FLESZ - Domowe syropy

Marek Dyjak miał być hydraulikiem – ale jego wokalny talent sprawił, że zaczął odnosić sukcesy na scenie piosenki poetyckiej. Zaprowadziły go one z rodzinnego Świdnika do Krakowa, gdzie śpiewał w Piwnicy pod Baranami i w Teatrze STU. W pogoni za dalszymi sukcesami wyjechał do Warszawy. Jego przekleństwem okazał się alkohol, który w 2009 roku doprowadził go do nieudanej próby samobójczej. Cudem uratowany rzucił picie – i skoncentrował się na śpiewaniu.
„Na wzgórzu rozpaczy” to według zapowiedzi wokalisty jego ostatnia płyta. Trafiły na nią typowe dla dlań akustyczne ballady o melancholijnym tonie. Śpiewając zachrypłym głosem Dyjak rozlicza się ze swym życiem: zarówno z ciężarem choroby alkoholowej, jak i z siłą miłości, która pozwoliła mu wydźwignąć się z upadku. I właśnie „Na wzgórzu rozpaczy” broni się przede wszystkim tą wykonawczą prawdą: wierzymy w to, co piosenkarz śpiewa, bo wiemy, że doświadczył tego na własnej skórze.
- Płyta "Na wzgórzu rozpaczy" powstawała w czasie, kiedy rozstawałem się z miłością mojego życia - od półtora roku jestem singlem. Szanuję ją bardzo, dała mi dziewięć prawie lat szczęścia. Wciąż jesteśmy przyjaciółmi, co czasem nie leczy, a czasem bardzo rani – tłumaczy piosenkarz w serwisie Interia.
- Przecież na te zdjęcia można patrzeć bez końca! Kraków z lat 90. to jak inna planeta
- Greckie plaże i chorwackie wody na wyciągnięcie ręki. Wakacje 30 minut od Krakowa!
- 15 lat temu wielka galeria zmieniła centrum Krakowa. Jak miasto wyglądało bez niej?
- Wycieczka na weekend w Małopolsce. Gdzie warto pojechać na krótką wycieczkę?
- Najlepsze bary mleczne w Krakowie. Sprawdź, gdzie zjesz smaczne, domowe obiady
- TOP 15 miejsc w Krakowie, gdzie zjesz najpyszniejsze śniadanie