FLESZ - Nowy wariant koronawirusa. Z Finlandii
43-letni Mariusz F. ps. Żaba na co dzień pracował jako budowlaniec w Danii. Do Krakowa wracał podczas urlopów i wakacji. 27 lutego 2020 r. spotkał się z kolegą Jarosławem B. Potem przenieśli się na ul. Teligi do lokum matki Mariusza F., dołączył do nich 42-letni Maciej G.
Co się dalej działo nie udało się precyzyjnie ustalić. Wiadomo, że Jarosław B. otrzymał dwa ciosy nożem, jeden w plecy, drugi w klatkę piersiową i ostrze uszkodziło serce. Mimo takich obrażeń mężczyzna opuścił mieszkanie i udało się do pobliskiej przychodni zdrowia. Personel medyczny placówki i interesanci zauważyli, że Jarosław B. krwawi. Karetka pogotowia zabrała go do szpitala, ale operacja nie uratowała życia mężczyźnie.
Mariusz F. i Maciej G. też opuścili mieszkanie i zostali zatrzymani dopiero po kilku godzinach. Mariusz F. policjantom przyznał się do dokonania zbrodni. Nie umiał jednak wyjaśnić skąd się wzięła krew w jego mieszkaniu. Nie pamiętał okoliczności zdarzenia, kłótni, a pytany o Jarosława B. stwierdził, że on po prostu „wyszedł z mieszkania”. Nie kojarzył, by mu zadawał jakieś uderzenia nożem. Dodał, że pokrzywdzony był jego przyjacielem.
Krew ofiary odkryto na skarpecie Mariusza F. jak i na nożu w szufladzie w mieszkaniu. Drugi nóż odnaleziono na trawniku przed blokiem, w którym doszło do zbrodni. Nim prawdopodobnie sprawca zadał śmiertelne ciosy. Tak wskazują biegli.
Już w celi innym współosadzonym Mariusz F. ps. Żaba wspomniał, że w mieszkaniu doszło z Jarosławem B. do kłótni o zwrot pieniędzy. To mógł być motyw zadania mu dwóch ciosów. Okazały się śmiertelne.
Przed sądem oskarżony zaprzeczał zarzutowi i twierdził, że „ciężko mi się przyznać do czegoś, czego nie pamiętam ”. Wcześniejsze przyznanie się do winy tłumaczył tym iż policjanci powiedzieli mu, że w smsie do innego kolegi pokrzywdzony napisał wulgarnie, że Mirosław F. „w…ał mu dwie kosy”. - Ja wtedy wziąłem wszystko na siebie - tak oskarżony się tłumaczył.
Matka zabitego Janina B. zeznała,że panowie znali się od dzieciństwa byli przyjaciółmi. Tuż przed zbrodnią dowiedziała się, że syn miał 2 tys. zł długu u Mariusza F. i jak to określiła z tego powodu „dali sobie po razie”. Potem wyszli z jej mieszkania pod adres oskarżonego, ale syn już nie wrócił żywy.
Śledczy nie znaleźli dowodów, by Maciej G. też brał udział w tym zabójstwie, ale uznali, że musiał widzieć się się stało w niewielkim mieszkaniu i nie udzielił pomocy rannemu, nie wezwał karetki jak i policji. Nie powiadomił o przestępstwie. Ten oskarżony nie przyznaje się w tym zakresie do winy.
Znaleziono przy tym też narkotyki i broń bez pozwolenia. Maciej G. twierdzi, że pistolet produkcji tureckiej EKOL kupił przez internet i myślał, że jest legalny Przyznał się do tych zarzutów jak i też do złamania sądowego zakazu prowadzenia samochodu, a wpadł na policyjnej kontroli jesienią 2019 r.
