. Są już jakieś pierwsze rozmowy, bo musimy być gotowi. Spokojnie jednak do tego podchodzimy. Myślę, że nie będzie dużych ruchów. Będą jakieś testy młodych, ale to uzupełnienie składu. Wracając do stoperów, gdyby nawet jeden z nich odszedł to mamy Dawida Szymonowicza, Michala Siplaka, Sołowieja, Riomana Jakubę, może zagrać też Konrad Stępień – jesteśmy zabezpieczeni na tej pozycji.
Fajna jest wasza przygoda w Pucharze Polski. Macie w ćwierćfinale rywala całkowicie do pokonania czyli Polonię Warszawa.
To może być taki mecz-pułapka. Nie będzie to łatwe spotkanie, ale nie dało się lepiej wylosować, bo mamy rywala z niższej klasy rozgrywkowej, a np. z Ruchem w Chorzowie te mecze w ostatnich latach były trudne. Jesteśmy w stanie powalczyć, ale też rozczarowanie dla kibiców będzie większe, jeśli odpadniemy.
Jesteście o dwa wygrane mecze od finału.
A w półfinale możemy np. zagrać w Niepołomicach, oprócz Ruchu, bo pozostałe zespoły są z ekstraklasy. Patrzymy na Puchar Polski, ale najważniejsza jest liga. Co nie oznacza, że będziemy odpuszczać rozgrywki PP.
Co z zimowym obozem?
Lecimy do Turcji w dniach 11 – 22 stycznia, a więc nie do Hiszpanii. Było tam dużo dodatkowych kosztów, o których na początku nie wiedzieliśmy. Zdecydowaliśmy się jednak na Turcję, na Side. Dogrywamy sparingpartnerów. Zagramy też z Cracovią i Śląskiem, przed obozem i tuż przed ligą już w kraju. To będzie pierwszy, historyczny wyjazd na zagraniczne zgrupowanie. Dojdzie ono do skutku dzięki sponsorowi, mamy dofinansowanie.
A więc najbliższe życzenie to powrót na własny stadion.
Oczywiście, to jest kluczowe, granie na obcym generuje koszty, a poza tym powrót do Niepołomic zwiększy nasze szanse na utrzymanie.
